Dotarliśmy pod moje mieszkanie, a ja momentalnie poczułam jak odpływa ze mnie cała energia. Jason Blackwood odwiózł mnie do domu; tak po prostu, bez żadnych niepotrzebnych komentarzy. Nie doszło między nami do niczego – i może dobrze. Nie było w tym przestrzeni na późniejsze wyrzuty sumienia.
Weszłam do apartamentu obracając w dłoni klucze. Wnętrze wydawało się tak zimne i puste zupełnie jak jego właścicielka. Jedynym promykiem w tej ciszy była obecność Percy – czarnego Maine Coona, którego bursztynowe oczy lśniły w półmroku. Jego futro było tak aksamitnie miękkie, że bez wahania mogłabym się w nie wtulać przez godziny, szukając ukojenia. Jego spokojne mruczenie złagodziło nieco moją napiętą duszę
Po kąpieli, zanurzyłam się w miękkim kocu i próbowałam skupić na książce. Sympozjum zbliżało się nieubłaganie, a moje obowiązki zawodowe wzywały, wymagając przygotowania. Jednak myśli krążyły gdzieś daleko, jakby unosiły się poza moją świadomością. Nie mogłam skoncentrować się dosłownie na niczym.
CZYTASZ
DEATH DIARY 🍒
RomanceONA prowadzi życie uporządkowane - psychoterapeutka o żelaznych zasadach, elegancka, powściągliwa. Każdy dzień jest przewidywalny, każda sesja terapeutyczna to kolejny krok w drodze do zdrowia jej pacjentów. Wszystko zmienia się, gdy na terapię przy...