29. Żoną mojego brata

1.5K 89 137
                                    

Miłego czytania! ❤️

***
Pov: Lisa

     Zmotywowana i jednocześnie wkurwiona, wysiadłam z taksówki. Wygładziłam przód mojej czarnej do kolan spódniczki, która przylegała do mojego ciała, jak druga skóra, a potem poprawiłam biały sweter z długimi rękawami i beżowy płaszcz, który sięgał mi do połowy ud. Zarzuciłam swoimi idealnie prostymi włosami do tyłu i założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne, po czym ruszyłam w stronę ogromnej bramy. Uważając, aby się nie przewrócić, przez wysokie szpilki, które miałam na nogach, a w których nienawidziłam i nie potrafiłam chodzić przeszłam przez furtkę, rozglądając się dookoła.

    Szkoła Williama mieściła się w dużym, jasnym budynku, stojącym przy bocznej, niezbyt ruchliwej uliczce spory kawałek od centrum miasta. Cały obiekt był objęty monitoringiem wizyjnym, a nad drzwiami wejściowymi wisiał sporych rozmiarów baner z nazwą szkoły. Budynek był dość wysoki, trzypiętrowy. Posiadał jedno główne wejście od frontu i dwa małe po obu stronach, z boku szkoły.

    Nie tracąc więcej czasu wcisnęłam dłonie do kieszeni płaszcza i ruszyłam przed siebie. Z wysoko uniesioną głową szłam przez dziedziniec, a ciekawe dzieciaki, które kręciły się przed wejściem i rozmawiały ze sobą po zakończonych już lekcjach, posyłały mi ciekawskie spojrzenia. Zatrzymałam się w niewielkiej odległości od wejścia do szkoły, widząc na ławce przed trzema schodkami prowadzącymi do drzwi frontowych grupkę chłopców. Natychmiast rozpoznałam William. Stał tyłem do mnie, ale widziałam, że był zdenerwowany. Zaciskał ręce w pięściach, jego mięśnie były napięte, a kark delikatnie poczerwieniał. Obok niego stał nieco niższy brunet, który trzymał dłoń na jego ramieniu i co chwilę coś do niego mówił. Przez to, że stał bokiem do mnie widziałam po jego niespokojnej minie i lekko zmarszczonych brwiach, że również był zdenerwowany. Podeszłam dwa kroki bliżej i spojrzałam na siedzącego na ławce blondyna i jego rudowłosego towarzysza. Oboje wyglądali na dumnych i zadowolonych z siebie. Ten pierwszy miał założone ręce na klatce piersiowej, a na jego ustach błąkał się cyniczny i lekko kpiący uśmiech. Patrzył na Willa z dołu i wydawał się rozbawiony jego zdenerwowaną postawą. To sprawiło, że bez zastanowienia ruszyłam w ich stronę.

- I co? Komu się poskarżysz? Bo na pewno nie mamusi - usłyszałam kpiący głos blondyna, gdy byłam coraz bliżej.

- Znowu popłaczesz się, jak baba i zadzwonisz po brata? - zakpił rudowłosy chłopiec, na co blondyn parsknął śmiechem.

    Wściekła zatrzymałam się w niewielkiej odległości od nich i stanęłam tuż za Willem. Od razu zwróciłam na siebie uwagę dwójki młodych chłopców siedzących na ławce. Blondyn i jego kolega spojrzeli na mnie i wydawali się zaskoczeni. Zacisnęłam jedną dłoń w pięści, widząc, że William już niemal drżał ze złości, a drugą ściągnęłam okulary przeciwsłoneczne i założyłam je na głowę. Uniosłam brew i z kamienną twarzą utkwiłam wzrok w blondynie, który nie wyglądał, jakbym zrobiła na nim jakiekolwiek wrażenie.

- Uwierz, że wolelibyście, aby na moim miejscu znalazł się teraz jego brat - odezwałam się, przy okazji zadziwiając samą siebie, jak chłodno i przerażająco zabrzmiał mój głos.

    William i jego kolega niemal podskoczyli, zanim z przestrachem odwrócili się w moją stronę. Przez kolejne trzy sekundy patrzyłam prosto w zielone oczy blondyna, który wydawał się coraz bardziej peszyć, aż w końcu oblizałam dolną wargę i spojrzałam na Willa przed sobą. Chłopiec wydawał się zszokowany moim widokiem. Co chwilę zamykał i otwierał usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale żadne słowa nie były w stanie przejść przez jego gardło.

- Lila? Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony, kiedy otrząsnął się z pierwszego szoku. - Jesteś sama? Gdzie Nicolas?

- Nicolas jest w pracy, więc stwierdziłam, że ja cię odbiorę - odpowiedziałam, a następnie posłałam mu miły uśmiech. - Chciałam ci zrobić niespodziankę.

Lonely life Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz