Rozdział VII: Pościg za złem.

13 0 0
                                    

Gdy Wandy i reszta wszedli do świątynii, zauważyli, że to dopiero początek długiej drogi, zawierającej przeszkody różnego rodzaju.

- O mój boże, co tu tak tyle przeszkód. - zapytał się Wandy, który był zszokowany, że dużo było przeszkód.

- Żebyś miał co robić, jebany leniu - odpowiedział Crock, wyzywając Wandiego od leniów, lecz Wandy uderzył pięścią w oko Crocka.

- To za wyzywanie mnie, gdyż ja jestem Liderem tej ekipy. - odpowiedział Wandy Crockowi, po tym jak uderzył Crocka.

- Dobra dobra, przepraszam, ale poprostu, nie rozumiem tego, co ty powiedziałeś, z tym że dużo przeszkód. - odpowiedział Crock Wandiemu, który nie zrozumiał tego co, Wandy powiedział.

- Chodziło mi o to, że tu jest w cholerę przeszkód, jakby to był wyścig na śmierć i życie. - odpowiedział Crockowi Wandy, patrzący się na niego, a potem na przeszkody, wtedy gdy dalej szedli przez świątynię, za nimi zaczęła wielka kula z kolcami się obracać.

- e, Wandy? - zapytał się Robby, który pokazywał na kulę z kolcami, która leciała w ich kierunku.

- Co? O CHUJ! UCIEKAĆ PRZED TYM BYDŁEM! - krzyknął Wandy po odpowiedzeniu Robbiemu, przez co każdy z ekipy w tym Wandy biegnęli, uciekając przed kulą, lecz wtedy zaczęły być wystrzeliwane z ścian strzały w ich stronę, jedna trafiła w plecy Wandiego, lecz nie zadała mu tak wielkich obrażeń.

- Czemu ja czuję ból? - Zapytał się Wandy, który biegnął z ekipą przed siebie, by uciec przed kulą z kolcami.

- A chuj, strzeliło ci w plecy. - odpowiedział Crock Wandiemu, patrząc się na jego ranę z pleców jego, wtedy V-7 patrzył sie w czasie ucieczki na kulę, po którą załamał się tunel.

- KRYĆ SIĘ! - krzyknął Wandy, który wyczuł, że coś może być nie tak.

- Czemu? Przecież przeżyjemy! - odpowiedział V-7 Wandiemu, patrząc się na mgłę, która została po zawaleniu się kuli z kolcami na trasę, na której Wandy i reszta są.

- Bo może wybuchnąć, nie bądź tak bardzo pewien siebie - odpowiedział Wandy, przez co nagle kula wybuchła, wyrzucając go i V-7 na 5 metrów. Wandy padł na ziemię, a jego ciało było pobrudzone.
- K-kurwa... V-7! KIEDYŚ CIĘ NA ZŁOMOWISKO ZANIOSĘ ZA TO, ŻE JESTEŚ ZBYT PEWNY SIEBIE! - krzyknął trochę ranny Wandy do V-7, który nie był zachwycony z wyniku, który spowodował wybuch.

- Myślałem, że przeżyjemy. - odpowiedział V-7 Wandiemu, który się patrzył na niego z zadziwieniem. Tymczasem w Phantom Planet, Phantom Knight wykrył Wandiego i jego Ekipę.

- Aleksandria Egipt, nareszcie, EKHEM! IKRIEV! ZWOŁAJ ROBOTY ŚMIERCI, GDYŻ LECIMY ZABIĆ KUNDLA ! - krzyknął przez mikrofon elektryczny Phantom Knight w stronę Ikrieva.

- Tak jest, panie, ROBOTY! PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO ODLOTU Z PLANETY NA ALEKSANDRIĘ! - krzyknął do robotów śmierci Korondor Ikriev, mówiąc im by się szykowali, gdyż lecą zbombardować egipt, tak jak wcześniej Tajwan, wtedy gdy zaczęli wchodzić do statków, które się zwały "Stacja śmierci", a następnie polecieli do Aleksandrii. Phantom Knight tak samo, przyszykował swe bronie, a następnie jego oczy się naelektryzowały na fioletowo, w czasie wchodzenia do swego statku.

-Gdy cię dorwę Kundlu, zabiję cię, a potem osoby, które kochałeś - rzekł do samego siebie Phantom Knight, którego oczy naelektryzowały się potem na czerwono. Wtedy otworzyły się wrota do galaktyki, a Phantom wyleciał i potem wylądował w Aleksandrii. Tymczasem Wandy z ekipą zdołali przedostać się przez pułapki Świątynii, a następnie stali przed lewitującym czerwonym mieczem.

- Ale błyszczy... - rzekł Crock, patrząc się razem z innymi z ekipy na czerwoniasty miecz, który miał aurę ognia, która nie zapalała niczego, lecz oświetlała część swiątynii.

Kronika Wandiego (The Wandy Chronicles)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz