Osobna część IV

5 3 0
                                    


VI. Nowy początek

- Co my teraz zrobimy? – zapytała Ewa ocierając łzy. Było już grubo po północy. Przez cały wieczór kobieta pocieszała córkę. Starała się ją uspokoić i wyjaśnić to z czym tak brutalnie została skonfrontowana.

- Nie wiem... myślę. – odpowiedział Mariusz ukrywając twarz w dłoniach. Mężczyzna starał się przynajmniej stwarzać pozory, że panuje nad sobą. W rzeczywistości cały dygotał z nerwów na zmianę obwiniając siebie albo żonę za to, że wcześniej nie porozmawiali z córką. Czuł się winny, że jego kochane dziecko zostało potraktowane w tak okropny sposób. Czuł, że jego starania z ostatnich lat były zbyt słabe, niewystarczające. A może w ogóle nie miały sensu?

- Musimy się przeprowadzić – powiedziała powoli kobieta.

Jej mąż milczał. Zaledwie wczoraj zaproponowano mu w pracy bardzo korzystny, dochodowy kontrakt. Mariusz zdążył już wspomnieć o tym żonie. Oboje cieszyli się z dodatkowego zastrzyku pieniędzy. Ich radość nie trwała zbyt długo. Ewa i Mariusz mieli świadomość, że zmiana środowiska na takie, w którym nikt nie zna ich rodziny może okazać się najlepszym jeśli nie jedynym rozwiązaniem. Dobro rodziny oraz ich dziecka było ważniejsze od pieniędzy.

*

- Jeszcze tylko dwa pudła i wszystko będzie rozpakowane – zakomunikowała Ewa.

- To świetnie – powiedział Mariusz lekko się uśmiechając.

Rodzina Pauli zamieszkała w małym domku położonym na uboczu miasteczka, na skraju lasu.

W nowym miejscu nie było tak interesujących perspektyw. Mariusz został szeregowym pracownikiem, a Ewa zatrudniła się jako kasjerka w sklepie. Paula siedziała na łóżku w swoim nowym pokoju. W głowie miała jeszcze wydarzenia z przed wakacji. Teraz u progu nowego roku szkolnego, w nowym miejscu obawiała się, że prędzej czy później podobna sytuacja się powtórzy, że znowu będzie wyśmiewana, wytykana palcami. Wtedy przecież wystarczyła jedna sytuacja, żeby cały świat Pauli się zawalił. Nie liczyło się, że była lubiana, szczera i otwarta na ludzi. Dawni „przyjaciele" odwrócili się w jednej chwili. Dziewczyna została sama może nawet nie do końca rozumiejąc położenie w jakim się znalazła. „Dziwoląg" – to słowo, które tak często słyszała podczas swojego ostatniego dnia w szkole ciągle błąkało się w jej głowie.

W nowej szkole Paula nie potrafiła już być tak otwarta i towarzyska. Na jej twarzy próżno było szukać uśmiechu. Stała się nerwowa. Kiedy tylko ktoś usiadł obok niej, dziewczynka odsuwała się przynajmniej o kilkanaście centymetrów. Nie przyłączała się do żadnej grupki przyjaciół. Na lekcjach wolała siedzieć sama. Żeby mieć pewność, że nikt nie zauważy jej „odmienności" - jak to nazywała w rozmowach z rodzicami – zaczęła się pokazywać między ludźmi w luźnych, wręcz workowatych strojach – nawet nie było to konieczne jednak strój nieprzylegający do ciała i maskujący sylwetkę dawał Paulinie odpowiedni komfort psychiczny.

Odskocznią od ponurej rzeczywistości stały się dla Pauli nieodłączny ołówek i szkicownik. Dziewczyna zaczęła rysować. Na początku wychodziły jej niezbyt efektowne, typowo dziecięce rysunki, które z czasem stawały się coraz bardziej zaawansowane. Szatynka tworzyła małe dzieła sztuki szkicując portrety, zwierzęta, pejzaże, szkice budynków, czy nawet wymyślone przez siebie iście baśniowe sceny.



VII. Kolejne przykre wspomnienia

- Cześć Nika. – Paula przywitała wracającą ze szkoły starszą siostrę. Od przeprowadzki do nowego domu minęło kilka miesięcy.

OsobnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz