Ciemność. Stała na środku wrzosowiska. Czuła jak grzęźnie w mgle, a kształty dookoła niej rozmywają się.
- Hermiona...
Odwróciła się na dźwięk swojego imienia. Harry stał obok niej. Miał poszarzałą, zapadniętą twarz i ciemno-zielone oczy.
- Wracaj - powtórzyła, ale poczuła że mówienie sprawia jej wielką trudność - Wracaj, proszę.
Uśmiechnął się smutno.
- Nie umiem.
- Nie chcesz.
- Nie chcę...
Hermiona wyciągnęła w jego kierunku ręce, ale okazało się że nie może go sięgnąć. Poruszała ustami, ale nie dała rady wykrztusić słów.
- Potrzebujemy cię - wychrypiała w końcu.
Znowu uśmiechnął się. Na krótko.
- Tak ci się tylko wydaje - odpowiedział, a ona poczuła jak nagle brakuje jej tchu.
Hermiona zerwała się z łóżka próbując złapać oddech. Sypialnia spowita była w szarości wczesnego jesiennego świtu. Ron przewrócił się na drugi bok. Spojrzała na niego, jakby próbowała oszacować, która rzeczywistość jest tą prawdziwą.
W łazience odkręciła kran płucząc ręce w lodowatej wodzie. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Na twarzy widziała swoje pierwsze maleńkie zmarszczki, jakie pojawiają się tuż przed trzydziestką i wszystkie nieregularne godziny pracy, które wykwitały pod jej oczami z każdym nocnym dyżurem. Umyła twarz i długo wycierała ją szorstkim ręcznikiem zanim wróciła do łóżka. Kiedy kładła się Ron otworzył oczy.
- Co jest? - zapytał zaspanym głosem.
W odpowiedzi pocałowała go w usta. Mruknął z zadowoleniem.
- Weasley, znowu wyglądasz jakbyś nie spała - Matthew minął ją w korytarzu. Podał jej kilka kart pacjentów.
- Madliner, wyglądasz jakbyś spał za dużo - odpowiedziała mu uśmiechając się - Czy nie miałeś nocnego dyżuru.
- Miałem, ale mogę się jeszcze z tobą napić kawy...
- Dzisiaj nie masz zbyt wielu na stanie - powiedział podając jej kubek z kawą - Ta aurorka ze złamaną ręką dostanie wypis. Tak samo ten chłopak z siódemki... Theodor. John zostanie jeszcze kilka dni... Ponoć dzisiaj ma przyjść szef Biura Aurorów...
Hermiona kiwnęła głową. Usiadła na kanapie w pokoju lekarskim.
- A... mój pacjent... Black?
- Niewielka aktywność mózgu. Może to i lepiej, jego ciało musi się zregenerować. Byłem u niego kilka razy w nocy, pilnowałem...
- Dzięki - uśmiechnęła się - To już czwarta doba, powinno zacząć coś się dziać.
- Będzie dobrze - Matthew zdjął swój biały kitel i odwiesił na wieszaku - Głowa do góry Weasley. Cierpliwość...
- I pokora - dodała - Wiem. Masz rację.Hermiona zajrzała do sali, gdzie leżał Harry. Przystanęła na chwilę przy łóżku, próbując zauważyć jakąkolwiek zmianę w jego twarzy czy sylwetce.
Harry nigdy się jej nie śnił. W sumie nie przywiązywała też zbyt wielkiej wagi do snów, ale tym razem obraz drugiego człowieka był na tyle wyraźny i na tyle realistyczny, że nie potrafiła pozbyć się go ze swojej głowy.
- Hermiona? - Marcus Hall, szef oddziału ratunkowego szpitala św. Munga zaczepił ją przy rejestracji - Pozwolisz na chwilę?
Hermiona kiwnęła głową. Ruszyła w jego kierunku.
- Wiem, że ty i Madliner przyjmowaliście tamtej nocy tych aurorów.
- To prawda - kiwnęła głową.
- Jest u mnie Shacklebolt, szef biur aurorów, a Madliner skończył już dyżur. Czy mogłabyś powiedzieć mu kilka słów... na uspokojenie?
- Tylko, ja nie będę miała dla niego dobrych wiadomości.
Hall położył dłoń na klamce swojego gabinetu.
- Domyślam się... - westchnął.
- Panie Shacklebolt, to jedna z naszych uzdrowicielek, Hermiona Weasley. Tamtej nocy przyjmowała...
- Hermiona - Kingsley uśmiechnął się w jej stronę wstając ze swojego miejsca - Zapomniałem, że tu pracujesz.
Wyczuła kłamstwo w jego głosie. Podali sobie ręce.
- Znamy się... z dawnych lat - wytłumaczyła Hermiona szybko.
- Sporo naszych wspólnych przyjaciół zginęło w drugiej wojnie....
Hall usiadł za biurkiem. Wskazał Hermionie miejsce na przeciwko siebie.
- Hermiona zajmuje się częścią aurorów...
- Tak, to prawda - wpadła mu w słowo Hermiona wpatrując się w dawnego znajomego - Ale nie mam zbyt wielu dobrych wieści.
- Dostałem raport - Shacklebolt wytrzymał jej spojrzenie - Powiadomiliśmy już bliskich...
- Dużym problemem jest to, że zaklęcia którymi dostali są nam całkowicie nieznane - Hermiona powiedziała szybko - W przypadku niektórych rozpoczęliśmy znane i sprawdzone procedury, ale nie przynoszą żadnych skutków.
- Od dawna podejrzewaliśmy, że magia jaką używają nasi przeciwnicy nie jest jeszcze do końca znana.
- Mogę jednak zapewnić, że aurorzy otrzymują tu najlepszą opiekę - wtrącił Hall - Będziemy raportować na bieżąco.
- Obecnie na oddziale znajdują się cztery osoby. Dwóch z nich niebawem dostanie wypis, a ich stan polepsza się z godziny na godzinę - ciągnęła Hermiona - Myślę, że mimo wszystko powinien pan do nich zajrzeć.
Kingsley pokiwał głową. Podniósł się z krzesła.
- Czy wskażesz mi sale? - zwrócił się do Hermiony.
- Nie wiem czy to dobry moment na odwiedziny... - zaczął Hall
- Jeden z aurorów jest nadal nieprzytomny - dodała Hermiona nie ruszając się z miejsca - Aurorka z grupy podała jego dane, jednak myślę, że warto powiadomić jego bliskich i uzupełnić akta. Jego stan jest krytyczny.
- Jak się nazywa?
- Syriusz Black. Nic więcej nie wiemy.
Kingsley spojrzał na nią. Zorientował się, że wie.
- Panie ordynatorze... - Shacklebolt zwrócił się do Halla - mimo wszystko chciałbym się zobaczyć z aurorami...
Hall westchnął. Również podniósł się zza biurka.
- Zapraszam - wskazał drzwi.

CZYTASZ
Jednorożce [HP, dorosłe życie, +18]
FanfictionHermiona Weasley jest uzdrowicielem w Szpitalu św. Munga. Pewnej nocy po nieudanej akcji aurorów do szpitala trafiają ranni czarodzieje. Wśród nich Hermiona rozpoznaje przyjaciela, który ponad dwa lata wcześniej zniknął zostawiając narzeczoną i trzy...