Rozdział 1

70 13 44
                                        


18 lat wcześniej (Aksel)

Jestem okrutnym aniołem śmierci, nieodłącznym elementem ludzkiej egzystencji. Zsyłam dusze na wieczne potępienie. Pozbawiam ludzi życia i złudzeń. Mrok jest moją krwią i duszą.

Od wieków żyję z dala od światła i nadziei, błądzę w ciszy, jestem uwięziony w podziemiach świata zmarłych. W fundamentach zamku, który stanowi moje więzienie, leżą szkielety śmiałków, którzy pragnęli opuścić tę krwiożerczą krainę. Mury wciąż pokrywa lepka, szkarłatna krew, a powietrze pachnie siarką i chryzantemami, co nadaje temu miejscu grobowy charakter. To prawdziwe cmentarzysko potępionych dusz, które nie zostały całkowicie pochłonięte przez mrok ani przyjęte przez światłość.

Rozważam swoje życie i dochodzę do wniosku, że mam już dość. Rola wysłannika śmierci przestała mnie cieszyć, a rutyna zatruwa moją egzystencję. Z każdym dniem tracę kontrolę nad sobą, staję się żądny krwi, zmierzam w stronę, gdzie nie będzie już ratunku.

Spaceruję wzdłuż rzeki lawy, której powierzchnię wypełniają krzyczące dusze ludzi. To miejsce potrafi przemienić nawet anioła śmierci w bestię opętaną żądzą mordu. Czuję, że potrzebuję towarzystwa, kogoś, kto pomoże mi opanować mrok mojej duszy. Może silna kobieta, ktoś, kto przyniesie mi ukojenie... Tak, chcę chyba mieć swoją prawdziwą chryzantemę.

Nagle z gęstej mgły wyłaniają się postacie dwóch kobiet. Jedna z nich szczególnie przyciąga moją uwagę, bo jej twarz jest niesymetryczna. Jedna połowa to zdrowa, aksamitna skóra, a druga to widoczna czaszka z wyblakłą gałką oczną zwisającą z oczodołu. Przy jej ustach pełza szary wąż.

– Aksel, Aksel, Aksel... – mówi ironicznym tonem. Po chwili zbliża się, a jej długie czarne włosy niemal sięgają ziemi. Dopiero teraz, gdy jest bliżej, zdaję sobie sprawę, że przed sobą mam boginię.

– Dawno nas nie potrzebowałeś. Czujesz się samotny? – pyta ciemnowłosa. Hel jest półżywa, półmartwa, a jej wygląd budzi zarówno zachwyt, jak i grozę. To ona stworzyła tę krainę i skazała mnie na rządzenie tym piekielnym przybytkiem.

– Twoja obecność sprawia, że pragnę, byś częściej mnie odwiedzała – mówię z szarmanckim uśmiechem, który wywołuje u Hel delikatny rumieniec.

Spoglądam na drugą kobietę, Idun. Bogini młodości jest symbolem wiosny i życia. Nie ukrywam zdziwienia, że odważyła się tu przyjść jesienią, w wigilię wszystkich świętych.

– Myślałam, że to miejsce sprawi, że przestaniesz być uwodzicielem – prycha, mierząc mnie wzrokiem nasączonym pogardą.

Atmosfera gęstnieje.

– Czego ode mnie chcecie? – pytam, czując, że coś jest nie tak. One nigdy nie pojawiają się razem, a ich wspólna obecność oznacza jedno: kłopoty.

– Chcemy, abyś stworzył kobietę – oznajmia blondynka, poprawiając pasmo loków. – Ona będzie twoją przepustką do wolności. Stanie się tarczą i kluczem do żywych.

– Dziewczyna ta zostanie stworzona przez śmierć, ale wychowana przez ludzi – dodaje Hel z zimnym uśmiechem. – Zbyt często duchy zmarłych nawiedzają ludzkie siedliska, siejąc niepotrzebny strach. Równowaga między życiem a śmiercią zostaje wręcz dotkliwie naruszona. Ona zaś byłaby naszym filtrem, który wyczuwałby zamiary zagubionej duszy- monotonność w jej głosie sprawia, że całokształt tej sprawy jest wręcz niepokojący.

Czuję, jak irytacja miesza się z ciekawością. Mimo swojej anielskiej natury noszę głęboką urazę do bogów. Żywienie się strachem innych stało się moją codziennością. Teraz żądają, abym stworzył kogoś, kto mnie wyzwoli?

Pomiędzy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz