Rozdział 3.

6 2 0
                                    

Po dzwonku, który rozległ się na korytarzach, uwalniając nas od uciążliwego siedzenia w jednym pomieszczeniu z tym okropnym nauczycielem, odłożyłam kartkę z zadaniami na jego biurko, a następnie szybko ulotniłam się z klasy. Carter podążał za mną krok w krok. Oboje pragnęliśmy jak najszybciej oddalić się na bezpieczną odległość, by West nie mógł zawrócić nas w jakiejś błahej sprawie, co miał w zwyczaju.

– Mówiłem, że dobrze ci będzie w tych spodniach – usłyszałam za sobą, więc odruchowo naciągnęłam bluzę niżej.

– Przestań się patrzeć na moją dupę, Carter – skarciłam chłopaka, a do moich uszu dotarł cichy śmiech. Mike wyrównał ze mną krok, po czym zagrodził mi drogę, stając do mnie przodem i zatrzymując mnie w miejscu.

– Rose – spojrzał mi prosto w oczy. – Ile ty masz lat, trzy? Powinnaś się cieszyć, że facet na ciebie patrzy.

– Cieszyłabym się – wzruszyłam ramionami, lekko przekręcając głowę w bok. – Ale ty nie jesteś facetem. Ty jesteś sobą. – Mike cofnął głowę do tyłu, ukazując mi swój drugi podbródek, i spojrzał na mnie jak na ostatnią idiotkę.

– Suka – syknął jadowitym tonem, po czym znowu się wyszczerzył w ten swój unikalny sposób. – Co kupiłaś Harper? – te słowa uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Jak sparaliżowana wpatrywałam się w zielone tęczówki chłopaka, czując, jak kolor odchodzi mi z twarzy. – Zapomniałaś? – Jego brwi uniosły się w górę, a po minie Michaela mogłam jasno stwierdzić, że absolutnie stracił resztki nadziei co do mojej osoby.

– Masz jakieś pomysły? – zmrużyłam oczy i podniosłam brwi, modląc się, aby mój przyjaciel wpadł na coś, bo ja miałam zupełną pustkę w głowie. Niestety, nadzieja prysnęła jak bańka mydlana, gdy pokiwał przecząco głową. – Kuźwa. – Spuściłam wzrok w bok, próbując wymyślić, co mogłabym zrobić w godzinę. Nie znałam dobrze tej dziewczyny. Rozmawiałam z nią może trzy razy w życiu, i za każdym razem przez Carter'a. Byłam ogromnie zdziwiona, gdy tydzień temu podeszła do mnie na przerwie i zaprosiła mnie na urodziny, ale gdy to sobie na spokojnie przemyślałam, doszłam do wniosku, że z pewnością chciała, by Mike był bardziej chętny, aby się na nich zjawić. Wszyscy doskonale wiedzieli, że gdzie ja, tam i on. I gdzie on, tam i ja.

Miałam wrażenie, że Harper podobał się Michael, chociaż on sam twierdził, że to moje wymysły.

– Możesz dołączyć się do mnie. Kupiłem jej wisiorek i bransoletkę. Możemy dać jej po jednej z tych rzeczy – zaproponował, a ja odetchnęłam z ulgą, czując, jak ciężar spada mi z serca.

Spojrzałam na chłopaka z opóźnionym refleksem i uśmiechnęłam się do niego ciepło.

– Dzięki, Mike. – Blondyn nic nie odpowiedział. Założył mi prawą rękę na szyję i podreptaliśmy w stronę klasy, gdzie odbywała się nasza kolejna lekcja.

Nie wyobrażałam sobie mieć obok lepszego przyjaciela niż Mike. Może i miał swoje wady, czasami był bezczelny, porywczy i strasznie denerwujący, ale zawsze był przy mnie. W momentach, w których nie miałam obok siebie nikogo innego, gdy rozpaczałam po ukochanym psie, czułam się zła, samotna czy po prostu nie miałam na nic ochoty – to właśnie on potrafił znaleźć sposób, by mnie podnieść na duchu.

Przez długi czas zmagałam się z zaburzeniami odżywiania, które zdominowały moje życie. To była ciemna dolina, z której trudno było się wydostać. Czułam, jak każdy dzień staje się walką – z jedzeniem, z samą sobą, z oczekiwaniami otoczenia. Czasami, gdy miałam ochotę na coś, co naprawdę lubiłam, odrzucałam tę myśl, bo bałam się, że nie będę w stanie się zatrzymać. W innych momentach czułam się winna, gdy pozwalałam sobie na chwilę przyjemności. Wydawało mi się, że w każdej decyzji kryje się zagrożenie, które mogłoby zniweczyć moje postanowienia.

My shadowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz