Po jakimś czasie rozmów i żartów, gdy wszyscy wydawali się już całkowicie rozluźnieni, Balde z szerokim uśmiechem na twarzy, nagle wpadł na pomysł:
- Co wy na to, żeby zagrać w butelkę? - zaproponował, patrząc po kolei na każdego.
- W butelkę? - powtórzyłam, unosząc brew, choć w głębi czułam lekkie podekscytowanie.
- Oj, daj spokój, Mel! - wtrącił Pedri, śmiejąc się. - Trochę spontanicznej zabawy nikomu nie zaszkodzi.
Sira spojrzała na Alejandro, uśmiechając się.
- Okej, czemu nie? - powiedziała, po czym dodała: - Ale ustalmy zasady. Bez żadnych szalonych wyzwań, okej?
- Jasne, jasne - odpowiedział pomysłodawca zabawy, choć jego uśmiech sugerował, że już planował coś bardziej szalonego. W końcu podniósł pustą butelkę po napoju i ułożył ją na środku koca.
- Dobra, kto zaczyna? - zapytał z entuzjazmem.
- Może Mel, jest nowa w grupie, więc dajmy jej pierwszeństwo - zaproponował Pedri, mrugając do mnie z uśmiechem.
Wzruszyłam ramionami i zakręciłam butelką, a ona zaczęła się obracać, wskazując co chwilę na inną osobę. W końcu zatrzymała się, a jej szyjka wskazała Sire.
- Oho, Sira! - zaśmiałam się, zerkając na nią z rozbawieniem. - Pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie - odpowiedziała, wybierając bezpieczniejszą opcję.
Zastanowiłam się przez chwilę, po czym wpadłam na pomysł.
- Powiedz nam... co najbardziej irytuje cię w Ferranie?
Grupa wybuchnęła śmiechem, a Sira przewróciła oczami, ale było w tym więcej czułości niż prawdziwego zirytowania.
- Och, proste - zaczęła, krzyżując ręce na piersi i udając zamyśloną. - Ma tendencję do zapominania o drobnych rzeczach. Na przykład, ostatnio mieliśmy zaplanowane spotkanie u moich rodziców, z okazji ich rocznicy. Skończyło się na tym że zapomniał i do restauracji dotarliśmy z poł godzinnym spóźnieniem. Grupa wybuchła śmiechem, a Ferran, który do tej pory wydawał się zrelaksowany, uniósł ręce w geście obronnym.
- Dobra, uwaga kręcę - powiedziała Sira, sięgając po butelkę. Zakręciła ją z wprawą, a grupa natychmiast ucichła, w napięciu wpatrując się w obracające się szkło. Butelka wirowała coraz wolniej, aż w końcu zatrzymała się, wskazując na Gaviego.
- Oho, Gavi! - zawołała Sira z szerokim uśmiechem, klaszcząc w dłonie. - Pytanie czy wyzwanie?
Gavi spojrzał na nią, a potem na butelkę, jakby kalkulował wszystkie możliwe scenariusze.
- Pytanie - odpowiedział po chwili, prostując się lekko.
- Dobra, mam coś. Kto najbardziej cię irytuje z drużyny? - powiedziała po chwili zamyślenia brunetka.
- Serio? - chłopak przez chwilę milczał, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. W końcu wzruszył ramionami i odparł:
- Ansu.
- Coo? - zapytał Ansu, patrząc na Gaviego z udawanym oburzeniem, podczas gdy grupa wybuchła śmiechem.
Gavi wzruszył ramionami z niewinną miną, choć kącik jego ust drgnął w lekkim uśmiechu.
- Zawsze jesz moje jedzenie w szatni, a potem udajesz, że to nie ty.
- O nie, nie wierzę! - Ansu złapał się za serce, jakby był głęboko dotknięty. - Jak możesz mnie o to oskarżać?
CZYTASZ
From strangers to lovers | Pablo Gavi
FanfictionMelania właśnie skończyła studia fizjoterapeutyczne i wyrusza do Barcelony, by rozpocząć wymarzoną pracę w klubie piłkarskim. Na lotnisku zderza się z tajemniczym, pewnym siebie mężczyzną, który wydaje się tylko kolejnym przechodniem. Jednak wkrótce...