Kiedy już byłam pewna, że żyję i funkcjonuję prawie normalnie, spróbowałam wstać. Automatycznie dotknął mnie ból w głowie. Chociaż ten dotyk był bardziej porównywalny do uderzenia. Wciąż nic nie widziałam i już zwątpiłam czy to przez to że jest ciemno, czy co.
- N...? - to były pierwsze słowa, które powiedziałam zaraz po przebudzeniu.
- V - poczułam, delikatny chwyt mojej dłoni. To był na pewno N - dobrze się czujesz? Nic ci poważnego nie zrobiła?
- Chyba nie... - wciąż miałam ciemno przed oczami - jedynie głowa mnie boli. A, i nie widzę nic.
- Jak to nic nie widzisz? - w głosie eNa usłyszałam przerażenie.
- N... Co się dzieje? - chciałam go upewnić, że wszystko ze mną w porządku. Nawet, jeśli tak nie było. Pewnie to i tak tylko chwilowe.
- V, będzie dobrze. Uspokój się, a ja coś wymyślę...
- Lepiej mi opowiedz co się działo po tym jak straciłam przytomność.
Poczułam, że N siada przede mną i bierze głęboki wdech.
- No więc J zaraz po tym jak zauważyła, że zemdlałaś, rzuciła cię za siebie i chciała zaatakować mnie. Lecz w porę pojawiła się Uzi i zaczęła walczyć z J. Potem dołączyłem ja i udało nam się ją tylko przegonić. Wspominała coś o firmie i wielkim powrocie ale co do tego nie jestem pewien o co mogło jej chodzić - wytłumaczył.
Zamrugałam kilkakrotnie i już po chwili wszystko widziałam. Jasne światło uderzyło mnie mocno ale na szczęście szybko mi się wzrok przyzwyczaił. Popatrzyłam na eNa. Wyglądał na zmartwionego ale kiedy zauważył, że już wszystko widzę, przytulił mnie.
Byłam w pokoju Uzi, i leżałam na jej łóżku. Jej samej nie widziałam. Chyba N zorientował się, że zamierzam zapytać gdzie jest, więc szybko mi powiedział, że jest w salonie.
Porozmawialiśmy chwilę, a po tym N stwierdził, że potrzebuję chwili tylko dla siebie, i zostawił mnie samą. Gdy tylko straciłam go w zasięgu wzroku, położyłam się i zaczęłam o tym wszystkim myśleć. A więc J żyje. Świetnie.
Po kilku minutach, poczułam ostry ból głowy aż złapałam się za nią. Ekran zglitchował się przez chwilę i nagle przed oczami zawidniał napis "obudziłaś się, prawda V?", a po chwili następny "nie myśl, że odeszłam na zawsze". Zamknęłam oczy i jakby nic się nie stało, wszystko wróciło do normy.
Co do cholery?! Jakim cudem J dostała się do mojego systemu?!
Wstałam i wyszłam z pokoju Uzi. Ona i N byli w kuchni. Uzi była oparta o blat, a N siedział po drugiej stronie. Kiedy zauważyli, że jestem, odwrócili się.
eNowi nie trzeba było wysyłać specjalnego zaproszenia, bo od razu podbiegł i przytulił mnie mocno. Uzi przewróciła oczami ale nie wyglądała na zazdrosną, tylko jakby chciała coś powiedzieć na ten temat.
- Och weźcie się w końcu pocałujcie - odezwała się w końcu.
N natychmiast przestał mnie przytulać, i wyglądał na zmieszanego.
- Oj, Uzi mówiłem ci już- - nie dokończył, bo weszła mu w słowo.
- Ta, ta, jak będzie właściwy moment - odgryzła się.
- Gdzie jest Twój ojciec? - zapytałam, aby zmienić temat.
- Poszedł po mleko- znaczy się zarywa do drzwi- znaczy się siedzi z kolegami za drzwiami pierwszymi i gra w karty - odpowiedziała - czyli jest w pracy.
- No spoko. Czy ktoś z WDF w ogóle wie o tym, że J żyje?
- Tsaa, ale nie są tym jakoś bardzo zainteresowani. Myślą, że nie jest już taka groźna - to mówiąc, mina Uzi wyglądała jakby miała za to ojcu za złe.
- Będzie dobrze V - zwrócił się do mnie N - J nie ma swojego dawnego ciała, co prawda jest jakimś dziwnym teraz holo-wężo-krabem, ale wszystko się jakoś ułoży.
Uśmiechnęłam się. Nie dlatego, że mnie przekonał, a że spróbował pocieszyć i dodać otuchy.
Uzi patrzyła na mnie, a na jej ekranie wyświetlił się napis "Kiss?". Popatrzyłam na nią wzrokiem, który jasno dawał jej znać, że nie. N się zorientował, że patrzę na Uzi, i odwrócił głowę w jej stronę. Natychmiast zmieniła ekran na oczy.
- To co teraz? - zapytała.
- Z J?
- No - przystanęła - Trzeba byłoby się tym zająć skoro WDF ma to w dupie
- Masz rację - ożywiłam się - ona jest wściekła za to co się stało jakiś czas temu.
- Racja - potwierdził N - ale najpierw - popatrzył na mnie - V czy możemy na chwilę porozmawiać? Sami.
Popatrzyłam na niego. Niekontrolowane odpowiedziałam "tak". Więc poszliśmy na zewnątrz. N chyba serio chciał pogadać prywatnie. Oboje usiedliśmy na górce przed naszym landing podem.
- V... - zaczął patrząc wciąż przed siebie.
- No co tam?
- Kocham cię - oparł głowę o moje ramię - i nie chcę ciebie stracić
- Ja ciebie też - odparłam i objęłam go jedną ręką.
Przez chwilę siedzieliśmy tak w ciszy, ale eNowi to chyba przeszkadzało, bo zaczął kolejny temat. Tym razem fantazjował o naszej wspólnej przyszłości, i jak moglibyśmy pokonać J (wraz z Uzi). Zszedł z górki i zaczął machać rękami i pokazywać mniej więcej, jak by taka epicka walka miała wyglądać. Co prawda jego pomysły zdawały się być nierealne, ale przecież nie zabronię mu marzyć. Chociaż kto wie, może jednak da się je spełnić?
W końcu się zmęczył i padł na górkę, na której wciąż siedziałam. Leżał tak przez chwilę, a potem zapytał mnie czy podobają mi się jego plany i pomysły. Kiedy odpowiedziałam mu, podsunął się wyżej i usiadł obok mnie. Lecz nie na długo.
Załapałam go za rękę, rozwinęłam skrzydła i uniosłam się w górę, a on zaraz ze mną. N również rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze wraz ze mną. W sumie nie mieliśmy celu naszego lotu, po prostu lataliśmy na niebie. Wciąż trzymaliśmy się za ręce.
Po kilku minutach, unosiliśmy się tylko w powietrzu, a N złapał moją drugą rękę. Byliśmy bardzo blisko siebie. Chciałam wykorzystać to. Bez dłuższego zastanawiania, zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej i delikatnie ucałowałam jego policzek. N nie zastanawiał się długo. Nie zdążyłam nawet dobrze się od niego odsunąć, kiedy ten pocałował mnie! Zszokowało mnie to totalnie, chociaż wcale nie powinno. W końcu jesteśmy razem. Po tym jak przestaliśmy, zauważył, że wyglądam na nieco zaskoczoną.
- Wszystko dobrze? J-ja nie chciałem, to tak samo.. przepraszam V - zmieszał się N ale od razu się ocknęłam.
- Co? A, nie! Wszystko gra! Ja tylko... to mnie tak... Zaskoczyło, tyle - próbowałam go zapewnić, że nie przeszkadzało mi to - prawdę mówiąc, nie było źle - dodałam.
- Serio?
- No
Na ekranie eNa wyświetlił się uśmiech. Wylądowaliśmy i jeszcze przez chwilę siedzieliśmy razem wpatrując się w niebo. Następnie wróciliśmy do Uzi.
CZYTASZ
W imieniu dobra czy miłości? ⟨⟨Tom 2⟩⟩ [N x V]{Murder Drones}
Hayran KurguTo miał być koniec... przecież ona nie żyje... Mija trochę czasu od prawdziwej śmierci J. Ale czy aby na pewno jest to prawdziwa śmierć? Chyba coś z tego nie wyszło... Ale czy przebieg zdarzeń wydarzyłby się tak samo gdyby V nigdy nie zdecydowała si...