Rozdział 2

42 6 1
                                    



Czy cytowanie wierszy dziewczynie, to dobry sposób na podryw?


***


Jestem idiotą. Co mi strzeliło do głowy z tym wierszem. Pattamella patrzyła na mnie wytrzeszczonymi oczami. A ja rzecz jasna zwiałem. Chwyciłem smycz Inco i puściłem się pędem przez park. Zdyszany dotarłem do domu i pobiegłem prosto do mojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i zacząłem walić pięściami w materac. Idiota. IDIOTA. I D I O T A. W końcu opadłem całkiem z sił i jedyne, na co miałem energię to płacz. Płakałem jak dziecko.

- Dlaczego przed nią zachowuję się jak kretyn, czerwienię się jak burak i uciekam jak największy tchórz?

- Jesteś zakochany. - odpowiedziała spokojnie Liberty, po tym jak zadzwoniłem do niej i opowiedziałem jej moją żałosną historię.

- Jestem po prostu kretynem, burakiem i tchórzem.

Li tylko westchnęła.

- Czy... czy naprawdę można zakochać się od pierwszego wejrzenia? I czy miłość naprawdę ogłupia? Czy nieodwzajemniona miłość sprawia ból? Czy...

- Powoli, spokojnie. Nie tyle pytań na raz. Oczekujesz ode mnie konkretnej odpowiedzi czy pytasz tak sobie?

- Nie jestem pewny... Po prostu wypowiadam swoje myśli na głos. Mam w głowie straszny mętlik. Chyba na serio głupieję... A wracając do moich pytań... znasz na nie odpowiedzi?

- Sądzę... sądzę, że miłość nie jest po prostu uczuciem. To coś znacznie większego i odrębnego. Miłości towarzyszą różne emocje i ponieważ dla każdego człowieka ten „zestaw emocji" jest inny, dlatego ciężko zdefiniować miłość i znaleźć uniwersalne odpowiedzi. Jakie uczucia towarzyszą twojej miłości?

- ...Czuję strach... wręcz paraliżujący, i niepewność, i zakłopotanie... ja naprawdę nie wiem, co robić. Znam ją dopiero nieco ponad tydzień, a czuję jakbym nie mógł bez niej żyć. Jest powodem, dla którego chcę oddychać i jednocześnie tracę przez nią oddech... czy to głupie?

Li milczała przez chwilę. Gdy wreszcie przemówiła jej głos był spokojny i pełen ciepła.

- Należysz do ludzi, którzy od samego początku kochają bardzo mocno, zakochują się całym sobą, wręcz irracjonalną miłością. Miłość takich ludzi jest piękna i głęboka, niestety ból i zranienie z powodu tej miłości tacy ludzie odczuwają również niezwykle silnie.

- Więc im bardziej będę ją kochał, tym bardziej będę cierpiał?

Liberty nie odpowiedziała.


***


Najbardziej przerażało mnie spotkanie z Patt w szkole. Bałem się chociażby spojrzeć w jej twarz, a co dopiero rozmawiać z nią. Dlatego nie odstępowałem Liberty i Afiego nawet na krok. Na szczęście pierwszej lekcji nie mieliśmy wspólnie, nie natknąłem się też na nią na korytarzu. Na przerwie poszedłem z Liberty i Franky'm na plac przed szkołą, by posiedzieć w jedynym miejscu gdzie można było znaleźć choć trochę cienia, czyli pod ogromnym klonem, który tam rośnie. Był dopiero kwiecień, ale temperatury były cholernie wysokie, a z nieba już od miesiąca nie spadła nawet kropla deszczu. W pobliżu było niewiele osób, więc mogliśmy spokojnie pogadać. Li wyjaśniła Afiemu moją rozpaczliwą sytuację i streściła naszą wczorajszą rozmowę.

- Serio masz przejebane brachu. Zakochać się tak beznadziejnie w jakiejś lasce. Normalnie jak w jakiejś tragedii Szekspira czy coś. – A.F. był szczery jak zawsze.

Tom Tommy TomatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz