V

60 8 35
                                    

Następnego ranka, obudziły mnie ostre promienie słońca, które przedzierały się przez szybę prowadzącą na taras. Mrużąc oczy, przewróciłam się na drugi bok, próbując złapać jeszcze chwilę snu, ale światło skutecznie mnie rozbudziło. Westchnęłam ciężko, a potem powoli usiadłam na łóżku, przecierając zaspane oczy.

W pokoju panowała cisza, przerywana jedynie cichym świergotem ptaków za oknem. Zegar na szafce wskazywał, już 10, dlatego bez zastanowienia zerwałam się z łóżka, kierując się do kuchni. Dzięki temu że miałam dzisiaj wolne, mogłam pozwolić sobie na wyspanie się oraz korzystając z faktu, że nie muszę się nigdzie spieszyć, postanowiłam że zrobię sobie owsiankę z owocami.

Po chwili śniadanie było już gotowe. Przełożyłam je do miseczki, starannie układając owoce na wierzchu, a całość posypałam orzechami. Usiadłam przy stole na trasie, pozwalając sobie na chwilę spokoju, delektując się smakiem i ciepłem porannego posiłku, obserwując panoramę miasta i słuchając śpiewu ptaków - czy życie mogło być piękniejsze? Z tej wysokości wszystko wydawało się takie małe - uliczny ruch przypominał pracowite mrowisko.

Po skończeniu posiłku wzięłam telefon do ręki i postanowiłam zadzwonić do mamy, która zawsze cieszyła się, gdy znajdowałam chwilę, by opowiedzieć jej, co u mnie słychać.

- Cześć, mamo! - zaczęłam z uśmiechem. - Co tam u was? Wszystko w porządku?

Rozmowa szybko nabrała tempa. Opowiedziałam jej o wczorajszym miło spędzonym wieczorze, gdzie poznałam część drużyny - pomijając oczywiście szczegóły związane z grą w butelkę. W głowie miałam żywy obraz jej reakcji, gdyby dowiedziała się o naszych wyzwaniach, a tym najbardziej o moim. Wyobrażałam sobie już, jak kazałaby mi natychmiast wracać pierwszym, możliwym samolotem. Na wspomnienie tego wieczoru od razu pojawił się na mojej twarzy uśmiech. Nie mogłam powstrzymać cichego chichotu.

Zmieniłam temat na coś bezpieczniejszego, opowiadając o pracy i planach na wolny dzień. W międzyczasie mama nie mogła sobie darować, żeby przypomnieć mi o tym, abym na siebie uważała i dzwoniła w razie potrzeby.

Siedząc jeszcze przez chwilę przy stole, zastanawiałam się, jak najlepiej wykorzystać wolny dzień. Choć opcja leniuchowania w piżamie brzmiała kusząco, jednak czułam, że warto się ruszyć. Świeże powietrze na pewno dobrze mi zrobi.

Wstałam z tarasowego krzesła i ruszyłam do kuchni, żeby odłożyć miseczkę do zmywarki. Następnie skierowałam się do łazienki, gdzie pozwoliłam sobie na długi, relaksujący prysznic. Ciepła woda spływająca po mojej skórze skutecznie zmyła resztki porannego zaspania i wprowadziła mnie w dobry nastrój. Po prysznicu zajęłam się moją codzienną pielęgnacją. Ruszyłam w stronę szafy, po krótkim namyśle zdecydowałam, że wykorzystam wolny dzień na coś aktywnego. Ostatecznie postanowiłam pójść pobiegać, a więc wybór stroju był prosty – czarne sportowe spodenki i oversizowa koszulka. Wciągnęłam na nogi wygodne buty do biegania i złapałam za słuchawki, które zawsze towarzyszyły mi podczas treningu. Zamknęłam drzwi mieszkania i ruszyłam na dół z uśmiechem na twarzy, gotowa na krótki bieg po pobliskim parku.

Po udanym wysiłku fizycznym, postanowiłam sprawić sobie małą nagrodę. Skierowałam się do kawiarni, która znajdowała się zaledwie kilka kroków od mojego miejsca zamieszkania. Kiedy weszłam do środka, od razu poczułam przyjemny zapach świeżo parzonej kawy i wypieków. Wnętrze było pięknie urządzone - ciepłe światło, drewniane stoliki i urocze rośliny doniczkowe tworzyły przytulną atmosferę, idealną na chwilę relaksu.

Podchodząc do lady, po krótkim namyśle zamówiłam czekoladowe ciastko – moje małe uzależnienie oraz mrożoną kawę. Uśmiechnęłam się do baristki, która przyjęła zamówienie z równie serdecznym wyrazem twarzy. Poprosiłam o zapakowanie zamówienia na wynos i z torebką w dłoni ruszyłam do mieszkania.

From strangers to lovers | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz