Po szkole od razu poszłam na autobus. Chciałam pójść na nogach, lecz gdy tylko wyszłam na dwór zaskoczył mnie deszcz. Podeszłam więc na przystanek, który jest prosto obok szkoły. Jest dość zniszczony i często można tam spotkać bezdomnych, co lekko mnie przeraża, ale żadnego innego nie ma. Postanowiłam podejść do tabeli rozjazdów Sprawdziłam o której godzinie jedzie i zobaczyłam 15:10. Rozkosznie. Dziesięć minut temu. Następny. Za półtorej godziny. A więc podsumowując: i tak idę na nogach, bo nie chce mi się tyle czekać. Jednak w pewnym sensie to dobrze, bo to ostatnia jesień którą mogę tak spacerować. Kolejnej będę już na wymarzonych studiach. -Będzie cudownie-rozmarzyłam się. W Kalifornii jest wiele różnych i dobrych uniwersytetów, jednak nie tu sięgają moje marzenia. Sama z resztą nie wiem, gdzie. Byleby jak najdalej od Malibu. Nie zrozumcie mnie źle. Malibu jest naprawdę piękne i malownicze. Długie plaże, które sprowadzają mnóstwo turystów, to główna atrakcja tego miasta. Właściwie nie ma tu nic po za tym. Ale nie o to chodzi. Chodzi o wspomnienia. Większość tych złych. Praktycznie żadnych dobrych. Matka zostawiła mnie właśnie tu. Choć z nią mam jakieś wspomnienia. A dokładnie jedno. Melodia. Nie jestem jakąś specjalną sentymentalistką, czy coś, ale to dobrze pamiętam. Mama przychodziła do mnie wieczorem z gitarą i grała taką piosenkę. Dziwi mnie, że nie pamiętam jej wyglądu, a te kilka pociągnięć za struny już tak. Ale nie o tym teraz. Wracając do złych wspomnień na pewno zaliczę do nich Jackoba. On ma mnie gdzieś chyba od zadania dziejów. Nigdy nie rzucił nawet głupiego "jak ci minął dzień". Nigdy nie skomentował jakiejkolwiek szóstki. Nigdy nie pocieszał, gdy płakałam. Nigdy nie spojrzał na mnie z miłością. NIGDY. Jest on jednym z gorszych wspomnień, ale nie najgorszym. Na pewno zaliczają się do niego ludzie z liceum. To moja męka od podstawówki. Ci ludzie, którzy potrafili mnie wyśmiewać za wszystko. Zaczynając od brzydkiego koloru ubrań, kończąc na dodawaniu mojej twarzy do brzydkich zdjęć. Zawsze przed wyśmianiem mnie przez nich, myślę, że już się do tego przyzwyczaiłam. A zawsze po wyśmianiu przypominam sobie, że tak nie jest. Koniec myślenia o smutkach. Teraz dobre wspomnienia. Jest ich bardzo mało, ale trudno. Zdecydowanie jest nim Melody. Przyjaźnię się z nią od pierwszej klasy podstawówki. Już dwunasty rok. Zastanawiam się czasem po co Mel się ze mną przyjaźni. Myślę jednak, że będziemy przyjaciółkami już do końca życia. Mamy wspólne cele i plany. Dziewczyna chce dla mnie pojechać na tą samą uczelnię. Dziękuję jej, bo wiem, że będę wtedy w stu procentach poświęcona nauce, ale ona się uparła. Czasem to jej dobra, a czasem zła cecha. Dzięki niej zawsze zdobywa to czego chce. W skutkach ubocznych zawsze działa to na mnie, ponieważ też jej ulegam. Jestem mimo wszystko wdzięczna Melody za to co dla mnie robi. Naprawdę ją kocham, jak siostrę. Ona chyba mnie też. Rozmyślałam tak jeszcze przez jakiś czas kalkulując moje życie. Tak dotarłam do domu. A tam spotkał mnie naprawdę szokujący widok. Jackob Magical, doktor oraz mój ojciec siedział sobie najnormalniej w świecie przy stole i pił kawę. Ten widok tak mnie zadziwił, że aż wybałuszyłam oczy. -Hej-powiedział, a ja zbierałam szczenkę z podłogi. HEJ!? Teraz to dopiero się zszokowałam. Z zaskoczenia zapomniałam mu nawet odpowiedzieć. -Amalio, gdy ktoś się z tobą wita wypadałoby odpowiedzieć-powiedział upominającym tonem. POWIEDZIAŁ!!! Nie mruknął czy oznajmił prawie szeptem. POWIEDZIAŁ! Normalnym, głośnym tonem. Ojcze, tak jak dzisiaj to żeś mnie jeszcze nigdy nie zdziwił. Szacunek. -Okej, sorry. I hej-odpowiedziałam grzecznie. Pierwszy raz w życiu, to on zaczął rozmowę. Więc spytałam by ciągnąć temat -Jak tam w pracy -Okej. A jak w szkole? Mówiłam, że przed chwilą bardzo mnie zadziwił. Odszczekuję. Zdziwił mnie teraz, i to poczwórnie. Co, on próbuje naprawić siedemnaście lat rodzicielstwa? Przykro mi, nie da się. Mimo to odpowiedziałam grzecznie: -Też spoko. Idę do pokoju się pouczyć-ucięłam temat. Zbyt wiele, jak na jeden dzień. Poszłam od razu położyć się na łóżku by napisać esemesa do przyjaciółki, która najpewniej miała teraz korki z matmy. Amy: Nie uwierzysz co zrobił mój ojciec Myślałam, że trochę poczekam na odpowiedź, jednak ta przyszła niemal od razu. Mel: Dawaj, co? Amy: Powiedział mi hej. Amy: Tak totalnie z nikąd Amy: Jakby nigdy nie był złym rodzicem. Jakbym nigdy nie była przez niego zostawiona-chciałam dodać, lecz nawet przed przyjaciółką i przy naszej zasadzie nie mam odwagi na taki wywód żalu. Miałyśmy z Melody zasadę, że esemesy zostają w esemesach. Rzadko gadałyśmy o tym w szkole, chyba że chodziło o nowe zauroczenie mojej przyjaciółki. Mel: Współcz :( Ja mam korki. Amy: Współcz v2 Amy: To powodzenia Mel: Dzk Tak właśnie ucięła się nasza rozmowa. Poleżałam chwilę w łóżku, a potem zrobiłam sobie herbatę oraz przygotowałam kolację i wróciłam do pokoju. Po skonsumowaniu posiłku wzięłam się za lekcje, a że był piątek i nie trzeba było się uczyć na jutro szybko zrobiłam tylko zadania, by móc już owinąć się kocem i poczytać książkę. Pozycja jest naprawdę ciekawa. To opowieść o dziewczynie, której życie wszyscy uważają za idealne, a ona nie wyprowadza ich z błędu by specjalnie umniejszyć swemu cierpieniu. W między czasie prawdy dowiaduje się pewien chłopak i stara się jej pomóc, jednak ona jest zamknięta na niego i cały świat. Jest to romans, lecz nie tylko. To książka opowiadająca o problemach. Z książki wyrwało mnie dopiero jej zakończenie i wtedy spostrzegłam, że jest pierwsza w nocy. Odłożyłam więc książkę na półkę i zgasiłam światło. A z wrażenia od razu zasnęłam.
CZYTASZ
Fairy Wing
FantasyOglądaliście w dzieciństwie filmy o wróżkach i czarodziejach? A może sami marzyliście żeby nimi być? Cóż. Amalie Magicals, mimo że jej nazwisko znaczy "magia", nigdy w to nie wierzyła. Były to dla niej totalne brednie. Chciała być jak jak jej ojciec...