Rozdział 4 Rano obudziłam się w całkiem dobrym humorze. Gdy tylko otworzyłam oczy sprawdziłam godzinę w telefonie. Dziesiąta piętnaście. Na jedenastą jestem umówiona z Melody do galerii handlowej. Postanowiłam więc wstać, bo cóż, zbyt wiele czasu to mi nie zostało. Gdy tylko odsłoniłam ciało z pod kołdry zauważyłam śpiącego mi na nogich Lolka. To mój stary kot mający chyba z dziesięć lat. Imię wzięło się z bajki "Bolek i Lolek", którą oglądałam w dzieciństwie. Lolek jest bardzo ładnym kotem. Rudym i spokojnym. Z Lolkiem to akurat śmieszna historia. Dostałam go od mamy Mel na siódme urodziny. Po kilku latach Mel stwierdziła, że wybrała go, ponieważ ja też jestem ruda, bym miała kogoś do towarzystwa. Nie wyobrażacie sobie jak ryknęłam śmiechem, gdy mi to powiedziała. Pamiętam, że byłam wtedy na matmie. Profesor Hawarton powiedział wtedy, by Mel oznajmiła całej klasie co mnie tak śmieszy. Melody miała to już na końcu języka, lecz wiedziała, że jestem wyśmiewana. Więc nie powiedziała. Mrugnęła do mnie wtedy Bellla, która jest córką profesora. Była to do wtedy moja przyjaciółka. Ale, że dostałyśmy z Mel uwagi (przypominam byłyśmy w podstawówce) zerwałyśmy kontakt. Teraz żałuję. Bella była spoko. Ale co się stało, to się nie odstanie. Trzeba skupić się na rzeczywistości. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy z ubraniami. Totalnie nie wiem w co się ubrać. A że termometr mam w salonie, a nie chce mi się tam iść. No cóż. W takim razie basick. Postanowiłam ubrać Jeansy rurki, choć nie wiem kto poza mną w tym jeszcze chodzi. Melody mówi mi, że jestem jakaś zacofana. Ale ja uważam, że te spodnie są bardzo wygodne. Do tego zobaczyłam w szafie białą koszulkę z kolorowymi nadrukami z zespołu "One", czyli mojego ulubionego zespołu. Jeszcze białe skarpety do zestawu i będzie ideolo. Później poszłam do łazienki by przemyć twarz i nałożyć makijaż. Nie mam dziś ochoty malować się jakoś bardzo, więc nakładam tylko bazę, podkład, trochę różu do policzków oraz nosa. Postanawiam lekko potuszować rzęsy. Po skończonym make-upie udaję się do kuchni by zjeść śniadanie. Tylko pytanie co jest w lodówce. Szynka, ser, masło. Zdaję sobie sprawę, że totalnie nie mam ochoty na jedzenie. Zakładam jednak, że Melody raczy ciągać mnie cały dzień po galerii, postanowiłam jednak coś zjeść. Zrobiłam sobie kanapkę z serem i sałatą, a następnie usiadłam do stołu. Wysłałam esemesa do Melody. Amy: Galeria wciąż aktualna? Wolałam spytać, bo z Mel nigdy nic nie wiadomo. Odpowiedź przyszła już po kilku minutach. Mel: Jeszcze pytasz! Amy: Czyli tak Amy: O której mam wyjść z domu? Mel: Stara, moja mama po ciebie będzie. Nie zdziwiło mnie to. Moja przyjaciółka jest raczej leniwa. Amy: Dzk Amy: To o której mam wyjść z domu? Mel: Ok. Dziesiątej pięćdziesiąt Zastanowiłam się czy coś jeszcze potrzebuję wiedzieć przed wyjściem. Stuknęłam się w czoło, a potem napisałam jeszcze jedną wiadomość. Amy: A do której tam będziemy ? Amy: Muszę napisać tacie kartkę. Mel: Do wieczora 😊 Mel: Żarcik Mel: Do 15 ok? Amy: Tak Amy: To do zoba Mel: Do zoba Szybko zjadłam śniadanie, by nie spóźnić się na wyznaczoną przez Melody godzinę. Napisałam jeszcze ojcu kartkę "Idę z Mel do galerii, będę popołudniu- Amy", a potem od razu wyszłam z domu bo było już za piętnaście jedenasta.
CZYTASZ
Fairy Wing
FantasyOglądaliście w dzieciństwie filmy o wróżkach i czarodziejach? A może sami marzyliście żeby nimi być? Cóż. Amalie Magicals, mimo że jej nazwisko znaczy "magia", nigdy w to nie wierzyła. Były to dla niej totalne brednie. Chciała być jak jak jej ojciec...