Półtora roku później
Właśnie dzisiaj opuszczam mury poprawczaka. Tak dobrze słyszycie POPRAWCZAKA. Sąd ani prokurator nie uwierzyli w to, że jestem niewinna. Czułam się jakbym walczyła z wiatrakami. Wszyscy wokół i tak wiedzieli lepiej ode mnie co stało się tamtego dnia. Jedyną osobą, która nie uwierzyła w te brednie był Piotrek. Na początku odwiedzał mnie od czasu do czasu. Jednak kiedy jego rodzice dowiedzieli się o co jestem oskarżona zakazali mu odwiedzin, a następnie zorganizowali przeprowadzkę do innego miasta. Wiem, że Piotrek chciał się ze mną pożegnać, ale nie wyrazili na to zgody. Ja nie mogłam nic zrobić bo byłam zamknięta w tym przekletym miejscu i pilonowana 24 h na dobę. Nie rozmawiałam z nikim, siedziałam sama w pokoju od czasu do czasu czytając jakąś książkę. Postanowiłam, że po wyjściu z więzienia wyjadę z Warszawy. Nie wiem jeszcze gdzie, ale na pewno nie mogę zostać tutaj. Jedyną osobą z którą czasem rozmawiałam był pan Waldek - policjant, który pożyczył mi wtedy telefon żebym mogła zadzwonić do Piotrka. Traktował mnie chyba trochę jak swoją wnuczkę, która zmarła kilka lat wcześniej. Gdyby żyła miałaby tyle samo lat co ja.
-Dzisiaj wielki dzień, nareszcie stąd wychodzisz – powiedział pan Waldek
-Też się cieszę.
-Nadal chcesz wyjechać z Warszawy?
-Nie ma sensu zebym tutaj została. Nie mam tu nikogo.
-Masz mnie.
-Wiem i bardzo panu dziękuję że się pan o mnie zatroszczył.
-Ale narazie jedziemy do mnie. Przedstawię cię mojej żonie, a później odwiozę gdzietylko będziesz chciała.
-Niech będzie.
Pół godziny później byliśmy już w mieszkaniu pana Waldka.
-Kochanie to jest Karolina o której tak wiele ci opowiadałem, a to moja żona Marysia.
-Dzień dobry, bardzo miło mi panią poznać.
-Nareszcie mogę cię poznać. Waldek dużo mi o tobie opowiadał. Życie tak bardzo cię skrzywdziło – w moich oczach pojawiły się łzy.
-Moglibyśmy o tym nie opowiadać?
-Oczywiście kochanie. Chodźcie zrobiłam pyszny obiad. Mam nadzieję, ze będzie ci smakował.
-Na pewno – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Waldek mówił że chcesz wyjechać. Masz już jakieś konkretne miejsce na oku?
-Nie, pojadę prosto przed siebie. Serce samo mi powie gdzie powinnam się zatrzymać.
-Masz jakieś pieniądze na wyjazd?
-Niestety nie. Pomyślałam, że popracuję trochę tutaj, zarobię jakieś pieniądze, a później wyjadę.
-Mamy lepszy pomysł – odezwał się pan Waldek – damy ci pieniądze na ten wyjazd.
-Ale ja nie powinnam.
-Nie przyjmujemy odmowy. Chcemy ci pomóc.
-Nawet nie wiem jak mam wam za to dziękować – przytuliłam ich oboje.
-Mamy do ciebie tylko jedną prośbę – odezwał się pan Waldek.
-Tak?
-Obiecaj nam, że bedziesz nas odwiedzała.
-Możecie być tego pewni.
Dwa dni później stałam już na dworcu autobusowym i przyglądałam się rozkładom połączeń. Autobus który miał przyjechać najwcześniej jechał do Częstochowy. Pomyślałam, że to jakiś znak i postanowiłam, że właśnie tam się udam.
-Wybrałaś juz gdzie wyjeżdżasz?
-Częstochowa – myślę, że to będzie idealne miejsce.
-Tak daleko. Myślałem, że znajdziesz coś bliżej.
-Nie martwcie się będę was często odwiedzała.
-Dzwoń do nas często.
-Oczywiście. Muszę już iść po za chwilkę ucieknie mi autobus.
-Trzymaj się kochanie i pamiętaj, że w każdej chwili możesz wrócić do Warszawy, a my przyjmiemy cię z otawrtymi ramionami.
-Będę o tym pamiętała. Jeszcze raz bardzo wam za wszystko dziękuję.
Rozdział przejściowy :)
Mam nadzieję, że się wam spodoba
Proszę was o komentarze :)
CZYTASZ
Mogłem dla niej zrobić więcej i nie poddać się
FanficOpowiadanie ff o Piotrku Nowakowskim - jednym z reprezentantów złotej drużyny polskich siatkarzy. Akcja opowiadania zaczyna się gdy Piotrek jest w liceum. Zapraszam serdecznie do czytania :)