1

646 54 4
                                        

Po koncercie w Nowym Yorku nikt z nikim nie rozmawiał. Trudno nam było cokolwiek powiedzieć - szczególnie Rap Monsterowi, jeżeli musieliśmy przerwać koncert, odwołać fansing i jeszcze ta policja... W ciszy pojechaliśmy do hotelu. Gdy auto zatrzymało się pod naszym hotelem Mon w mgnieniu oka wysiadł i pobiegł do pokoju. Reszta zespołu wspólnie tam się udała. Ja nie mogłem znieść już tej ciszy i powiedziałem:

- Ta cała sytuacja z Monem jest przytłaczająca, prawda? 

- Jin wszyscy wiemy, że się o niego martwisz... - powiedział J-Hope

- Co to ma znaczyć? Sugerujesz coś? No dalej mów nie krępuj się! - bałem się, że to się wreszcie wyda

- To znaczy wiesz, my już wcześniej przypu... - jąkał się Hobbi 

- MY? Dlaczego wszyscy coś podejrzewają?! O CZYM WY MÓWICIE? DLACZEGO COŚ SUGERUJECIE? JA NIE JESTEM CHORY! 

 Byłem bliski płaczu i czułem, że dalej nie zdołam go powstrzymać. Pobiegłem do pokoju lecz to co tam zobaczyłem wstrząsnęło mną jeszcze bardziej. On siedział na łóżku i płakał.

- CO TY TU ROBISZ? WYJDŹ STĄD! 

powoli cofnąłem się do drzwi, jednak nie chciałem go zostawiać, chciałem podejść do niego otrzeć łzy  spływające z jego policzka, przytulić się do niego i nigdy nie puścić, ale po prostu nie miałem odwagi. Nie wiedziałem co mam z sobą zrobić. Przecież nie gadałem z chłopakami i nie pójdę teraz do nich, do pokoju też nie miałem wstępu, ale miałem nadzieję, że lider wpuści mnie na noc do pokoju. Była 23:12, pomyślałem, że mogę pójść na krótki spacer. Nigdy nie widziałem Nowego Yorku a chwila odetchnienia dobrze mi zrobi po tym całym dniu. 

****

Była 00:10

- Halo?

- Zwariowałeś?! Gdzie ty jesteś? Już po północy... - powiedział lider z troską w głosie.

- Kazałeś mi wyjść z pokoju, więc to zrobiłem - powiedziałem

- Przepraszam, że wtedy nakrzyczałem na Ciebie, ale...

- Spokojnie, rozumiem. Nie tylko Ty miałeś ciężki dzień. Porozmawiamy w hotelu. Muszę kończyć

Rozłączyłem się i szybko pobiegłem do hotelu. Czułem, że to może być idealny moment na wyjawienie moich uczuć do Mona.

00:23 

- Dlaczego tak dyszysz? Uciekałeś przed kimś? - zapytał z rozbawieniem w głosie.

- Nie, po prostu biegłem do Ciebie - powiedziałem zawstydzony i przybliżyłem się do jego łóżka by usiąść przy nim. 

- Miło - widziałem jak się rumieni, ale nie rozumiałem dlaczego tak się zachowuje...zbyt miło jak na niego, choć zauważyłem, że ma mi coś do powiedzenia.

- Dlaczego się denerwujesz? - zapytałem

- Aż tak to widać? No wiesz, jest jedna sprawa - nagle spoważniał a ja znieruchomiałem. - Pamiętasz jak dwa tygodnie temu powiedziałem Ci, że jesteś dla mnie szczególną osobą?

- Tak... - kiwnąłem przy tym niepewnie głową.

- No więc... - czułem, że coś tu się nie klei bo Mon wyraznie pogubił się w tym co miał powiedzieć. 

- Więc? 

- ...KURWA TO NIE TAK MIAŁO BYĆ! - wstał i kopnął w krzesło. Ja też wstałem.

- Co chcesz mi powiedzieć Namjoonie? 

- Lubię Cię...Lubie Cię strasznie Jin!

Po tych słowach podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, jednak ja się gwałtownie odsunąłem. Spojrzałem na Niego z przerażeniem i szybko wybiegłem przed hotel. 

- Jezu co ja zrobiłem, ale ze mnie pizda, mogłem dać mu się pocałować...dlaczego tego nie zrobiłem? A co jeżeli wszystko zepsułem? Muszę tam wrócić.

00:40

Gdy wszedłem do pokoju Rap Mon spał, światło paliło się jedynie w łazience. Pomyślałem, że dobrze bo przynajmniej będę mógł z nim o tym porozmawiać rano na spokojnie. Wziąłem prysznic. Gdy wyszedłem z kabiny spojrzałem na komórkę, była za dwie pierwsza. Ubrałem się w krótkie spodenki i miałem już iść kłaść się spać ale widocznie Mon się obudził bo zapukał do łazienki.

- Zaraz wyjdę, poczekaj chwile

- Niee, chciałem z Tobą pogadać. - powiedział

- Dobrze - teraz przynajmniej wiem na czym stoję. Mogę ze spokojem wyjaśnić moje zachowanie.

01:03

- Słuchaj, to całe zajście...boże. Zignoruj to, jakby tego nie było, dobr... - nie mogłem pozwolić mu skończyć.

- Co ty mówisz idioto! Zignorować? Nie widzisz jak na Ciebie patrze? Jak się o Ciebie troszczę? Po prostu spanikowałem, nie wierzyłem, że może spełnić się moje największe pragnienie. Kocham Cię idioto...





TAK JEST! PIERWSZY ROZDZIAŁ :D Mam nadzieje, że się spodobał.

Możliwe, że cała akcja potoczyła się za szybko, ale chciałam zeby już na początku cos się działo. Jutro dodam następny rozdział :) =^.^=

Don't look at the othersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz