sześć

619 55 8
                                    


**Andy**

Zabrałem Lakitę do siebie, rodzice wracają za dwa dni, więc mam cały dom do swojej dyspozycji. Poza tym, siedzę całe dnie sam, no chyba, że Ashley mnie gdzieś wyciągnie. Zastanawiam się o co ona się poklóciła ze swoimi rodzicami, że aż była zdolna do spania w samochodzie. Położyłem się na plecach i wpatrzony w sufit rozmyślałem co dalej chcę robić w życiu. Przecież nie będę całe życie na utrzymaniu mamusi. Chciałbym się jak najszybciej wyprowadzić z tego domu. Nagle poczułem, że Lakita kładzie się na moją pierś, a ręką obejmuje mnie w pasie. Nie chciałem jej budzić, więc leżałem nieruchomo, zacząłem gładzić jej ciemne długie włosy. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem ponownie, mam takie przebudzenia w ciągu nocy. Jednak mój sen nie trwał za długo.

- Biersack!- warknęła Lakita, która siedziała na łóżku ze skrzyżowanymi nogami.

- Jeju, co się dzieje?- odparłem ledwo żyjąc.

- Możesz przestać chrapać?

- Ale ja nie chrapię.- Nigdy nie chrapałem, może było to spowodowane tym, że tak dobrze czułem się z Lakitą u mojego boku.

- Nawet mnie nie denerwuj! Warkoczesz jak stary traktor! Mógłbyś już wyłączyć silnik.

- Dopiero mogę włączyć jak chcesz.- odpowiedziałem układając sie w tą samą pozycję co dziewczyna.

- Biersack, nie denerwuj mnie dziś!

- A co? Okresu dostałaś?- spytałem z szyderczym uśmiechem na twarzy.

- A żebyś, kurwa wiedział!- walnęła mnie poduszką w twarz- Wczoraj przegrałeś wyścig więc mogę sobie zażyczyć to czego chcę.

- A więc? Czego chcesz?- Myślałem o jakimś jedzeniu, słyszałem, że kobiety podczas trudnych dni mają różne zachcianki, ale to co mi powiedziała zszokowało mnie totalnie.

- Musisz jechac kupic mi podpaski mój drogi.- Wypowiedziała to tak spokojnie, tak bez emocji, a ja gotowałem się wsrodku, nawet nie wiem jakich używa.

- No chyba cię pojebało do reszczty! Czy ty kiedyś widziałaś prawdziwego mężczyzne- wskazałem na siebie palcem- kupującego podpaski?

- Ty się lepiej ciesz, że nie używam tamponów!

- Jedziesz ze mną, bo ja nie wiem jakie ty chcesz.

- Jak wolisz żebym ci wybrudziła krwią Twojego mustanga, to juz wstaję.- zaczęła się smiać, wiedziała, że mnie to przekona.

- Dobra to ty tu siedź i zrób mi kawę, tylko nie siadaj na niczym, błagam cię.

- No dobra.

Nie pozostało mi nic innego jak wstać i pojechać po tą rzecz. Ona mnie rozbraja, mówi wszystko wprost, nie opierdala się. Podszedłem do szafki i zgarnąłem z niej kolejną parą podziurawionych czarnych spodni i koszulkę tego samego koloru. Ubrałem się szybko, nawet nie zwracałem uwagi na to, że Lakita jest w tym samym pomieszczeniu. Wpatrywała się we mnie jak w obrazek.

- Co się tak na mnie patrzysz? Wiem że jestem piękny!- zauważyłem na jej twrzy grymas, który zaraz potem zamienił się w uśmiech.

- Wmawiaj sobie dalej.

Zszedłem na doł, zaszłem do kuchni po klucze i prawo jazdy. Następnie założyłem buty i wyszedłem z domu. Zaraz potem znalazłem się w aucie. Odpaliłem silnik i ruszyłem. Jechałem spokojnie, słońce powoli wschodziło i zaczeło mnie oślepieć, więc zalożyłem swoje okulary. Po 15 minutach byłem pod sklepem. Wchodzę pewny siebie.

- Dzień do...- szczęka mi odpadła

- Hej Andyś!- usłyszałem przesłodzony piskiliwy glosik Any- W czym mogę pomóc kochanieńki?

I w tym momencie wyszłem ze sklepu. Wsiadłem spowrotem do samochodu i pojechałem pod następny sklep. Kiedy do niego wszedłem odetchnąłem. Była normalna ekspedientka. Podszedłem do lady i poprosiłem o potrzebną mi rzecz. Ze zdziwieniem w oczach podarowała mi zieloną paczuszkę. Zapłaciłem i wyszedłem. Po 20 minutach byłem w domu. Kiedy otworzyłem drzwi Lakita rzuciła się na mnie i wyrwałam mi z rąk mój zakup a następnie pobiegła do łazienki. Siadłem na kanapie w salonie. Włączyłem telewizor i zauważyłem, że na stole jest naszykowne śniadanie, ale postanowiłem poczekać na dziewczynę z konsumpcją. Po chwili usłyszałem jak Lakita schodzi po schodach, więc postanowiłem pójść do kuchni. Zasiedliśmy oboje przy stole i zaczęliśmy jeść.

- Było strasznie?- spytała z pelną buzią, tak śmiesznie wyglądała.

- Nie no, co ty.-wziąłem widelec jajecznicy i zagryzlem chlebem- Spotkałem Anę w sklepie i odrazu wyszedłem, ale że ja jestem takim dobrym chłopcem, to pojechałem do innego.

- A, no tak, zapomniałam ci podziękować.- wstała i zbliżyła się do mnie, następnie pocałowała mnie w policzek- Dziękuje ci bardzo- uśmiechnęła się.

- Nie ma za co!- również na mojej twarzy pojawil się uśmiech.

Kiedy zjedliśmy śniadanie zaczęliśmy oglądac rózne filmy z piwami w ręku, bo i tak nic innego nie mieliśmy do roboty. Naszczęscie nie były to horrory tylko komedie czyli jedne z moich ulubionych rodzai filmu. Płakaliśmy ze śmiechu. Oczywiscie tą cudowną chwile musiał przerwać telefon. Podbiegłem do szafki, bo dzownił domowy i zobaczyłem na wyświetlaczu, że dzwoni Ana.

- Lakita, mogłabyś odebrać? Dzwoni Ana.- Ta bez słowa podbiegła i wyrwała mi dzwoniące urządzenie.

- Witam, to redzydecja państwa Biersack'ów, w czym mogę pomóc- wzięła łyka piwa.

- Jest może Andyś?- wupluła całą zawartość, którą miała w budzi, a mi oczy wyszły z poza orbity- Levine co ty tam robisz?!

- Ty się lepiej spytaj czego ja tam nie robiłam!- rozłączyała się- Jak ja jej kurwa nienawdzę- skierowała się do mnie.

- Ja jeszcze bardziej.- złapałem ją za plecy i poprowadziłem spowrotem przed telewizor.

Posiedzieliśmy jeszcze z 3 godziny. Następnie Lakita powiedziała ze odwiedzi swoich starych, podałem jej numer telefonu, abyśmy mieli stały kontakt. Odporowadziłem ją do drzwi i wyglądałem jak wsiada do samochodu a potem znika.

**Lakita**

Bardzo miło spędza mi się czas z Andy'm. Mogłabym z nim siedzieć w nieskończoność, ale moja ciekawość zwyciężyła. Chciałam zobaczyć jak się bawią moi ukochani rodzice bez swojej córki. Stałam w korku i patrzyłam jak ludzie są zabiegani. Nadmiar obowiązków, szkoła, praca, a jak wrócą do domu to i tak nie zastaną tam spokoju. Oparłam głowę o szybę i tak czekałam dopóki coś ruszy. Okazało się, że był wypadek i trzeba było usunąć z drogi niepotrzebne pojazdy, aby odblokować ruch. Byłam w domu o 20:15. Kiedy tylko uchyliłam drzwi poczułam woń pieczonego kurczaka i śmiech, ktory wydobywał się z jadalni. Zdjęłam buty i poszłam w stronę głosów. Kiedy tam weszłam wszystkie śmiechy ucichły. Był szef mamy, można go również nazwać kochankiem i jakaś wymalowana lalunia ktora śliniła się do mojego ojca.

- La... Lakita?- mama wstała z wrażenia i pobiegła do mnie, aby mnie przytulić.

- No tak ja, przyszłam zobaczyć jak się bawicie beze mnie.- Wzruszyłam ramionami.

- A no tak- zaszkliły się mamie oczy- Poznaj pana Sandler'a i panią Watson.

- Nazywam się Lakita- podeszłam do każdego i uścisnęłam dłoń- Państwo pozwolą, ale już pójdę do siebie, miło było poznać.

- Może chcesz kurczaka?- spytała mama.

- Z chęcią.- nałożyła mi na talerz a ja zabrałam go ze stołu i poszłam na górę.



________________
Hej!

Przepraszam was za tak długi brak rozdziału, było to spowodowane niechęcią do pisania. Publikjuę jeszcze raz, bo wypatrzyłam klika drobnych błędów.

Pozdrawiam!

Rebel Love// A.BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz