IV

56 11 16
                                    

Po jakimś czasie rozmów i żartów, gdy wszyscy wydawali się już całkowicie rozluźnieni, Balde z szerokim uśmiechem na twarzy, nagle wpadł na pomysł:

- Co wy na to, żeby zagrać w butelkę? - zaproponował, patrząc po kolei na każdego.

- W butelkę? - powtórzyłam, unosząc brew, choć w głębi czułam lekkie podekscytowanie.

- Oj, daj spokój, Mel! - wtrącił Pedri, śmiejąc się. - Trochę spontanicznej zabawy nikomu nie zaszkodzi.

Sira spojrzała na Alejandro, uśmiechając się.

- Okej, czemu nie? - powiedziała, po czym dodała: - Ale ustalmy zasady. Bez żadnych szalonych wyzwań, okej?

- Jasne, jasne - odpowiedział pomysłodawca zabawy, choć jego uśmiech sugerował, że już planował coś bardziej szalonego. W końcu podniósł pustą butelkę po napoju i ułożył ją na środku koca.

- Dobra, kto zaczyna? - zapytał z entuzjazmem.

- Może Mel, jest nowa w grupie, więc dajmy jej pierwszeństwo - zaproponował Pedri, mrugając do mnie z uśmiechem.

Wzruszyłam ramionami i zakręciłam butelką, a ona zaczęła się obracać, wskazując co chwilę na inną osobę. W końcu zatrzymała się, a jej szyjka wskazała Sire.

- Oho, Sira! - zaśmiałam się, zerkając na nią z rozbawieniem. - Pytanie czy wyzwanie?

- Pytanie - odpowiedziała, wybierając bezpieczniejszą opcję.

Zastanowiłam się przez chwilę, po czym wpadłam na pomysł.

- Powiedz nam... co najbardziej irytuje cię w Ferranie?

Grupa wybuchnęła śmiechem, a Sira przewróciła oczami, ale było w tym więcej czułości niż prawdziwego zirytowania.

- Och, proste - zaczęła, krzyżując ręce na piersi i udając zamyśloną. - Ma tendencję do zapominania o drobnych rzeczach. Na przykład, ostatnio mieliśmy zaplanowane spotkanie u moich rodziców, z okazji ich rocznicy. Skończyło się na tym że zapomniał i do restauracji dotarliśmy z poł godzinnym spóźnieniem. Grupa wybuchła śmiechem, a Ferran, który do tej pory wydawał się zrelaksowany, uniósł ręce w geście obronnym.

- Dobra, uwaga kręcę - powiedziała Sira, sięgając po butelkę. Zakręciła ją z wprawą, a grupa natychmiast ucichła, w napięciu wpatrując się w obracające się szkło. Butelka wirowała coraz wolniej, aż w końcu zatrzymała się, wskazując na Gaviego.

- Oho, Gavi! - zawołała Sira z szerokim uśmiechem, klaszcząc w dłonie. - Pytanie czy wyzwanie?

Gavi spojrzał na nią, a potem na butelkę, jakby kalkulował wszystkie możliwe scenariusze.

- Pytanie - odpowiedział po chwili, prostując się lekko.

- Dobra, mam coś. Kto najbardziej cię irytuje z drużyny? - powiedziała po chwili zamyślenia brunetka.

- Serio? - chłopak przez chwilę milczał, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. W końcu wzruszył ramionami i odparł:

- Ansu.

- Coo? - zapytał Ansu, patrząc na Gaviego z udawanym oburzeniem, podczas gdy grupa wybuchła śmiechem.

Gavi wzruszył ramionami z niewinną miną, choć kącik jego ust drgnął w lekkim uśmiechu.

- Zawsze jesz moje jedzenie w szatni, a potem udajesz, że to nie ty.

- O nie, nie wierzę! - Ansu złapał się za serce, jakby był głęboko dotknięty. - Jak możesz mnie o to oskarżać?

From strangers to lovers | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz