III

60 15 20
                                    

19 sierpień 2022, piątek

Kolejny dzień rozpoczął się od dźwięku budzika, który, jak zwykle, wydawał się za głośny i zbyt wcześnie ustawiony. Tego dnia energia już mnie tak nie rozpierała jak poprzedniego ranka. Z oporem przeciągnęłam się w łóżku, czując delikatne zakwasy po wczorajszym bieganiu. Po kilku minutach walki z chęcią dalszego snu, w końcu wstałam, kierując się do kuchni, gdzie zaparzyłam sobie kawę, która miałam nadzieję – pobudzi mnie do działania.

Tym bardziej potrzebowałam jej dzisiaj, kiedy czekało mnie spotkanie z zarządem sztabu medycznego. Wiedziałam od wujka Simona, że Pedri i Pablo – zawodnicy, którymi wczoraj się zajmowałam – mieli wypowiedzieć się na temat moich umiejętności. Sama myśl o ich opinii wywoływała we mnie lekki stres. Pedri wydawał się miły i otwarty, ale Pablo... cóż, jego podejście mogło zaważyć na całej ocenie. Mimo to miałam nadzieję, że podejdzie do tego profesjonalnie i choć na chwilę zapomni o naszym drobnym konflikcie.

Po ogarnięciu się, przyszedł czas na wyruszenie do pracy, dzisiaj stwierdziłam że przejdę się, włożyłam słuchawki i starając się zapomnieć o nadchodzącym spotkaniu ruszyłam przed siebie.

Poranek był wyjątkowo przyjemny – ciepłe promienie słońca delikatnie muskały moją twarz, a miasto powoli budziło się do życia. Dźwięki muzyki mieszały się z odgłosami ulicy, tworząc atmosferę, która na chwilę pozwoliła mi odciąć się od stresujących myśli.

Kiedy dotarłam pod budynek klubu, wzięłam głęboki oddech, jakby miało to pomóc mi zebrać pewność siebie. Przed wejściem minęłam kilku pracowników, którzy przywitali mnie uprzejmymi uśmiechami.

W środku już czekał na mnie Simon.

- Jak nastrój? - zapytał, unosząc jedną brew, jakby chciał ocenić, czy jestem zdenerwowana.

- Powiedzmy, że w porządku - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Dobra, to chodźmy. Zarząd już czeka - rzucił, wskazując gestem kierunek.

W drodze do sali konferencyjnej starałam się nie okazywać nerwów, ale czułam, jak ręce zaczynają mi się lekko pocić. Nie wiedziałam, czego się spodziewać – szczególnie po Pablu, który, jak podejrzewałam, mógł nie przepuścić okazji do jakiegoś złośliwego komentarza.

- Wszystko będzie dobrze - dodał Simon, jakby czytał w moich myślach.

Nie odpowiedziałam, tylko skinęłam głową, gotowa zmierzyć się z tym, co mnie czekało.

Byłam już po spotkaniu, a emocje powoli opadały. Jakie było moje zaskoczenie, gdy usłyszałam, że obaj panowie, byli bardzo pozytywnie zaskoczeni moją pracą. Przyznali, że masaże były nie tylko profesjonalne, ale i skuteczne, co podobno nie zdarza się tak często przy pierwszym kontakcie z nowym fizjoterapeutą.

Simon uśmiechnął się, jakby chciał mi powiedzieć "A nie mówiłem?", ale powstrzymał się przed komentarzem, co doceniłam, bo w tej chwili nie chciałam słyszeć żadnych żartów na temat mojego stresu sprzed spotkania.

Jednak to, co zaskoczyło mnie najbardziej, to jak zarząd cytował słowa samego Pabla. Usłyszałam, że chwalił moje "pewne ręce" i "skupienie na szczegółach". Czyżby to był ten sam człowiek, który jeszcze dzień wcześniej burczał coś pod nosem o "wczorajszej kolizji"?

A może przed innymi zakłada maskę, a tylko mnie raczy swoją prawdziwą, wredną twarzą? Wszystkie jego cięte uwagi i ironiczne komentarze padają na osobności. Nie przed Simonem, nie przed Pedrim, a już na pewno nie przed zarządem.

From strangers to lovers | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz