***Christopher***
Nie wiem jak Harry to zrobił ale faktycznie spotkanie zostało umówione na dwudziestą trzecią. Miałem przyjechać do baru Ziko, wejść i powiedzieć do barmana, że "śpieszy mi się do raju". Głupszego tekstu nie mogli wymyśleć, chodź podejrzewam, że Harry maczał w tym palce. Oczywiście Michael musiał mieć wyjazd służbowy akurat w ten weekend. Zostałem sam z własnym problemem. Ubrałem się w najlepszy garnitur i koszulę. Zdjąłem krawat w samochodzie, stwierdziłem, że będzie zbyt sztywno i zbyt elegancko. Oczywiście mamy biznes do ogarnięcia ale nie muszę wychodzić od razu na sztywniaka. Stresuje się jak cholera. Czuje się jakbym robił coś nielegalnego. Mam natłok myśli. Wycieram chusteczką czoło i skronie od potu. Zaparkowałem ulicę dalej i idę tam na piechotę. Rześkie powietrze dobrze mi zrobi. Gdy docieram na miejsce moim oczom ukazuje się zwykly bar, trochę obskurny z zewnątrz ale nie sprawia wrażenia podejrzanego, za to jest bardzo tłoczno. Patrzę, na zegarek. Jest 22:50. Czas wejść. Lepiej wcześniej niż być spóźnionym.
Wchodzę do środka, rozglądam się. Całkiem przytulnie. Sympatyczna muzyka w tle. Niezbyt skromnie ubrane kelnerki serwują drinki. Co poniektórym leci ślinka. Dość tłoczno, w telewizorze na ścianie leci jakiś miecz. Wszystko wygląda dość normalnie. Podchodzę do baru, wita młody przypakowany latynos.
-Witam co podać?
-Słuchaj...ee....Śpieszy mi się do raju. - odpowiadam zażenowany.
Paru ludzi dookoła zwraca na mnie uwagę. Jakiś facet przewraca oczami a dwie laski obok mnie nagle prychają i szepcza coś miedzy sobą. Robię z siebie idiotę. Zabije Harrego. Barman także wybucha śmiechem i macha ręka żebym poszedł za nim. Woła kogoś na kuchni i zaraz przy barze zjawia się dwóch ochroniarzy. Są więksi ode mnie.
-Powodzenia! - krzyczy barman i obsługuje kolejnych gości.
Idę za osiłkami na korytarz, mijamy toalety i idziemy na zaplecze. Skrecamy w lewo i wchodzimy jakby do drugiego baru. Widać, że zupełnie inny typ ludzi tutaj przesiaduje. Jest mniej tłoczno. Ochrona prowadzi mnie dalej na lewo i w dół wąskim korytarzem do prywatnej loży. Ku moim oczom ukazuje się ogromny okrągły stół jak w restauracji, przykryty czerwonym obrusem i przygotowany jak do kolacji. Po jego drugiej stronie w ogromnym fotelu siedzi dojrzały lekko posiwiały mężczyzna, opalony w koszuli z podwiniętymi rękawami opinającej mięśnie. Na rękach widać kilka blizn. Pali papierosa, skinieniem głowy i ręki zaprasza mnie do stołu.
Siadam i przyglądam się mu uważnie. Podaje mi rękę, odwzajemniam uścisk.
-Jestem Ziko.
-Christopher - odpowiadam szybko.
-Podobno potrzebujesz mojej pomocy?
-Tak.
-Nie mogłem doczekać się naszego spotkania. Widzisz ciekawi mnie w czym mogę pomóc takiemu chłoptasiowi z wyższych sfer. Zatuszować sprawę, zlecić zabójstwo, sprzedać towar?- przygląda mi się uważnie i wciąga papierosa.
Przełykam ślinę, cholera napewno widać po mnie, że ta rozmowa mnie niepokoi. To był kiepski pomysł. Od tego gościa śmierdzi na kilometr złem. Muszę wziąć się w garść. Biznes to biznes. Biorę oddech.
-Chciałbym prosić Cię o przysługę, za opłatą oczywiście.
-Ma się rozumieć. Nie ma w moim świecie nic za darmo, albo kasa albo przysługa. Zanim o biznesie, zjemy kolacje.
Zaskakuje mnie tym, macha głową do faceta po prawej a ten wychodzi. Dosłownie minutę później wchodzą dwie dziewczyny skąpo ubrane w spódniczki i topy i serwują nam kolacje i robią drinki. Każda ta czynność jest okropiona podtekstem, każdy ruch ma wzbudzić porządanie. Mimo to nie robi to na mnie żadnego wrażenia. Wiem co robią i co robi Ziko. Sprawdza mnie.
Posiłek jemy względnie normalnie, mężczyzna pyta mnie czym się zajmuje i jakie studia skończyłem. Całkiem normalna rozmowa. Jakby próbował mnie poznać i wyczuć.
-Twój kucharz jest niesamowity. Dawno nie jadłem tak dobrego posiłku. - przyznaje dla Ziko.
-Cieszę się, widzisz nie lubię współpracować z byle kim. Zatrudniam samych najlepszych.
Biorę się na odwagę i zaczynam rozmowę.
-Fantastycznie, bo widzisz Ziko potrzebuje kogoś kto jest najlepszy.- mówię i robię pauzę.
-Potrzebuję kobiety do wynajęcia. Ale nie byle jakiej. Ma udawać ze mną związek. Muszę oszukać mojego ojca i to musi być wiarygodne. Podobno robiłeś już takie zlecenia. Dobrze zapłacę.
-Możliwości są kwestią ceny. - powiedział bez emocji na twarzy obserwując mnie w oczekiwaniu.
-Cena nie gra roli bylebym dostał to czego chce, ma być idealna.
-Dobrze pokaże Ci kilka dziewcząt, które być może spełnią Twoje oczekiwania. Poczekaj moment.
Ziko wychodzi, a ja zostaję sam z ochroną. Pije drinka i czekam. Po 15 minutach wchodzi Ziko i pięć naprawdę atrakcyjnych dziewcząt. Mimo to jestem rozczarowany. Każda wygląda tak samo. Wysokie, szczupłe, wyeksponowany biust. Wykręcają się przede mną pokazując swoje atuty się uśmiechając. Mrugają i próbują swoich sił w wojnie o względy. Są pięknem ale...czegoś im brakuje.
Wzdycham co nie uchodzi mi na sucho.
- Nie podobają Ci się moje dziewczynki? - pyta lekko zawiedziony Ziko.
- Nie w tym rzecz Ziko. Chce kogoś nowego, innego. Kogoś kto nie tylko wygląda ale ma to coś. Nie umiem Ci powiedzieć dokładnie, one są piękne ale już to przerabiałem. Od pół roku szukam kogoś Ziko. To jest typ dziewczyn z którymi już się umawiałem.
-Szukasz żony czy udawanego związku? Ma być idealna ale nie za bardzo? Czego Ty chcesz dokładnie dzieciaku? Kobiet u mnie w klubach jest na pęczki, sprecyzuj czego dokładnie chcesz a to dostaniesz. Każda jest chętna udawać. - powiedział zirytowanym tonem Ziko. Wzdrygnałem się lekko. Popatrzyłem na dziewczyny. Nie wiem czego chce. Ma być inna, taka w którą uwierzy mój ojciec.
-Znajdź mi kogoś kogo nikt nie widział do tej pory, żeby się nie okazało, że jakiś biznesman ją zna. I ma być to ktoś mniej wyuzdany. Zwykła prosta dziewczyna, najlepiej z charakterem. Mój ojciec musi się na to nabrać, musi być inna niż do tej pory mnie widywano na mieście.
Robię pauzę i przyglądam się lekko zszokowanym kobietom. Nie tego się spodziewały.
-Sam nie wiem, przepraszam. Muszę to przemyśleć, to chyba był kiepski pomysł.
-Sam trafię do wyjścia. - mówiąc to wstaję.
-Masz moją wizytówkę. Mój numer bezpośrednio. Znajdę Ci dziewczynę zobaczysz, dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Lubię wyzwania. - uśmiechnął się do mnie szeroko i wstał z fotela, poklepał po plecach jak dobrego drucha.
-Trzymam Cię za słowo Ziko. Do zobaczenia. - podaje mu rękę na pożegnanie. Omijam kobiety, rzucając im ostatnie spojrzenie.
Wychodzę z loży i kieruje się do holu z którego przyszedłem, jestem wściekły i rozczarowany.
Dziwny gość taki niebezpieczny wujek meksykańczyk. Słyszę jakieś krzyki z sali VIP. Chyba Ziko nie jest do końca zadowolony z przebiegu rozmowy. Zaczesuje palcami moje blond włosy do tyłu. Boli mnie głowa od tego wszystkiego. Przemierzam korytarz szybkim krokiem i kieruje się do wyjścia. Spotkanie trwało nieco ponad godzinę. Generalnie stracony czas, niebezpieczny gość i jego wyuzdane laleczki. Idę zamyślony korytarzem, skręcam w prawo i kieruje się stronę baru. Nagle ktoś wyskakuje z drzwi i wpada prosto na mnie. Niska brunetka. Potyka się, więc łapie ją w talii i za ramię żeby nie upadła. Za sprawa jej dotyku mam wrażenie jakby prąd rozszedł sie po całym moim ciele. Spoglądam na jej zjawiskowo piękne czekoladowe oczy. Czuje jak promieniuje od niej ciepło. Brązowe włosy opadają falami na czarna bluzę, ma na sobie rurki i jakieś adidasy. Nie pasuje tutaj. Jest inna niż wszystkie kobiety w całym tym budynku. Nie czuje się w żaden sposób skrępowany, wręcz przeciwnie onieśmielony. Pocieram kciukiem jej ramię.
-Nic ci nie jest? - pytam ale mój głos jest zachrypnięty, jakby nie należał do mnie. Przełykam ślinę i przyglądam się jej z troską i ciekawością.
Czuje, że lekko uginają się jej nogi, patrzy na mnie swoimi wielkimi oczami jakby mnie nie słyszała. Zahipnotyzowana, ale ja czuje się dokładnie tak samo. I wszystko to trwa sekundę ale mam wrażenie jakby czas się zatrzymał. Słyszę jak drzwi za mną się otwierają i odwracam się lekko żeby zobaczyć kto to. W tym samym momencie czuje jak dziewczyna wyrywa mi się z rąk i wbiega za drzwi obok. Wraz z nią ucieka całe ciepło i czuję się conajmniej dziwnie. Co to kurwa było? Odwracam się i idę z powrotem w stronę sali VIP i ochroniarza.
-Kto to był? - pytam bez ogródek.
-Pracownica. Nikt ważny.
-Gdzie pracuje?
-Trochę tu i trochę tam. - uśmiecha się szyderczo ochroniarz.
-Złaź mi z drogi idę do Ziko.
-Spotkanie skończone. - tarasuje mi drogę i nie pozwala nigdzie przejść.
Unoszę brew do góry i się odsuwam. Przeczesuje ręką włosy i wyciągam telefon wraz z wizytówka Ziko. Wybieram numer. Słyszę dwa sygnały po czym odbiera. Nie czekam aż się odezwie i mówię.
-Zmieniłem zdanie, zabierz spod drzwi swojego goryla mam Ci coś do powiedzenia.
Słyszę jak się rozłącza i za chwilę dzwoni telefon ochroniarza.
Uśmiecham się do niego a jemu zrzednie lekko miną. Odbiera i przepuszcza mnie do sali VIP. Znam drogę nie zastanawiając się nad niczym idę do Ziko i wpadam do jego loży. Jestem zaskoczony bo tam już nie ma stołu ani krzeseł czy fotela tylko dwie kanapy i zwykly stolik kawowy. Szybko się uwineli. Na jednej z nich siedzi rozłożony mężczyzna i obserwuje mnie uważnie z drinkiem w ręku.
-Spotkałem właśnie twoją pracownice na korytarzu. Chce właśnie ją. To ona będzie idealna do tego zadania.
-Wszystkie moje pracownice są na sali VIP lub obsługują gości w barze. Nie wiem o kogo może chodzić ale to pewnie jakaś klientka.
-Twój ochroniarz ją widział, uciekła na jakieś zaplecze. To twoja pracownica, zapłacę ile będziesz chciał. W granicach rozsądku oczywiście.
Ziko popatrzył na mnie lekko zaciskając usta. Chyba nie do końca pasuje mu ten plan. Trudno, obojgu nam nie na rękę ale to musi być ona. Ma w sobie to coś co sprawi, że ojciec napewno uwierzy. Jest prosta a zarazem piękna i jestem jej po prostu ciekawy. Spogląda na swojego ochroniarza i macha do niego ręka.
-Flo była w łazience i na niego wpadła. Przepraszam szefie.
-Kurwa. Ona się do tego nie nadaje Christopher. Jej nie możesz mieć.- powiedział stanowczo.
-Ile chcesz? To musi być ona!
-Co się tak upierasz i goraczkujesz?
-Nie chce Twoich malowanych lalek. Ona jest normalna, prosta i niezwykła i to będzie ona. W to uwierzy mój ojciec.
-Sto tysiecy dolarów. Pasuje?
-Gotówką czy przelew?
-Gotówką. Przyjdz za 2 dni. Spotkaj się z nią i powiesz mi czy Ci pasuje. Ona nie jest gotowa na takie zadanie.
-Pasuje, nie zmienię zdania. Właśnie dlatego, że nie jest przygotowana będzie idealna.
-Wyślę Ci adres.
-Dzięki, będziemy w kontakcie.Wyszedłem od Ziko zadowolony. Oszukam ojca i przejmę w końcu rodzinną firmę bo znalazłem wyjątkową dziewczynę. Wracając do domu napisałem smsa do Michaela i Harrego. "Udało się, spotkanie jutro rano na siłowni?"
"Jasne stary" , "Wracam dopiero rano więc nie wiem czy będę".
Gdy wracałem do domu samochodem jedyne o czym rozmyślałem to jej czekoladowe oczy wpatrzone w moje.

CZYTASZ
The Necklace
RomanceIch wspólna podróż zaczyna się gdy ona kradnie mu coś cennego. Po 8 latach okazuje się, że musi za wszelką cenę ją odnaleźć i odzyskać coś od czego zależy los całego imperium jego ojca. Los sprawia, że spotykają się przelotnie w barze. Czy uda mu si...