6.Impreza

16 1 0
                                    

Godzina 00.00, pokój wspólny gryfonów jest zapełniony ludźmi. Wszyscy świętują wygraną Gryffindoru w quidditchu. Każdy na swój sposób, większość widać że są po konsumpcji napojów procentowych, w końcu jak świętować to po całości. Harry jak zwykle popisał się na meczu, każdy wiwatował gdy wszedł do pomieszczenia.

-Haaaaarryyy Pooootteeeer!-krzyknął ledwo stojący Ron.-mam pomysł, podrzucajmy Harrym.-Rudy był dumny ze swojego pomysłu. Chłopcy otoczyli wybrańca i zaczęli podrzucać go do góry.

Panował jeden wielki haos, pijani nastolatkowie w jednym pokoju to zawsze złe połączenie. Podobna sytuacja działa się w pokoju wspólnym ślizgonów, którzy zapijali porażkę.

-Ginny!-wytarmoszony Potter odrazu zauważył swoją przyjaciółkę przy stole, rozmawiała z jakimś chłopakami których chyba przestraszył.
-Harry! Dobrze że przyszłeś, przyjebali się do mnie i nie chcieli dać mi spokoju, jesteś moim zbawieniem-pijana dziewczyna przytuliła się do bruneta, ledwo stała w miejscu, gibała się.
-Może się położysz co?-chłopak nie był zadowolony z jej stanu, sam nic nie pił, bo w końcu ktoś musi upilnować Rona.
-Njee! Ja muszę tutaj być, rozumiesz?- dziewczyna bujała się na boki, uśmiechnęła się do Harry'ego i dotknęła opuszkiem palca jego nosa.-O Pravati!-zauważyła swoją koleżankę i poszła w jej stronę.
-Eh...-mruknął sam do siebie.-Oni nigdy nie znają granic-powiedział pod nosem.

Ginny wraz z koleżanką stwierdziły że zajebistym pomysłem będzie pójściem na spacer po zamku. Tak też zrobiły, bujały się po korytarzu, zapominając w ogóle o tym, ile konsekwencji mogą ponieść za ten czyn. Po drodze spotkały ślizgonów, pełne pewności siebie zagadały do nich.

-Czeeeść chłopacy-przywitała się Ginny.
-No cześć.-przywitał się jeden z ślizgonów, było ich dwóch. Jeden był ciemno skóry o brązowych włosach a drugi był ciemnym blondynem.
-Chcecie się może napić?-zapytała z swoim uwodzicielskim uśmieszkiem.
-A macie coś?-zapytał blondyn.
-Nie, ale widzę że wy coś macie.-spojrzała na bruneta który trzymał butelkę wiskey w ręku, puściła mu oczko.
-Niezła jesteś, ale może chodźcie gdzieś indziej, nie będziemy pili na środku korytarza.-ten sam brunet złapał za rękę Ginny i zaczął ją gdzieś prowadzić.
-Ty też chodź-powiedział blondyn do Pravati.

Dziewczyny zniknęły z chłopakami, zaś w pokoju wspólnym Gryffindoru wciąż trwała impreza. Dołączyły krukonki które przyjaźniły się z jakimiś gryfonkami. Pośród nich była również Cho, w której Harry podkochiwał się w 4 roku.

-Cześć-przywitała się Cho.
-Hejka, co tutaj robisz?-zapytał zdziwiony Potter.
-Zostałam zaproszona przez koleżankę, widzę że nieźle tutaj kręcicie imprezę.-zaśmiała się
-Nieźle to za mało powiedziane.-odpowiedział uśmiechem.
-Może chodźmy potańczyć.-zaproponowała i wyciągnęła do niego rękę.
-Z wielką przyjemnością-ucieszył się Harry.

Wkroczyli na parkiet, muzyka grała, multum ludzi w tym samym momencie skakała w rytm piosenki i cieszyła się wygraną ich domu. Każdy świetnie się bawił, pod wpływem otoczenia Potter również sporzył niewielką lub wielką ilość alkoholu, zależy dla kogo. Bawił się, tak jakby wszystkie problemy zniknęły, liczyła się chwila. Nagle wszyscy odsunęli się, na parkiecie został sam Harry i Cho. Pokazali wszystkim klasę, wywijali tak jakby tańczyli od urodzenia. Po skończonym tańcu wybraniec podziękował swojej „tancerce" za ten udany pokaz. Nagle ktoś z tłumu krzyknął „pocałuj ją!", każdy to podłapał i cały pokój krzyczał te same słowa. Harry stał wpatrzony w oczy koleżanki. Cho powoli zbliżała się do niego, ich ciała powoli się stykały, chłopak czuł na twarzy oddech krukonki. Chłopak złapał za jej policzek, zaczął przysuwać jej twarz do swojej. Nagle usłyszał krzyk Hermiony, który przebijał się w tłumie, mimo tak licznych osób którzy się darli, jej głos usłyszał by z końca pokoju. „Harry stop!Napewno chcesz to zrobić?!Wiesz ile wypiłeś!?"- Hermiona krzyczała z całej siły. W głowie Pottera znowu zaczęły latać myśli, przed oczami pojawiła mu się sytuacja, gdy Ron przyznał się mu że czuję coś do Hermiony. Przypomniały mu się wszystkie sytuację gdy Ron i Hermiona byli blisko, zaś on robił za 7 koło u wozu. Miał dość poczucia odrzuconego, chciał chociaż na chwilę być dla kogoś ważny. Bez wahania zbliżył się do ust Cho i ją pocałował, wszyscy zaczęli wiwatować.

Just Friends-HarrmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz