Dawno, dawno temu, w odległych krainach, gdzie słońce zawsze świeciło ciepło, a trawa była miękka jak najpiękniejszy dywan, żył kot o imieniu Fasola. Fasola była kotem niezwykłym — nie tylko dlatego, że jej futro błyszczało, jakby utkane było z promieni księżyca, ale też z powodu jej nieposkromionej ciekawości i miłości do przygód. Była dorodna, jak na kota przystało, a jej donośne miauczenie słychać było na wiele mil. Gdy mruczała, zdawało się, że ziemia drży pod jej łapami.
Jednak, choć Fasola miała wiele zalet, brakowało jej jednej rzeczy — rozumu. Nie widać było w niej przebiegłości, którą charakteryzują się inne koty. Nie dbała o to jednak ani ona, ani mieszkańcy jej wsi, którzy zawsze przyglądali się jej przygodom z uśmiechem na twarzach.
Każdego dnia Fasola wyruszała na nowe wyprawy. Czasami przemierzała łąki, innym razem wspinała się na najwyższe drzewa, z których spoglądała na świat niczym królowa. Gdy wracała, zawsze miała do opowiedzenia niezwykłe historie, choć nikt nigdy nie mógł być pewien, ile w nich było prawdy, a ile fantazji.
Pewnego dnia, gdy słońce zachodziło, a niebo przybrało barwy różu i złota, Fasola wyruszyła na kolejną wyprawę. Tym razem jej uwagę przyciągnął las, który znajdował się nieopodal wsi. Nigdy wcześniej tam nie była, więc uznała, że nadszedł czas, by odkryć jego tajemnice.
Wędrując między drzewami, Fasola natrafiła na coś, co wydało jej się niezwykle interesujące — małą skrzynkę, w której leżało jajko. Jajko było niezwykle duże i lśniące, jakby stworzone specjalnie dla takiego kota jak ona. Fasola poczuła, że nie może się oprzeć pokusie.
— Miau! — zawołała z zadowoleniem, gdy zbliżyła się do jajka.
Bez chwili wahania chwyciła jajko w łapki i zaczęła je jeść ze smakiem. Jajko okazało się przepyszne, ale zanim zdążyła skończyć, drewniana skrzynka zatrzasnęła się nagle, a Fasola znalazła się w pułapce. Była to pułapka na kuny, starannie zastawiona przez ludzi, którzy próbowali chronić swoje kurniki.
Fasola miauczała głośno, próbując uwolnić się z pułapki, lecz nic to nie dało. Jej mruczenie, które zwykle koiło serca, teraz nie mogło jej pomóc. Spędziła tam kilka godzin, aż w końcu zjawił się gospodarz, który zastawił tę pułapkę. Gdy zobaczył, że w środku jest Fasola, roześmiał się głośno.
— Ach, Fasola! — powiedział z rozbawieniem. — Wiedziałem, że jesteś ciekawska, ale żeby dać się złapać na jajko dla kuna? Ty to masz szczęście, koteczko.
Gospodarz uwolnił Fasolę, a ta, choć z początku zawstydzona, szybko zapomniała o swojej przygodzie. Wróciła do wsi, miaucząc dumnie, jakby sama pokonała pułapkę. Wszyscy mieszkańcy śmiali się, ale nikt nie miał do Fasoli żalu. Wiedzieli, że taka już była — kotem, który kochał przygody, choć nie zawsze myślał o konsekwencjach.
Od tego dnia Fasola unikała jajek leżących w dziwnych miejscach, ale jej miłość do podróży nie zmalała ani o jotę. Wciąż przemierzała świat, odkrywając nowe zakątki i wracając z opowieściami, które budziły uśmiech na twarzach każdego, kto ich słuchał.
Mit o Fasoli przekazywano z pokolenia na pokolenie, jako opowieść o tym, że czasem warto być ciekawym świata, nawet jeśli nie zawsze przynosi to najlepsze rezultaty. A Fasola? Cóż, ona wciąż miauczyła donośnie, mruczała głośno, i z każdym dniem stawała się coraz bardziej legendarnym kotem-podróżnikiem.
I tak zakończyła się jedna z wielu przygód Fasoli, która nigdy nie grzeszyła rozumem, ale zawsze miała serce pełne odwagi i ciekawości.
CZYTASZ
Mity i legendy wrocławskie
RandomMity wrocławskie pisane przez przez świętego Miszke, natchnionego przez miske na ziemi po zgonie