Rozdział 5

12 4 3
                                    



„Oszczędź rózgi i rozpieść dziecko". Z chęcią bym się do tego zastosował, ale tym razem moje dzieciaczki trochę przegięły. Złamały obietnicę, którą złożyliśmy na początku naszej przyjaźni: że ZAWSZE będziemy sobie pomagać, że NIGDY nie zachowamy się wobec siebie samolubnie i ABSOLUTNIE PRZENIGDY nie będziemy się ignorować. Może brzmi trochę zbyt pompatycznie, ale do tej pory jakoś się z tego bez problemu wywiązywaliśmy. Jednak tym razem dzieciaczki złamały praktycznie wszystkie punkty, więc czeka ich kara. Problem w tym, że nie mogę wymyślić żadnej stosownej.


***


‒ Tommy, kochanie, chyba się na nas nie gniewasz?

‒ Właśnie, stary... znaczy kochanie... znaczy Tommy... wybaczysz nam, prawda? Przecież nic takiego się nie stało, małe sprzeczki to coś normalnego.

‒ Kochasz nas, prawda?

‒ Nie mógłbyś zrobić nam krzywdy, prawda?

‒ Przyjaźnimy, się już tak długo, praw-

‒ Oh, darujcie sobie ‒ przerwałem im. Czułem jak żyłka na moim czole pulsuje. Irytacja tymi rozwydrzonymi bachorami rosła z każdym ich słowem. Z drugiej strony odczuwałem niezwykłą satysfakcję widząc przerażenie malujące się w ich oczach. Nagle stali się tacy potulni.

Chrząknąłem, może nieco zbyt teatralnie.

‒ Mam już waz serdecznie dość. Zejdźcie mi z oczu – machnąłem ręką jakbym odganiał natrętne muchy. – Tylko nie myślcie sobie, że ominie was kara. Chyba nie zapomnieliście o naszej przysiędze? Łamanie jej nie może ujść płazem.

A.F. i Li rzucili się w stronę wejścia do szkoły. Wyglądali niczym struchlałe króliczki, uciekające przed niebezpieczeństwem. Doprawdy, rozkoszny widok.

‒ No no, czym że sobie zasłużyli na taki sadyzm z twojej strony?

Poczułem jak cała pewność siebie i zadowolenie ulatują ze mnie. W ich miejsce pojawiła się niepewność i rumieniec w kolorze dorodnych buraczków.

‒ Cz-cześć Patt- wyjąkałem.

‒ Hej – zostałem chwilowo oślepiony promiennym uśmiechem Pattamelli. – No więc, co się stało? Liberty i Abraham uciekali przed tobą niczym zające przed myśliwym.

Wspominałem już kiedyś, że ona jest moim ideałem? Nawet porównania robimy podobne. Jeśli to nie przeznaczenie, to już nie wiem co.

‒ Mieliśmy małą sprzeczkę – wyjaśniłem zdawkowo.

‒ Oh, a o co poszło?

Zawahałem się przez chwilę. Nie mogłem być w tej sprawie całkowicie szczerym. W takiej sytuacji moje ciało rwało się do ucieczki, ale przecież przyrzekałem sobie, że nie będę tego robił. Stwierdziłem więc, że nakieruję rozmowę na nieco inny tor.

‒ Nie mogę powiedzieć, o co się pokłóciliśmy. Ale wiedz, że to w stu procentach wina Afiego i Li.

W drodze do szafek opowiedziałem jej o przysiędze i o tym, że jestem kiepski w wymyślaniu kar.

‒ To nie tak, że nigdy wcześniej się nie spieraliśmy, ale nawet jeśli, to nie łamaliśmy naszej obietnicy. Właściwie nie jestem smutny, ani zawiedziony ich zachowaniem... ale i tak chcę ich ukarać. No wiesz, dla przykładu.

Patt roześmiała się.

‒ Naprawdę jesteś sadystą.

Uśmiechnąłem się zadowolony, mimo że to raczej nie był komplement.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 02, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tom Tommy TomatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz