- Chciała się pani ze mną widzieć?
Jennifer nie spodziewała się, że będą to pierwsze słowa, które usłyszy zjawiając się rano w biurze. Nieprzytomna, po kilku zarwanych nocach stanęła jak wryta widząc Shacklebolta, który gestem ręki przywołał ją do siebie.
Nie zdążyła jeszcze podzielić się swoim odkryciem z Blackthornem, z którym - jako Starszym Aurorem, zajmowała się sprawą morderstwa bliźniaków. Pół nocy układała w głowie jak przekazać mu wszystkie informacje nie zdradzając, kto tak naprawdę pomógł jej wpaść na trop.
Swoją drogą, Cyrus musiał znać Pottera? Musiał znać.
Jennifer nie mogła jeszcze przyzwyczaić się do myśli, że człowiek którego znała nie jest tym, za kogo go uważała. Czuła się oszukana i zdradzona. Czuła się jak idiotka. Chociaż uważała się za równą jemu, to jak się okazało - nie była w tej rozgrywce żadnym z graczy. Jedynie pionkiem na planszy, pionkiem, na którego ruchy całkowicie nie miała wpływu.
Gdyby nie Hermiona, pewnie by go rozszarpała. Leżąc w łóżku poddawała się tej fantazji. Powinna była wyjść z jego mieszkania i nie oglądać się za siebie.
Trochę żałowała, że tego nie zrobiła. Nawet bardzo.
Z drugiej strony - gdyby rzeczywiście do tego doszło, pewnie nikt by za nią nie wybiegł, nikt nie próbowałby jej zatrzymać. Wtedy Jennifer poczułaby się jeszcze bardziej samotna. Jeśli jest to jakkolwiek możliwe.
Syriusz Black trafił do jej życia całkowicie przypadkowo, jak tylko mogło się to wydarzyć. Poznali się w jednym z barów przy Coven Row* w Nowym Jorku. Hidden Phoenix był wtedy modnym miejscem, gdzie zbierała się większość młodych czarodziejów, a Jennifer świętowała właśnie urodziny swojej przyjaciółki - Lisy. Tego wieczoru obie postanowiły przetestować wszystkie rodzaje zielonej tequili jakie mogły znaleźć.
Tak naprawdę to Lisa zaczęła rozmowę z Syriuszem. Był mrukliwy, ale wyglądał jakby potrzebował towarzystwa drugiego człowieka. Oczywiście, że jej się spodobał - wyglądał jak ciekawa odskocznia od prężących się dupków z którymi miała do czynienia w Departamencie Egzekwowania Magii. Co najważniejsze - Syriusz nie wiedział kim była, nie wiedział czyim była dzieckiem. Nic o niej nie wiedział.
Od początku czuła, że Syriusz od czegoś ucieka - ale nie oczekiwała wielkich wyjaśnień.
"Każdy przed czymś ucieka" myślała. Zdawał się rozumieć co to znaczy żyć w cieniu ojca, chociaż nie dzielił się z nią żadnymi szczegółami odnośnie swojego życia. Jennifer to rozumiała i co więcej - czuła się komfortowo w jego towarzystwie. Syriusz, tak jak jej ojciec niewiele mówił o tym co było i o tym co widział. Później dowiedziała się, że do USA trafił za pośrednictwem Biura Aurorów i Brytyjskiego Ministerstwa Magii. Ponoć spędził kilka miesięcy w ośrodku leczniczym w Catskill Mountains, ale nigdy go o to nie pytała. Wiedziała, że aurorzy nie lubią rozmawiać o takich rzeczach, a Catskill Mountain było nowym i dość skrzętnie ukrywanym miejscem - nawet w środowisku ludzi pracujących w MACUSA.
Później załatwiła mu nawet rozmowę z Denisem Wellthornem - szefem Departamentu. Syriusz przepracował w MACUSA trzy miesiące, kiedy przyszła wiadomość z Wielkiej Brytanii. Ciekawe czy Wellthorne wiedział o jego prawdziwej tożsamości.
Czy tylko ona była niczego nieświadomą idiotką?
Teraz - myśląc o tym z perspektywy czasu, nie zdziwiłaby się gdyby okazało się, że specjalnie zostali przeniesieni żeby zająć się tajemnicą morderstw. Zbyt dużo elementów tej układanki pasowało do siebie wręcz w idealny sposób.
Była pionkiem na tej szachownicy.
Jeszcze w szpitalu myślała o powrocie do Stanów i MACUSA. Ale tak naprawdę nie miała tam do czego wracać. Jej matka zmarła kilka lat temu, a poprzedni związek rozpadł się zaraz po tych słynnych urodzinach Lisy. Urodzinach podczas których poznała Syriusza Blacka.
Syriusza, który okazał się być kimś całkowicie innym. Harrym Potterem.
- Mam nadzieję, że Cyrus wziął panią pod swoje skrzydła - bąknął Shacklebolt kiedy Jennifer przekroczyła próg jego gabinetu.
Kiwnęła głową i zajęła wskazane jej miejsce po drugiej stronie biurka Kingsleya.
- Ale wie pan, że nie jestem osobą, która potrzebuje opieki.
Kingsley spojrzał na nią uważnie. Był wyraźnie zaskoczony jej słowami.
- Nie miałem tego na myśli - odchrząknął - Chciała się pani ze mną widzieć...
- Miałam dużo pytań związanych z... - zaczęła ważąc słowa - ale w sumie... teraz...
Widziała po jego oczach, że nie rozumie sensu jej słów.
- Wie pan, że Harry Potter wypisał się z Munga na własne żądanie? - wypaliła.
Shacklebolt skrzywił się lekko. Wspaniale kontrolował emocje i to był jedyny znak zaskoczenia na który sobie pozwolił.
- Kiedy?
- Jakieś... nie wiem... kilka dni temu.
Kingsley pokiwał głową.
- Nie jest pan zaskoczony.
- Czym miałbym być zaskoczony? Tym, że prawda o tożsamości tego człowieka w końcu wyjdzie na jaw? Błagam cię, jesteśmy w Londynie. To było nieuniknione. Trafił do Munga, na oddział Hermiony... I tak długo mu się to udawało.
W gabinecie zapadła cisza.
- To bardzo... - zaczęła Jennifer - przepraszam, że to powiem, ale... to wszystko jest bardzo głupie.
- Sama pani dobrze wie, że auror podczas misji czasem podejmuje różne konieczne kroki i decyzje. To sprawa Harry'ego. Syriusza.
- Czyli fałszywa tożsamość była częścią misji? Gdzie? W Stanach?
Shacklebolt nic nie odpowiedział. W sumie nie spodziewała się po nim odpowiedzi.
- Jest pana podwładnym, a pan...
- Powiem inaczej - uciął Shacklebolt - to sprawa między mną, a Harrym. Syriuszem.
- Nie jest pan zainteresowany jego stanem zdrowia? Tym kiedy wróci do pracy? Jaki wkład ma w...
Shacklebolt nagle wstał z krzesła, jakby chciał zakończyć niewygodną rozmowę. Jennifer nie ruszyła się z miejsca.
- Zobaczymy się na zebraniu za godzinę - dodał Kingsley - oczekuję raportów w sprawach bieżących.

CZYTASZ
Jednorożce [HP, dorosłe życie, +18]
FanfictionHermiona Weasley jest uzdrowicielem w Szpitalu św. Munga. Pewnej nocy po nieudanej akcji aurorów do szpitala trafiają ranni czarodzieje. Wśród nich Hermiona rozpoznaje przyjaciela, który ponad dwa lata wcześniej zniknął zostawiając narzeczoną i trzy...