ROZDZIAŁ 4

155 9 3
                                    


Jej zespół spojrzał na nią oczekując wyjaśnień.

– Musimy zdziesiątkować ludzi, by przebudzić Cierpienie, które będzie w stanie dopaść z nami Lumor. Tylko z nim będziemy mieć jakiekolwiek szanse w starciu z boginią.

– Ale to jego chciałaś dopaść jeszcze tydzień temu – powiedziała Vea patrząc na Daero, który uniósł na nią wzrok. – To on wpierw zdziesiątkował nasz lud.

Wiedziała, że nikt z jej zespołu nie jest tak lekkomyślnym, by zaatakować Nybrisa ale i tak poczuła jak atmosfera tężeje, a dłonie delikatnie suną ku broni. Nie chciała testować cierpliwości Nybrisa, co do jej planu, bo w każdej sekundzie, mógł się rzucić na jej verevirse.

– Zawarliśmy sojusz, na mocy, którego Daero zaprzestanie zagłady Lumii, której efektem końcowym miało być zabicie Lumor. A w związku z tym, że porządnie wkurwiłam Boginie, chce ona dopaść teraz nas dwoje – przyznała.

– Potrafiłaby to zrobić? Faktycznie was zabić? – zapytała przestraszona Gax.

– Oczywiście – odpowiedział Daero za plecami Błogosławionej. – Chce w końcu odzyskać moc, którą między nas podzieliła. Nadaje ozgosy Nybrisom takie, że jest w pewnym sensie w stanie na nie wpłynąć.

Każdy oswajał się z głosem i słowami Daero dochodząc do prostego wniosku, który na głos powiedziała Zore:

– Czyli nie walczymy z ludźmi, by odzyskać ziemię, a walczymy z Lumor, by ocalić ciebie – skwitowała cicho Zore i się poprawiła – Was.

– Zakładam, że Val ma w planach spalić dwie ofiary na jednym ogniu więc także część ziem zostanie zwrócona Lumiom. – Rave nie spojrzał jeszcze ani razu na Nybrisa, ostentacyjnie go ignorując podczas gdy Błogosławiony przerzucał wzrok pomiędzy Val, a niego.

Eon wyprostował się na krześle i typowym dla siebie tonem, człowieka którego wiedza jest bronią zaczął opowiadać:

– Z mojej wiedzy wynika, że każde z królestw ludzi specjalizuje się w konkretnym zasobie, który następnie wymienia w nadwyżce za inne dobra innych królestw. Tak działa cała sieć handlowa, władcy są od siebie uzależnieni więc nie mogą wszcząć wojny, inaczej reszta odetnie ich od zasobów. Tak stanowi ich Traktat. Jeśli chcemy wyznaczyć pierwsze, do ataku, musimy zrobić to rozważnie.

– Czy zatem powinniśmy atakować jawnie, któreś z Królestw? – upewniła się Gax. – Nie odetną wtedy Ita od zasobów? – spojrzała na Srebrnego Króla z obawą ale szybko odwróciła wzrok, jakby łapiąc się na swoim błędzie bo pochwycił od razu jej spojrzenie pełen obawy i troski.

– Musielibyśmy działać tak, by nikt nie wiedział, że jesteśmy w zmowie – zauważył Turmen. – A nasza obecność na dworze Ita mogła już ponieść się po królestwach.

– Jest też inny sposób, by dobrze rozegrać pierwsze natarcie – zauważyła spokojnie Val gdy pozwoliła im dojść do tych samych wniosków, które jej się nasunęły. – Zanim zniszczyłam Mur, do Nikaze dotarł raport zwiadowczyń, zawiadamiający, że dwa królestwa zbierają wojska gotowe wszcząć wojnę.

Eon przez chwilę rozważał jej słowa.

– Traktat mówi o potępianiu Królestw, które rozpoczną działania zbrojenne, nie mówi o gardzeniu tymi, które wystąpią przeciwko nim by zatrzymać bunt.

Generał Imaro stężał i z lekko drżącym głos, w końcu dołączył do dyskusji:

– Nic nie wiemy o żadnych działaniach zbrojnych. – Gdy wszyscy na niego spojrzeli, przełknął ślinę. – Nie wiemy, które królestwa wystąpiły przeciwko traktatowi.

Księżycowa Pogoń | #3 Post MortemWhere stories live. Discover now