Rozdział 5.

3 1 0
                                    

Zapięłam rozporek ciemnych jeansów z wysokim stanem. Bardzo je lubiłam, bo mocno ściskały mój brzuch, wyszczuplając mnie w sposób, który dodawał mi pewności siebie. Ich materiał był przyjemny w dotyku, a krój idealnie podkreślał moją sylwetkę. Odwróciłam się w stronę lustra.
Na sobie miałam jasną bluzkę z falbankami, która wydawała mi się urocza. Była lekka i zwiewna, a jej delikatny odcień kontrastował z ciemnymi spodniami, ale czułam, że nie do końca pasuje do mojego stylu. Moje praktycznie białe włosy, pokręcone w fale, wyglądały pięknie, ale nie czułam się z nimi pewnie. Zawsze wolałam trzymać je w prostym kucyku, aby uniknąć ryzyka, że będą wyglądały niechlujnie.

Mocniejszy makijaż, który nałożyłam, miał za zadanie dodać mi pewności siebie, ale zamiast tego czułam się jeszcze bardziej przytłoczona. Na powieki nałożyłam złoty cień, który mienił się w refleksach światła, a eyeliner, który miał podkreślić moje oczy, wydawał mi się zbyt wyrazisty. Usta pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem, ale i tak miałam wrażenie, że to zbyt dużo jak na imprezę urodzinową, a nie chciałam wyglądać jak przerysowana lalka.

Spojrzałam w lustro jeszcze raz, zadając sobie pytanie, czy rzeczywiście dobrze wyglądam. Właśnie w tym momencie w pokoju rozbrzmiał dźwięk przychodzącego SMS-a. Podeszłam bo swojego biurka i chwyciłam w dłonie telefon. Moja twarz od razu odblokowała urządzenie, a na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od mojego przyjaciela.

Mike: Jestem po ciebie za 2 minuty. Wychodzę.

Westchnęłam, wiedząc, że nie mam już czasu na przebranie się ani na poprawki. Zdecydowałam, że muszę zejść na dół, nawet jeśli nie czułam się do końca komfortowo w tym, co miałam na sobie.

Już na schodach usłyszałam charakterystyczne odgłosy z salonu. Wiedziałam, że mój brat i Kevin grają na konsoli. Dźwięki strzałów i emocjonujących okrzyków wypełniały przestrzeń, tworząc atmosferę beztroskiej zabawy. Odetchnęłam głęboko zakładając na twarz sztuczną pewność siebie. Musiałam pokazać, że jestem gotowa na wyjście i że mój głupi brat nie zepsuje mi piątkowego wieczoru.

Weszłam do salonu i prawie natychmiast przyciągnęłam uwagę Kevina, który prześlizgnął się po mnie wzrokiem, zatrzymując się na chwilę na mojej twarzy. Kevin był najlepszym przyjacielem mojego brata i choć od czasu do czasu starał się być dla mnie miły, w większości podzielał zachowania Ash'a co do mojej osoby. Ignorował mnie, śmiał się z docinek jakimi ciskał we mnie Ashton i niejednokrotnie pomagał mu w kawałach jakie mi wycinał.

Pokój był przestronny, z dużymi oknami, które w ciągu dnia zalewały go naturalnym światłem. Teraz jednak, w wieczornej ciemności, jego klimat był zupełnie inny. Ciepły i spokojny. Na kanapie, pokrytej nieco zużytą, ale wygodną narzutą w odcieniach szarości, leżały podobnego koloru poduszki, tworząc przytulny kącik, a na przeciwko, na białej i niskiej komodzie, stał duży plazmowy telewizor, na którym rozgrywała się intensywna akcja gry. Jego ekran mienił się kolorami, a dźwięki z głośników rozbrzmiewały głośno, tworząc tło dla ich rywalizacji.
Na stoliku kawowym leżały puste opakowania po przekąskach oraz kilka napojów, które świadczyły o tym, że spędzili tutaj już sporo czasu, a sami chłopcy mieli w rękach czarne pady i bez przerwy klikali ich przyciski.

- Ładnie wyglądasz, Rose - powiedział Kevin, posyłając mi ciepły uśmiech, po czym wrócił wzrokiem na plazmę.
Podniosłam lekko kąciki ust na te słowa, ale gdy mój brat spojrzał na mnie w najbardziej oceniający jak tylko potrafił sposób, od razu je opuściłam.
Chwilę wpatrywaliśmy się sobie w oczy, przesyłając sobie wzajemnie wyrazy pogardy, po czym Ashton głośno prychnął.

- Zgredek się pomalował? Dokąd to? - rzucił z kpiącym tonem, po czym wrócił do grania.

- Nie interesuj się - burknęłam, czując, jak narasta we mnie frustracja. Mój brat pokręcił głową z dezaprobatą, co tylko bardziej mnie zirytowało.

My shadowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz