3 października '26 Miami
Woda była przyjemnie ciepła i pokryta warstwa puszystej pachnącej piany.
Leżałam w wannie, oparta plecami o tors Chrisa, który delikatnie gładził dłonią moje ramię, po czym przesunął ją na wystające z wody kolano. Zanurzył rękę pod wodę i przejechał palcami po moim udzie. Przeszedł mnie dreszcz.
- Zimno ci, kochanie? - zapytał, przytulając mnie do siebie.
Nie było mi zimno, wręcz powiedziałabym, że było mi gorąco jak diabli.
- Nie, skarbie - obróciłam się niezgrabnie przodem do niego, wychlapując wodę na marmurowe płytki i przysiadłam na piętach pomiędzy jego nogami. Położył ręce na brzegach wanny i patrzał na mnie bez słowa. Splotłam nasze palce i powoli zbliżyłam twarz do jego głowy. Chwilę nie odrywaliśmy od siebie wzroku, potem przymknął powieki i rozchylił usta, jakby prosząc o ciąg dalszy. Przejechałam językiem po jego górnej wardze - była miękka i wydatna, i smakowała szampanem, który piliśmy wcześniej. Przywarłam do jego ust, rozkoszując się ich delikatnością i smakiem. Powoli oddał mi pocałunek, wkradając się nieśmiało do środka. Poczułam jak sutki stają mi na baczność. Ten facet działał na mnie jak zapalniczka na butelkę benzyny.
Wyswobodziłam rękę i objęłam jego kark, wsuwając palce we włosy, które pod wpływem wilgoci pokręciły się w urocze loczki. Chris przycisnął mnie do piersi. Nasze ciała zetknęły się gwałtownie, wywołując jednoczesny pomruk zadowolenia. Całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie, walcząc językami o dominację, przytuleni do siebie, jakbyśmy bali się, że coś może nas rozdzielić. Poczułam ciepło rozlewające się w dole brzucha i erekcję Chrisa dotykającą moich kolan pomiędzy jego udami. Podniósł się raptownie trzymając mnie cały czas w objęciach i, ociekającą wodą, postawił na posadzce łazienki. Potem ręcznikiem wytarł mnie , kawałek po kawałku, nie pomijając żadnego miejsca i nie odrywając ode mnie wzroku. Nigdy bym nie sądziła, że wycieranie ręcznikiem może być tak erotycznym przeżyciem. Przymknęłam oczy i tyko wzdychałam, czując jego ręce przesuwające się po moim ciele. Motyle w brzuchu szalały. Jakie motyle! To był rój rozjuszonych szerszeni domagających się uwagi.
Chwycił mnie i zaniósł do sypialni. Tak zatraciłam się w zmysłowości ręcznikowej, że nawet nie zauważyłam, że on też jest już suchy. To znaczy ja sucha byłam tylko z wierzchu, bo pomiędzy nogami miałam wodospad Niagara.
Położył mnie na łóżku i zawisł na rękach nade mną. Niespiesznie zbliżył usta do mojej szyi i przeciągnął po niej językiem. Wygięłam się w łuk, odchylając głowę do tyłu. Cycki sterczały mi jak Mount Everest, a sutkami można było robić dziurki do segregatora, takie były twarde i stojące. Chris ujął jedną pierś w rękę, otulając ustami sutek i przygryzł go lekko. Z gardła wyrwał mi się niekontrolowany jęk. Uśmiechnął się tylko nieznacznie i krążył językiem po brodawce, wargami przyciskając od czasu do czasu sterczący guziczek. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Drugi sutek ściskał w palcach, nie za mocno, bym nie czuła bólu, ale na tyle intensywnie, by gorąco jeszcze bardziej ogarnęło mi ciało.
- Chris... proszę... - wyjęczałam.
- O o prosisz, maleńka? - oderwał się na chwilę od moich piersi.
- Chris, kochaj się ze mną! Chcę cię poczuć w sobie, teraz... Proszę!... - błagałam, płonąc jak pochodnia.
- Powoli, skarbie, cała noc jest przed nami - nie dał się sprowokować.
Ponownie przyssał się do sutka, tym razem drugiego, ręką przejeżdżając wzdłuż biodra i chwycił mnie za pośladek. Ustami zjechał w dół, do pępka, zakreślając wokół kilka kółeczek, aż zagłębił się w jego środku. Czułam nadchodzącą falę orgazmu, a przecież nie dotarł nawet do intymnego miejsca.

CZYTASZ
Deceive Destiny
FanfictionMaya Wilson - 30- letnia rozwódka nie szukająca kolejnego związku, zaprzyjaźnia się z nowym pracownikiem w firmie, Chrisem. Na horyzoncie pojawia się jednak młody, przystojny i bardzo pewny siebie, syn szefa, któremu Maya natychmiast wpada w oko. D...