Szare i ciemne chmury ukazały się na niebie, tworząc jeden wielki granatowo-czarny krajobraz. Stare i brudne od smogu lampy zaświeciły swoim pomarańczowym blaskiem, który nie oświetlał więcej niż z metr chodnika pod nim. Na osiedlu Wolności panowała głucha cisza. W sumie jak codziennie. Każdy dzień wyglądał tam tak samo. Każdy mieszkaniec był już przyzwyczajony do rutyny jaka u nich panowała. Wczesnym porankiem dało się słyszeć szmery na klatkach, oznaczające przechadzanie się mieszkańców oraz stukot butelek na pobliskich ławkach. Wszędzie porozwalane były opakowania po nikotynie jak i narkotykach oraz kawałki potłuczonych butelek. Za dnia na pobliskim, zniszczonym placu zabaw bawiły się małe dzieci za to te starsze były widziane częściej za blokami niż na widoku w czasie kiedy ich rodzice przesiadywali niedaleko nich czy w swoich mieszkaniach nie przejmując się opinią na ten temat od ich pociech. Uzależnienie jakie ich dotknęło nie było już dla nich żadnym ciężarem. Żadnym wyrzutem sumienia. Było po prostu ukojeniem, jedyną drogą do ,,wolności'' i spokoju, którego nie odczuwali od wielu wielu lat. Już nie dało się słyszeć użalania nad dawnymi, niechcianymi czasami ani traum związanych z wieloma momentami ich życia. Z ich ust padały śmiechy jak i obelgi w stosunku do młodszego pokolenia a nastawienie było bardziej optymistyczne niż realistyczne, niż takie jakie mieli przed ,,Erą Wolności''.Nicholas przechadzał się pomiędzy sąsiednimi, wysokimi blokami a jedyne światło jakie w tamtym momencie go oświetlało to było te wydobywające się z pobliskich latarni. Swoje blade i suche dłonie trzymał w kieszeni poniszczonej bluzy. Jego głowa skierowana była ku dołu, chodź nawet to nie pomagało mu z coraz bardziej narastającymi jej zawrotami. Na policzkach widoczne były czerwone rumieńce a jego niebieskie źrenice były tak samo powiększone jak wtedy kiedy ostatni raz jego nos poczuł zapach i konsystencję narkotyków. Czuł ogromne zimno, pomimo tego, że była końcówka wakacji, lato nadal trwało i chyba był jedynym, który nadal chodzi w zbyt grubych bluzach, tak by zakryć to czego widzieć nie chciał.
Żałował tego co zrobił. Żałował, że zgodził się po tym jak obiecał sobie, że się zmieni. Że nie będzie taki jak jego rodzice. Żałował, że zgodził się na dopicie tego wszystkiego nutką alkoholu, która wcale nie polepszyła sprawy a wręcz ją pogorszyła. Głowa coraz mocniej wirowała, tak, że myślał, że zaraz nic nie będzie dla niego widoczne. Czuł jak żołądek podchodzi mu do gardła, dając znać, że zaraz to co wszystko ma w sobie wyląduje na trawniku sąsiadów. Starał się z tym walczyć, gdyż to nie jest pierwszy raz kiedy tak się dzieje, lecz teraz ta dawka była bardziej mocniejsza niż te, które miał okazje poczuć wiele razy w swoim krótkim życiu.
Zatrzymał się na chwile tym samym opierając głowę o jedną z latarni. Wiedział, że nikt nawet rodzice nie przejmują się gdzie właśnie się podziewa więc przechadzki po ciszy nocnej były dla niego codziennością. Nawet jakby wrócił dopiero rano to nie było by to dla nikogo zdziwieniem. Jego rodzice żyli wyłącznie własnymi uzależnieniami w dobrym dla nich znaczeniu. Lecz Nico był już do tego przyzwyczajony. Wiedział, że nigdy nie dostanie takiej samej miłości od ich strony, jaką dostają ,,czyste'' dzieciaki, z jakimi miał okazję chodzić do szkoły.
Z kieszeni bluzy wprost pod jego buty spadł malutki woreczek z białym proszkiem w środku. Spojrzał w dół, wlepiając swój wzrok i na chwile się zamyślając. Burza myśli kotłowała się w jego głowie co nie poprawiało wcale jego obecnej sytuacji. Nie mógł ponownie ulec zachciance. Jego głowa wręcz pulsowała a myśli były podzielone, chodź wyglądało na to jakby chłopak właśnie przegrywał z tymi ,,złymi'', zachęcającymi do ponownego zagłębienia się w teoretycznie nielegalne rzeczy.
Stał w tej pozycji jeszcze przez jakiś czas. Po chwili jednak gwałtownie się wyprostował i wykorzystując chwile nadchodzącej adrenaliny, kopnął zawartość, tak, że wylądowała ona na środku ulicy, tym samym wysypując się z małego foliowego woreczka. Przypatrywał się jak kawał dobrej kokainy został tak brutalnie zmarnowany lecz wykorzystując to, że miał przez chwile przewagę nad swoimi czarnymi jak smoła myślami odwrócił się i zaczął iść dalej.
CZYTASZ
Chłopiec z ciemnych bloków
AzioneCzternastoletni Nicolas Muller pochodzący z Transylwanii w Rumunii nigdy nie miał łatwego życia. Nie był on jednym z tych ,,przeciętnych'' nastolatków w jego wieku. Mieszka on w jednym z najbardziej niebezpiecznych osiedli w historii jego kraju...w...