Głośne dzwony grają;
W małym miasteczku
ozdobionym w biel, wszyscy
życzą młodej parze szczęścia
Na nowej drodze życia.Z kościoła wychodzi młoda para
I pozują do aparatu; dookoła
Wszyscy się cieszą.Trzydzieści cztery metry dalej na wzgórzu
Stoi młoda kobieta; spogląda
na pana młodego.
Ładnie ubrana z nieschludnie
ułożonymi włosami i aurą melancholii.
Łzy pełne letniej tęsknoty i nostalgii,
napływają jej do oczu.Tłum tańczy, śpiewa i bawi
wraz z parą młodą.Letnio-jesienny wiatr
Rozwiewał kobiecie jej
Brązowe włosy a
z drzewa spadają już
pierwsze liście.Poczuła ścisk w gardle,
a cieknące po zaczerwienionych
policzkach łzy sprawiły że
Jej oddech przyśpieszyłSzepcze do ciszy kobieta:
„A może to ja miałam
być tą panną młodą...
Tylko los chciał inaczej."Nikt jej nie słyszy jej słów.
Nikt jej nie widzi.
Nikt nie widzi jej łez.