Rozdział 2.3

133 16 11
                                    

Kątem oka widziałam, jak mój nowy opiekun usiadł wygodnie w fotelu czarnej limuzyny. Przekręcił kluczyk a pulpit przymocowany po jego prawej stronie rozświetliło logo Ewordenów. Zeskanował opuszek palca i jako pierwsza ukazała się mapa. Spojrzał w lusterko i zapewne sprawdził, czy jest przeze mnie obserwowany. Odwróciłam wzrok i wbiłam go w krajobraz za szybą. Chciałam jak najszybciej odgonić czarne myśli, które kłębiły mi się w głowie. Wymyśliłam przynajmniej trzy bujne scenariusze dotyczące mojej tragicznej śmierci. Bardzo często w stresujących sytuacjach dobijałam się jeszcze pesymistycznymi wyobrażeniami. Sama nie wiem, dlaczego na to pozwalałam. Jedna myśl automatycznie kreśliła kolejną, jeszcze bardziej odrealnioną. Musiałam jak najszybciej się czymś rozproszyć, aby nie zmęczyło mnie to totalnie.

— Zabieram cię do posiadłości mojego wuja. — Prawie podskoczyłam słysząc jego niski głos. — Przyjmujemy już dzisiaj wielu ważnych gości — mówił dalej, a ja słuchałam w milczeniu. — Dlatego jesteś potrzebna jak najszybciej.

— Dlaczego akurat ja jestem potrzebna? — Odważyłam się zapytać. Wydawało mi się to co najmniej dziwne, że jadę z nim sam na sam.

— Według informacji, które otrzymał nasz intendent, masz wystarczające doświadczenie w kuchni i kelnerstwie — wyjaśnił.

— Uwierz mi, to nie była wykwintna restauracja. — Chciałam go przekonać, że wcale się do tego nie nadaje. Nie chciałam w żadnym stopniu pchać się do "najznamienitszej" śmietanki Zimnych. Perspektywa usługiwania im nie przywróciła mi spokoju.

— Powiedziałem "wystarczające", nie "wybitne" — skomentował. — Dobrze, że wdrożą ciebie w dość hermetyczne środowisko służby. Przyda się tam nowa krew. — Skrzywiłam się na jego ostatnie słowa. Widocznie musiał to zauważyć, bo od razu dodał: — Przepraszam, dawno nie rozmawiałem z człowiekiem.

— Nie szkodzi, to było nawet zabawne. — Czułam jak za tym wykreowanym dystansem, kryła się istota o jakimkolwiek wyczuciu w stosunku do drugiej osoby.

Xavier Wansell nie wzbudzał we mnie już aż takiego strachu jak na początku. Po mojej ostatniej odpowiedzi zauważyłam jak jego kąciki ust uniosły się w delikatnym uśmiechu. Włączył radio i znacznie przyspieszył. Nawet Lukas nie powstydziłby się takiej prędkości. Na pewno dotyczyły ich zupełnie odmienne przepisy. Sięgnęłam po pas i zapięłam go szybko. W radiu leciał przyjemny indie pop. Jechaliśmy jakąś autostradą, którą otaczały wysokie drzewa. Wpatrywałam się w las, który zamazywał się w mojej percepcji przez zawrotną prędkość.

Kiedy po około godzinie jazdy podjechaliśmy limuzyną na wybrukowany podjazd, było już kompletnie ciemno. Światła wyrastających z ziemi lamp oświetlały okolicę na tyle, że wzięłam głęboki wdech na widok tego, co znajdowało się przed nami. Zajechaliśmy za ogromną posiadłość i Xavier wyłączył silnik. Odwrócił się do mnie, wciąż trzymając kierownicę.

— Jesteśmy na miejscu. — Skinęłam mu głową i nacisnęłam klamkę.

Za nami podjechał jeszcze jeden samochód, z zupełnie czarnymi szybami. Nie zatrzymał się koło nas tylko zjechał na dolny parking ukryty za ogromnymi, ciemnymi donicami z krzewami róż. Pewnie pod całym tym domostwem znajdował się garaż dla gości jak i rodziny, która tu mieszkała.

Posiadłość to za małe słowo na to, co znajdowało się przede mną. Wielokondygnacyjny budynek wykonany został z czarnej, połyskującej cegły. Wielkie okna, zakończone na półokrągło akurat pozwalały zajrzeć do wnętrza, gdyż ciężkie obsydianowe rolety spuszczane były właśnie w dół. Miało się wrażenie, że te wielkie głazy wbijały się z powrotem w ziemię.

Budynek, choć potężny, był nadzwyczaj elegancki. Geometryczne linie fasady nadawały mu nowoczesny, minimalistyczny charakter, jakby przeszłość spotykała się tutaj z przyszłością. Szkło dominowało na parterze, gdzie przez panoramiczne okna można było dostrzec eleganckie wnętrza w stonowanych odcieniach butelkowej zieleni i głębokiej czerni. Zamiast masywnych gargulców czy posępnych rzeźb, co jako pierwsze przychodziło ludziom na myśl, gdy wyobrażali sobie domy bogatych Zimnych, to właśnie ta architektura przyciągała uwagę prostotą i wyrafinowaniem. Gładkie ściany kontrastowały z subtelnymi detalami, jakby każdy element był przemyślany i starannie zaplanowany.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 5 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ZimniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz