Rozdział 1- Wyjazd

3 0 0
                                    

Moja mama pakowała samochód, mója siostra Cindy zakładała buty.
W tym czasie ja leżałam na łóżku w jeansach, i białym swetrze, w niebieskie paski.
- Layla pośpiesz się! Twoja siostra już jest w aucie!- Krzyczała do mnie mama, wstałam, założyłam na siebie zielone trampki, i poszłam do samochodu. Nie podobała mi się przeprowadzka, i zmiana szkoły, musiałam zostawić wszystkich znajomych, w tym Jake, mojego najlepszego przyjaciela od praktycznie urodzenia, poznaliśmy się jak miałam zaledwie rok.
Przez dwie godziny jechaliśmy przez lasy, i pola. Dopiero po dwóch godzinach wyłoniły się pierwsze miasta, bardzo ciężko było mi się pogodzić ze śmiercią ojca, natomiast Cindy przejęła się tym tak, że w pewnej chwili zastanawiałam się czy ona przeżyje te załamania nerwowe.
Po kolejnych kilku godzinach byliśmy już na miejscu. Stanęłam apartamentu w stylu włoskim, był bardzo duży, odrazu weszłam do środka, wjechałam windą na piąte piętro, stanęłam przed drzwiami numer 58, i czekałam na mamę.
Gdy tylko moja mama przekręciła klucz, weszłam do środka pokaźnych rozmiarów apartamentu, miał dwa piętra, na pierwszym była kuchnia, salon, jadalnia, pralnia, i łazienka. Na drugim sypialnia numer 1, sypialnia numer 2, sypialnia numer 3, i łazienka, wybrałam sypialnie numer 2, ponieważ miała widok na przechodniów. A inne nie miały widoków na nic, oprócz drzew.
Położyłam się na łóżku patrząc w sufit, wtedy do mojego pokoju, moja siostra przyniosła walizkę, odrazu się rozpakowałam, i wyszłam z domu.
Poszłam obok mojej nowej szkoły aby ją dokładnie zobaczyć, zapatrzyłam się w tablice informacyjną, gdy nagle usłyszałam śmiechy za moimi plecami, odwróciłam się, przedemną stanął wyższy o głowę chłopak, co nie było trudne, ponieważ mam metr sześćdziesiąt. Miał lokowane czarnych włosy, i koszulkę piłkarską.
-Co się patrzysz?- Zaśmiał się chłopak, w jego głosie było wyczuwalne poniżanie.
- Śmiejecie się za moimi plecami, więc wolałam się odwrócić.- Spokojnie mu oznajmiłam, ale on nie wyglądał na spokojnego, na jego twarzy malował się złośliwy uśmiech.
- Hm ciekawe, kolejna nowa nie wie, że nie można tu przychodzić w weekendy?- Zaśmiał się, starałam się utrzymać kamienny wyraz twarzy.
- Wy jakoś tu jesteście.- Spojrzałam na wszystkich chłopaków z grupki.
- Ale my mamy mecz, więc sio sio, do domku.- Chłopak się zaśmiał, ja przegryzałam wargę, i nie chcąc się dalej kłucić wróciłam do domu.

Death RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz