A więc pewnie się zastanawiacie co się stało z czymś w rodzaju duszy J. Otóż myśleliśmy z eNem i Uzi, że wyślemy to coś gdzieś daleko. Coś w stylu w kosmos. Ale przecież nie wiemy co to jest dokładnie. To może być coś niebezpiecznego, albo zupełnie bezbronnego. Zanim podjęliśmy jakąkolwiek decyzję, Uzi stwierdziła, że nie będzie o tym decydować i poszła do domu. Zostaliśmy sami, N i ja. Nie mam pojęcia, ale spróbowałam złapać duszę J. Udało się. A więc to raczej coś materialnego, chociaż wciąż powątpiewam. Bez dłuższego zastanowienia zrobiłam to co słuszne.
- V!! - krzyknął N - czemu to zrobiłaś?!
Nie odpowiedziałam. Zakręciło mi się w głowie, a przed oczami miałam mgłę. Usłyszałam jeszcze jeden krzyk eNa, który również było powiedzenie mojego imienia. Po chwili jak nic straciłam przytomność, bo nie pamiętam co było dalej.
Obudziłam się jakiś czas później. Wciąż byłam w landing podzie, a N tuż obok mnie. W sumie był pierwszym kogo zobaczyłam wyraźnie jak otworzyłam oczy.
Wszystko dobrze? - zapytał N. Wciąż był zmartwiony pewnie dlatego, że nie był pewien czy coś poważnego się nie stało.
- Tak - odpowiedziałam, i złapałam się za głowę. Strasznie mnie bolała, jakby ktoś z całej siły przywalił mi czymś ciężkim.
No siema - usłyszałam w moich myślach.
- Co jest!? - krzyknęłam zszokowana obracając głową w różne strony - kto to powiedział?!!
No to ja idiotko. J. - usłyszałam po raz drugi. Głos dobiegał jakby był w moich myślach. Nie ma opcji, że ona teraz...
- japierdole... - wyrwało mi się z ust.
- co? Co się stało?? - w głosie eNa usłyszałam panikę.
- J mi gada w myślach! - wytłumaczyłam.
- Co?! To tak się da?? - też był zdziwiony.
- Najwidoczniej! - odpowiedziałam.
- To dlatego, że ją zjadłaś?! - dopytał na wszelki wypadek N.
- No ej! I tak nie mieliśmy innego wyjścia!
- No wiem! Tylko - N ściszył głos - nie będzie ci ona przeszkadzać?
- Bez obaw - złapałam go za ramię - będzie dobrze.
Nienawidzę was
- Dobra utkaj ryja - odparłam i popatrzyłam na eNa wzrokiem i pokazując, że to nie do niego.
Ugh
Po jakimś czasie, Uzi przyszła do landing poda i wszystko jej opowiedzieliśmy. Najpierw myślała, że to żart ale jak zobaczyła, że ani ja, ani N się nie śmiejemy, była zaskoczona.
- Wtf V - powiedziała - zawsze wiedziałam że masz jakieś urojenia, co ty w ogóle masz za urojenia xd? - dodała.
- dobra, weź się nie zesraj przypadkiem - odgryzłam się.
- Ej, a co to właściwie jest, te urojenia? - zapytał N. Obie popatrzyłyśmy z Uzi najpierw na niego, potem na siebie, a potem znów na niego.
Co za debil
Uzi wyciągnęła telefon, wystukała coś, a następnie pokazała eNowi.
(Wyszukuwałam to o 7:45 a aktualnie piszę te zdanie o 22:37 tak więc xD)
N przeczytał, ale wciąż niewiele z tego rozumiał, to stwierdziłyśmy z Uzi, że nie będziemy go tym teraz męczyć.
- Ej to ta landryna, będzie teraz mieszkać u ciebie w głowie? - zapytała Uzi.
- Tak.
Też nie jestem z tego zadowolona
- Przestań komentować! - wydarłam się do J - ugh, zaczynam żałować, że to zrobiłam
Fajnie
- No właśnie nie.
Wiem. To był sarkazm
- Fajnie
Uzi popatrzyła na mnie, uniosła brew, zmierzyła mnie od stóp do głów i powiedziała:
- Schizofreniczka - i wyszła.
N po tym, jak Uzi wyszła, podszedł do mnie. Co prawda, chyba nie wyglądałam jakby wszystko grało (hmm ciekawe dlaczego) ale też nic nie wskazywało, żebym miała duży kłopot z J. Mimo tego, N przytulił mnie.
- Pamiętaj, że nie ważne co, kocham cię - powiedział.
- Wiem. Ja ciebie też - odparłam i pocałowaliśmy się.
Fu, nie wierzę, że teraz do końca życia będę to słyszeć i widzieć.
- Ty się nie udzielaj - odpowiedziałam J, zaraz po tym jak przestałam się całować z eNem.
Ugh
- zaraz... To ty to widzisz? - zapytałam po chwili.
Niestety tak, a całkiem szczerze wolałabym nie.
Nie odpowiedziałam. Dobrze jej tak. Czy dla mnie to się jeszcze okaże.
Po jakimś czasie, okazało się, że J ma swoją hologramową wersję, którą też widzę tylko ja, przez co Uzi za każdym razem jak słyszała że odpowiadam J czy w ogóle zostaje poruszony temat o J to od razu leci z tematem, że jestem schizofreniczką lub, że mam schize. Przynajmniej N nie jest taki wredny. Tragedia by była gdyby Uzi go zmieniła.
Raz Uzi zrobiła dramę tak naprawdę to o nic, bo jak z nią rozmawiałam, to odezwała się J i odpowiedziałam J, a nie Uzi no a że odpowiedziałam J to powiedziałam "zabij się" (pomińmy fakt, że J już jest w jakimś stopniu zabita xd), a Uzi myślała, że to do niej. No ale N zainterweniował i wszystko skończyło się dobrze.
Teraz serio czułam, że nic już nie przeszkodzi mi w spokojnym życiu z eNem.
.
..
...
....
JAK JA SIĘ KURWA MYLIŁAM
CZYTASZ
W imieniu dobra czy miłości? ⟨⟨Tom 2⟩⟩ [N x V]{Murder Drones}
FanfictionTo miał być koniec... przecież ona nie żyje... Mija trochę czasu od prawdziwej śmierci J. Ale czy aby na pewno jest to prawdziwa śmierć? Chyba coś z tego nie wyszło... Ale czy przebieg zdarzeń wydarzyłby się tak samo gdyby V nigdy nie zdecydowała si...