Chapter 5: Szósty rok, część 2

98 9 0
                                    

Hermiona obudziła się i zobaczyła gniewną twarz profesora Snape'a, co było prawie tak samo niepokojące, jak zmartwiony wyraz twarzy Pani Pomfrey. Przez te wszystkie lata i wszystkie obrażenia związane z quidditchem, których Hermiona była świadkiem, ani razu nie widziała, żeby surowa matrona była niespokojna.

- Jak to się stało, panno Granger, że zaniedbała pani poinformowanie kogokolwiek z nas o powadze swojej choroby? - Wycedził jej były profesor eliksirów i choć strach Hermiony przed tym mężczyzną już dawno zmienił się w szacunek i podziw, nagle znów poczuła się jak na pierwszym roku. - Spodziewałem się, że będziesz jednym z nielicznych uczniów, którzy nie będą marnować mojego czasu na głupie bzdury, a jednak oto jesteśmy.

- Severusie! - Uzdrowicielka skarciła mężczyznę, po czym zwróciła się do Hermiony z ciepłym uśmiechem. - Hermiono, kochanie, zapewniałaś mnie, że rozumiesz powagę swojego stanu i na pewno dasz mi znać, jeśli objawy się zmienią. Zwłaszcza, jeśli się nasilą.

- Ale to wcale nie tak. - zaprotestowała Hermiona próbując usiąść, ale z zaskoczeniem opadła z powrotem na poduszkę. Uczucie kłucia powróciło i było gorsze niż wcześniej. - Och. - Szepnęła i potarła mostek.

Jej profesor Obrony przed Czarną Magią westchnął i odwrócił się w stronę małego bocznego stolika, wyjmując małą szklaną fiolkę, którą jej podał.

- To tymczasowe rozwiązanie, dopóki nie dopasuje twoich zwykłych mikstur - rozkazał surowo i Hermiona się nie wahała.

Eliksir smakował trochę jak pestki granatu. Ból w klatce piersiowej ustąpił, gdy tylko go połknęła.

- Dziękuję - wymamrotała ledwo słyszalnie, powodując, że wargi Snape'a opadły jeszcze bardziej.

- Aby dostosować skład twoich eliksirów, muszę wiedzieć, co jeszcze bierzesz, panno Granger. - Snape schował pustą fiolkę do kieszeni. - Dotyczy to wszystkiego, co możesz zażywać, nawet jeśli nie zażywasz tego regularnie.

Brwi Hermiony lekko się zmarszczyły.

- Nie ma nic. Okazjonalnie biorę eliksir nasenny na koniec roku, kiedy zdajemy egzaminy. I eliksir przeciwbólowy. Czasem boli mnie głowa.

- Bez wątpienia to z powodu twoich studiów - zażartowała Pani Pomfrey z delikatnym uśmiechem.

Profesor skinął głową, po czym poruszył się nieznacznie.

- Zaufaj mi, panno Granger, że nie jestem bardziej chętny do tej rozmowy niż ty, ale zdaję sobie sprawę, że uczniowie z mugolskich rodzin czasami polegają na mugolskiej medycynie. Zwłaszcza młode kobiety czasami wolą nie polegać wyłącznie na miksturach i urokach.

Hermiona poczuła, że ​​się rumieni, gdy uświadomiła sobie, co miał na myśli. Mugolska antykoncepcja. Spojrzała na swoje dłonie, które bawiły się cienkim prześcieradłem, nie mogąc spojrzeć profesorowi w oczy. To było upokarzające. Snape był ostatnią osobą, z którą chciała o tym rozmawiać.

- Tak. Używam... tego - odchrząknęła, żeby wzmocnić głos. Wiedziała, że nie ma w tym nic wstydliwego i że wiele kobiet zażywało tabletki antykoncepcyjne.

- Jak długo to bierzesz? - zapytał jej profesor.

- Od sierpnia. - Ginekolog przepisał jej ten lek, aby złagodzić bolesne objawy menstruacyjne. Było to rozwiązanie tymczasowe, ponieważ Hermiona planowała przeszukać bibliotekę Hogwartu w poszukiwaniu zaklęcia, które mogłoby zrobić to samo.

Snape skinął głową.

- Zmiana poziomu hormonów zniwelowała działanie mikstur. - I choć nie dodał na końcu zdania słów „głupia dziewczyna", to doskonale wiedziała, że ​​o tym pomyślał.

Osculum AnnuumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz