Val nie chciała przed sobą przyznać, że Czarny Pałac w którym ulokował ją tydzień temu Daero, przypadł jej do gustu. Nie mogła narzekać na widok z okna, na swój pokój i wygodne łóżko, na jedzenie, które przynosili jej na śniadanie i posiłki, które jadła wspólnie podczas kolacji w półmroku, gdzie jedynym źródłem światła były palące się czarne świecie na stole i nad ich głowami. Na ubrania w swojej szafie, biżuterię, dobór ksiąg w biblioteczce i kosmetyków w łazience. Wiedziała, że to wszystko było winą Daero, który przez tyle lat obserwował ją oczami łasiczki, wiedząc teraz co lubi jeść, co nosić i w jakim kolorze pościeli kocha zasypiać.
Nienawidziła tego, że wiedział o niej tyle i perfidnie to wykorzystywał. Pozostało jej się cieszyć, że dzielą ze sobą moc przez co nie był w stanie wejść jej do głowy całkowicie. Oczywiście, czasami było to dla niej udręką, bo ona nie mogła zrobić tego samego, czy rozpoznać kłamstwa czy manipulacji ale w obliczu przewagi, którą nad nią miał, wiedziała, że niedługo będzie musiała ją wyrównać.
Ostatnie kilka dni spożytkowała na zwiedzeniu pałacu wzdłuż i wszerz. Szybko zorientowała się, że jedynymi jego mieszkańcami był Daero, Kathleen i jej pies oraz momentami Garcia - generał jego personalnie wyszkolonej grupy wojowników, który bardziej był sprzymierzeńcem Daero niż króla z tego co zdążyła się zorientować. W Pałacu pracowała lojalna służba, która jak zdążyła zrozumieć, została podarowana Nybrisowi wraz z budynkiem. Oczywiście pałac też był pełen demonów, które na rozkaz Nybrisa, ograniczały interakcję z nią do wodzenia za nią wzrokiem.
Błogosławiony oczywiście pozwalał jej na nocne eskapady, treningi, zwiedzanie biblioteki, a gdy przyłapała arcydemonicę na śledzeniu jej, także posłuchał jej groźby gdy zażyczyła sobie swobody. Wieczorami za to jedli kolację w ciszy, w dokładnie w tym samym salonie, w którym przetrzymywał ją gdy porwał z trzeciej próby, i wyjął sztylet z jej serca.
Zaczęli także ćwiczenia magii i szybko Val potwierdziła jego słowa - dzielili każdą z umiejętności, tym samym nie mogąc ich przeciwko sobie użyć. Bożkowie obdarowywali ich mocą, i mogli ciskać w siebie kulami ognia czy mackami wody ale każdy pojedynek kończył się remisem, bo każdy z żywiołów był na tyle skonfliktowany, że czasem dawał Val przewagę, by chwilę później ją odebrać i przekazać przeciwnikowi. Nie chcieli obierać strony pomiędzy nią, a nim.
Sala w której ćwiczyli mieściła się z dala od części głównej Czarnego Pałacu. Trenowali tutaj jej panowanie nad mocą dotyku, trenując na nieświadomej służbie, Nybris opowiadał jej o zdolnościach Błogosławionych, o których nigdy nie powiedział mu Ves.
Tym razem Błogosławiona weszła do ich sali treningowej żywiej niż miała w zwyczaju. Nie była w nastroju do ćwiczeń, przez kłótnię z bratem. Jedyne co mogło polepszyć jej humor był mord, a stojącego w sali mężczyznę, nie wiedziała jeszcze jak zabić więc dusiła w sobie frustrację. Odkąd Mur opadł, czuła, że wstrzymywała się zagładą wystarczająco długo, a im dłużej przebywała w Świecie, tym bardziej odczuwała niezadowolenie, że nie rozpoczęli jeszcze czystki, a teraz czuła się odsłonięta przed Boginią jak nigdy. Rad więc była, że ustalili jutrzejsze wyruszenie ku stacjonującej po drugiej stronie Świata armii, bo wiedziała, że będzie w stanie dać upust swoim emocjom.
Dziś, Daero trzymał kertuz w dłoni więc mogła się domyślać, że stoczą ze sobą pierwszą, nie tylko magiczną czy słowną walkę.
Teraz jednak w głowie miała tylko głos brata i każde jego słowo, które paliło jej wnętrzności, nie poczuciem winy, do tego nigdy się nie zniży ale niepokojem, że brat stanie przeciwko niej.
YOU ARE READING
Księżycowa Pogoń | #3 Post Mortem
FantasyVal przypieczętowała układ z Daero: mają wspólnie zgładzić ludzkość, by przebudzić Śmierć, która pomoże im dopaść Lumor. Zmuszona, by pozostawić swój zespół, Błogosławiona trenuje i spiskuje z drugim Nybrisem w jego pałacu stawiając czoła kolejnym p...