Witam Was w epilogu i razem z nim kończymy pewien etap.
Miłego czytania! ❤️
***
Pov: Lisa
Tydzień później...Nerwowo krążyłam po swojej sypialni. Po raz tysięczny sprawdziłam każdy zakamarek pokoju, upewniając się, że niczego nie zapomniałam. Ręce trzęsły mi się z nerwów, a serce biło z zastraszającą prędkością. Nie pamiętałam, kiedy ostatni raz tak bardzo się stresowałam. Wplątałam palce we włosy i przystanęłam w miejscu. Westchnęłam głośno. Patrzyłam na wysprzątane szafki, puste półki, pudełka i walizki z moimi rzeczami. Spojrzałam na swoje łóżko. Po grubej, puchatej pościeli, poduszkach i misiach pluszowych nie było już śladu, został sam materac. Zdjęcia oraz ramki zostały ściągnięte ze ścian, a kwiaty w doniczkach zabrane z parapetu i zaniesione do ogrodu.
Zacisnęłam szczęki, dusząc w sobie chęć krzyku. Podeszłam do biurka i chwyciłam ostatnią rzecz, która się na nim znajdowała. Kiedy mój wzrok padł na zdjęcie w ramce przedstawiające całą naszą ekipę, poczułam ucisk w żołądku. Zrobiliśmy je podczas naszego ostatniego wyjazdu w góry, dokładnie chwilę po nowym roku. W moich oczach pojawiły się łzy, a mimo tego lekko się uśmiechnęłam. Przejechałam opuszką palca po radosnych twarzach moich przyjaciół. Byliśmy tacy szczęśliwy, beztroscy...
Poczułam nieprzyjemne kłucie w klatce piersiowej, kiedy mój wzrok mimochodem padł na osobę stojącą nieco dalej. Zacisnęłam palce na ramce od zdjęcia. Jak zwykle miał ten swój beznamiętny wyraz twarzy. Trzymał dłonie schowane w kieszeniach garniturowych spodni, a jego ramiona oplatała ręka Charlesa. Uśmiechał się. Jego oczy mimo, że zmęczone tętniły życiem bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Pokręciłam głową i szybko podeszłam do łóżka na którym zostawiłam moją torebka, po czym wrzuciłam do niej zdjęcie. Nie mogłam sobie tego zrobić. Nerwowym ruchem zasunęłam zamek, a po moim policzku spłynęła pierwsza łza. Szybko ją otarłam, karcąc w myślach samą siebie.
- Spakowana?
Podskoczyłam w miejscu, słysząc za sobą męski głos. Odwróciłam się w stronę ojca, który z rękoma w kieszeniach spodni opierał się o framugę drzwi. Odchrząknęłam, starając się przywołać na twarzy uśmiech. Patrzyłam na tatę, który zimnym wzrokiem skanował całe pomieszczenie. Miał zmarszczone brwi, ale mimo surowego wyrazu twarzy widziałam tlący się na jego wargach zwycięski uśmiech. W końcu dopiął swego.
- Tak. Chyba tak - odparłam, kiwając głową.
Ojciec w końcu na mnie spojrzał i skinął głową.
- A te pudła? - wskazał ręką na dwa kartony stojące w rogu pokoju. - One zostają, tak? - zapytał, na co skinęłam głową. - W porządku. Nie będziemy niczego zanosić na strych. Nikt nie będzie korzystał z twojego pokoju.
- Okej - potaknęłam. - W łazience zostawiłam worek ze śmieciami. Nie zdążyłam zanieść go na dół.
- Później się tym zajmę - mruknął, a następnie spojrzał na zegarek na lewej ręce. - Musimy zaraz schodzić. Olivier z waszymi kolegami pewnie już skończył pakować walizki do samochodu.
Nie odpowiedziałam, a jedynie skinęłam głową. Poczułam skurcz w żołądku na myśl o swoich przyjaciołach. Wszyscy twierdzili, że rozumieją i akceptują moją decyzją, ale mimo tego czułam, że mieli do mnie jakiegoś rodzaju żal. Nie dziwiłam im się. Moja decyzja była nagła i nikt się tego nie spodziewał. W końcu po za mną i Olivierem, nawet nikt nie wiedział, że kiedykolwiek miałam stąd wyjechać.
CZYTASZ
Lonely life
Teen FictionSiedemnastoletnia Lisa Miller uważana jest za zwykłą nastolatkę z idealnym życiem. Jej rodzice finansowo są w stanie zapewnić jej wszystko co najlepsze, ma dobre wyniki w nauce, wspierającego starszego brata, cudowną przyjaciółkę oraz wspaniałego pr...