8 | 𝐇𝐨𝐭 𝐜𝐡𝐨𝐜𝐨𝐥𝐚𝐭𝐞.

63 4 2
                                    

Obudziłam się następnego dnia. Która była godzina? Sama nie wiedziałam. Przetarłam oczy i leniwie podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam za okno. Ciemne chmury i zero słońca, jakby zaraz miała jebnąć największa ulewa wszechczasów. Spojrzałam na zegarek i była godzina 09:10. No nieźle? Zaraz a co dziś mamy? Ah no tak czwartek. Chwila dziś Halloween? Matko... ciekawe czy ludzie w Holandii obchodzą to święto?

Rozciągnęłam się trochę i sięgnęłam po mój telefon. Pierwsze co zobaczyłam to wiadomość od Joosta.

___________________________________________

𝑱𝒐𝒐𝒔𝒕 𝑲𝒍𝒆𝒊𝒏
Hej śpiochu, mam nadzieję że się wyspałaś, daj znać jak już wstaniesz

___________________________________________

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Stwierdziłam że odpisze mu zaraz, bo najpierw chcę się trochę ogarnąć. Odłożyłam telefon i wstałam z łóżka. Złapał mnie niezły ból głowy...ale przecież nic nie piłam wczoraj...

A no tak wczoraj, spotkałam się z Joostem. Bardziej to on spotkał mnie.

Podeszłam do szafy w której były już wyłożone moje ciuchy, wzięłam jakąś czarną bluzkę z długim rękawem i granatowe baggy spodnie. Ruszyłam do łazienki po czym umyłam zęby, rozczesałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż.

Wychodząc z łazienki wpadłam na kogoś.

- O kurde, sory - spojrzałam na tą osobę. Była to Agata.

- O hejka, widzę że już nie śpisz - uśmiechnęłam się lekko do mnie - ja zaraz wychodzę do pracy, śniadanie sobie zrób albo zamów pizzę, wszystko mi jedno. Chyba że chcesz to możesz iść z nami do restauracji, wiesz my pójdziemy do roboty a ty przy okazji zobaczysz w końcu gdzie pracuje.

- To nawet niezły pomysł - powiedziałam do niej.

- To leć już ubierać buty, ja idę tylko po torebkę i już idziemy.

Wyminęłam ją i ruszyłam na dół, na schodach jeszcze minęłam Brauna i się z nim przywitałam. O dziwo dzisiaj był w humorze...nie to co ostatnio.

Miałam już ubrane buty i jeszcze postanowiłam że ubiorę tą bluzę od Joosta. Czekałam tylko jeszcze za naszą ukochaną parką. Sprawdziłam godzinę i była 09:35. Ah no tak zaraz muszę jeszcze odpisać Joostowi.

- No w końcu raczyliście przyjść, bo myślałam że wam się do pracy spieszy ale po waszym tempie to chyba nie za bardzo co? - powiedziałam gdy weszli do przedpokoju, i ubrali kurtkę oraz buty.

- Nie marudź już - powiedział Braun, z nutą rozbawienia w głosie.

Po chwili wszyscy wyszliśmy i zaczęliśmy iść trochę się jednak spiesząc. Nagle Agata zadała mi pytanie którego nie chciałam słyszeć. Kurwa nie pomyślałam o tym...

- A ta bluza to twoja? Bo taka trochę za duża na ciebie się wydaje - dziewczyna zadała mi pytanie idąc, po moim prawym boku. I co ja miałam znowu odpowiedzieć?

- To nie moja bluza - nie chciałam już więcej kłamać, ale też nie chciałam mówić że to bluza sławnego piosenkarza na którego mieliśmy iść koncert, prawda?

- A więc kogo?

- No kolegi. Poznałam takiego i dał mi...

- Aha, to już wyjaśnia to twoje częste wychodzenie. Pewnie chodzisz do niego co? A wogóle to jesteś pewna że to kolega hmm? - Agata zadawała coraz więcej pytań, co mnie przytłaczało.

- Nie, nie chodzę do niego. Żadko się z nim spotykam, a ta bluza to na pamiątke. Kiedy mówię że idę na spacer to rzeczywiście idę na spacer, a nie wymykam się do jakiś chłopaków czy coś. Nie szukam narazie miłości.

𝗠𝗼𝗼𝗻𝗹𝗶𝗴𝗵𝘁 - 𝗝𝗼𝗼𝘀𝘁 𝗞𝗹𝗲𝗶𝗻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz