- Lakita wstawaj!
Mama? Co ona tu robi?
- Nie chcę! Daj mi spokój!
- Dzwonili do mnie ze szkoły.O nowość! Za rodziców się teraz wzieli.
- No i?
- Mówią, że nagannie się zachowujesz. Nie dają sobie rady z tobą! Mają cię zamiar przenieść.Ciekawe, który raz z kolei?
- Popraw swoje zachowanie, bo będę zmuszona zgodzić sie na przenosiny, a tego nie chcę!
- A powiedzieli ci, że jestem wyśmiewana? Wytykana palcami? Pośmiewiskiem szkoły?
- Nie, nic mi o tym nie wiadomo! Co ty do mnie mówisz?!Kto by się spodziewał.
- To co słyszysz! Dlatego się tak zachowuje i nie zmienie tego!- podniosłam ton.
- Przejdę się do tej szkoły! Ale już wstawaj!
- No już!
- A i jeszcze jedno jutro masz próbną mature z matematyki.
- Yhy.- mruknełam.Matura. Po co mi to? Jakiś nędzny kawałek papieru, który jest świadectwm mojej wiedzy. Podeszłam do szafy, wyjełam czarne spodnie, bluzkę i sweter również tego samego koloru. Poszłam do łazienki rozczesałam włosy, na oczach zrobiłam mocne kreski. Schodzę na dół. Na śniadanie jak zwykle paczuszka zierenek słonecznika. Biorę torbę i żegnam się z mamą. Zmierzam w kierunku mojego samochodu. Rosiadam się i uruchamiam ślinik. Ruszyłam z piksiem opon i po 20 minutach byłam w moim ukochanym miejscu. Palił mnie zwrok tych wszystkich ludzi. Co oni do mnie mają? Stałam przed klasą i zapaliłam sobie paierosa na rozluźnienie.
- Jeżeli chcesz palić to wychodź na dwór.
I tylko tyle? Bez żadnych wyzwisk? Coś jest nie tak.
Dzwonek.
Siadam na swoim miejscu. Ostatnia ławka pod oknem. Jedyna w klasie bez pary. I chuj! Wchodzi nauczycielka od biologi. Nie no kurwa wszystkich nauczycieli nienawidze, ale tej to już wszczególności.
- Oo panna Levine zaszczyciła nas swoją obecnością!- cała klasa zaczeła się śmiać. Chyba zapiszemy w kalendarzu!
Zaraz doigrasz się suko!
- A tak po za tym to najgorzej napisałaś próbną maturę z biologi! Jakiś chłopak sie odezwał ,,kto by się spodziewał!", ,, zaniżasz nam średnią!"
Nie wytrzymałm wstałm.
- A co ty robisz?
- Nie pani sprawa!- wyrwałam kartkę z jej rąk z wynikami matur. O co ja tu widzę! Taki sam ma wynik tamten pedałek i tamta zdzira.- pokazałam na nich palcem.
- Jak ty się wyrażasz na mojej lekcji?!
- Jak mi się podoba!- wyszłam z kalsy trzaskając drzwaimi.Zeszłam do szatni. Był tam taki ciemny zaułek, w którym można było się schować. Oparłam się o ściane i zapaliłam następnego papierosa. Po chwili zorientowałam się, że nie jestem sama.
- Ciebie też wkurwiają?
- Nawet nie wiesz jak!- wypuściłam dym. A Ty to kto?
Wyszedł z ciemnego zakątka.
- To ty co mi wczoraj samochód zniszczyłeś? Nigdy cię tu nie widziałm.
- Bo jestem nowy. Przenieśli mnie za złe zachowanie.
- Do której klasy będziesz chodził?- zapytałam z nadzieją, że do tej co ja.
- Do drugiej A.
- To tak jak ja! Wgóle to jak masz na imię?
- Jestem Andy, a ty to pewnie Laikta?
- Tak.Dzwonek.
- Chodź pokarzę ci co i jak. Tutaj mamy kolejną lekcję. Niestety chemię. Tam są łazienki. Rostawienie pomieszczeń jest takie same na każdym piętrze. Uważaj na tego pedałka jak się na kogoś uwiziemie to nie odpuści. Niesty ja tak mam.
Dzwonek.
Wchodzę. Siadam tam gdzie zwasze. Andy'ego nie było, pewnie go wychowaca wezwał. O przyszła nasza chemiczka! Japierdole teraz będzie zanudzać o tych wszytskich równaniach wiązaniach.
Drzwi się otwietają ujrzałam uśmiechniętą twarz naszego wychowacy a obok niego stał Andy.-Witaj klaso! Mam wam do przedstawienia nowego kolegę!
- Cześć!- wydusiłem nie śmiało.
- Siadaj tam gdzie wolne miejsce.- powiedziała pani Watson.
Jedyne wolne miejsce jakie spostrzegłem było u Laikty, w sumie to dobrze. Troszkę ją już poznałem.
- Siema!
- Hej! Teraz będzie się działo!
- Co zrobiłaś?
- Zobaczysz!- Teraz jak podgrzeję ten roztwór, zauważymy dziwną reakcję...
Wstawiła na ogień, wpatrywała się w to przez cały czas. Mowiłam do mojego sąsiada:
- Czekaj, czekaj...Bum!
Piękna filetowa ciecz znajdowała się na twarzy nauczycielki. My z Andy'm nie wytrzymujemy z śmiechu turlamy się po podłodze.
- Nauczycielka jest nieźle wkurwiona.- szepnął do mnie.
- Wiem! Patrz co teraz będzie!
- Levine! Do dyrektorki! Natychmiast!
- Zobaczymy się na przerwie!Pukam.
- Wejdź Levine!
- Dzień dobry!
- Siadaj! Posłuchaj zaczynają mnie nudzić te wizyty. Kiedy nauczyciel cię wygania do mnie to przejdź się zapal sobie, ale nie przychodź do mojego gabinetu, dobrze?
- No dobra, ale nie wywali mnie pani?
- Nie mogę cię wywalić. Nie mam prawa! Jak bym mogła to byś już dawno była przeniesiona za ten wybryk z gazem.
- No to dziękuje, że chociaż pani jest ze mną szczera.
- Lubię te twoje wybryki Levine, często się z nich śmije. Będziesz miała co wspominać. A teraz wracaj na lekcję.
- Dowidzenia!Dzwonek.
Szukałam Andy'ego. Był na zewnątrz i palił.
- Poczęstujesz?
- Jesne bierz. Od ilu palisz?
- Od 16, a ty?
- 15. Strasznie było?
- Co ty! Dyrektorka powiedział, że nudzą ją moje wizyty u niej. Dodała jeszcze, że czasmi śmije się z moich odpałów.
- Nie wywali cię?
- A chciałbyś?
- Nie!- krzyknąłem. To znaczy nie.- wybuchneliśmy śmiechem.
-A tak wogóle to za co cie wywalili?
- Za pobicie nauczyciela.
- Serio? Pobiłeś nauczyciela?
- Wkurwiał mnie, aż wkońcu nie wytrzymałem i dostał, leżał dwa tygodnie w szpitalu.
- Wow! Od czego był?
- Od matmy.
- A to wszystko wyjaśnia!
- No widzisz!Dzwonek.
Reszta lekcji mineła nam wmiare szybko. Cały czas się śmieliśmy. Liczyliśmy ile razy wypowiedziano nasze nazwiska, wyszło 154. Nieźle.
Po skończonych lekcjach poszłam do samochodu. Siadłam i włączyłm na ile się da płyte ,,The Drug In Me Is You". Jadę wmiarę szybko. Minełam jakiegoś chłopaka.
-To przeciesz Andy! Podwiozę go!
Cofnełam się i otworzyłam jedną z szyb.
- Wsiadaj podwiozę cię!
- Dzięki!
Podał mi adres i zawiozłam go pod dom. Słyszałam krzyki jego... ojca?!
- Biersack chodź tu! Gdzie ty się pałętasz!
- Dziękuję ci bardzo do jutra!
- Na pa pa!Wróciłam do domu i to co tam ujrzałam ogromnie mnie zabolało...