Addiction: Two

133 22 6
                                        

San gwałtownie przyciągnął do siebie chłopca, robiąc niepewnie krok w tył. Przez chwilę łudził się, że jego oczy płatają mu figle, ale to naprawdę był Wooyoung. Minęło siedem lat... nie przypuszczał, że jeszcze kiedyś zobaczy tą twarz.

- San, ja...

- Nie chcę słuchać twoich tłumaczeń. Nie zbliżaj się do niego.

- Chciałem tylko pomóc-

- To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Jeśli jeszcze kiedyś zobaczę, że zbliżasz się do mojego syna, dzwonię na policję.

- Ty... - Wooyoung miał ochotę zapytać o wiele rzeczy, ale nie miał na to czasu. - San. Posłuchaj. Proszę.

- Dlaczego miałbym?

- Bo... Bo to był błąd i ja... Ja żałuję, naprawdę.

- Świetnie. Cieszę się. Żegnam - odwrócił się i ruszył w drugą stronę, ciągnąc za sobą zdezorientowanego Jihoona.

- San! Poczekaj!

- Niby na co? - nawet nie patrzył już na mężczyznę. Liczył, że jeśli go zignoruje, w końcu odpuści.

- Chcę porozmawiać. Wiem, że popełniłem błąd, ale chcę spróbować go naprawić.

- Nie musisz. Najlepiej zrobisz odchodząc i nigdy nie wracając.

Wooyoung wiedział, że przekonanie Sana nie będzie łatwe, ale liczył, że przynajmniej go wysłucha. Może San, którego znał te siedem lat temu nie był już tym samym? Minęło tak dużo czasu... Miał prawo się zmienić, tak samo jak on. Jak miał jednak udowodnić, że jego zmiana była na lepsze?

San odszedł jak najszybciej od Wooyounga, czując jak mocno bije jego serce. Nie sądził, że zobaczenie znowu jego twarzy spowoduje u niego tak silne emocje.

- Tato - odezwał się nagle Jihoon, o którym San musiał przyznać, że zapomniał. - Kto to był? Czemu byłeś niemiły?

- Z niektórymi ludźmi czasem tak trzeba. Nie byłem niemiły bez powodu.

- Ale to nie był twój przyjaciel?

San spojrzał zdziwiony na chłopca.

- Skąd ten pomysł?

- Macie razem zdjęcie.

- Zdjęcie? - San nie pamiętał, żeby kiedykolwiek pokazywał Jihoonowi jakieś zdjęcia z Wooyoungiem, zwłaszcza, że nigdy o nim nie wspominał. O jakim zdjęciu w ogóle była mowa? - Gdzie znalazłeś to zdjęcie?

Chłopiec chyba zdał sobie sprawę, że nie powinien był się przyznawać do grzebania w rzeczach ojca, ale na ten moment nie było już za bardzo odwrotu.

- Było w szufladzie koło łóżka...

San westchnął krótko. To nie był najlepszy czas i miejsce na kłótnię, a była też zwyczajnie zbyt zmęczony, by jeszcze bardziej się denerwować.

- Jihoon, co mówiłem o grzebaniu w cudzych rzeczach? - w jego tonie mimo wszystko dało się słyszeć niezadowolenie.

- Przepraszam... To przez przypadek. Szukałem zdjęć mamy...

San natychmiast posmutniał, a jego serce zakłuło. Chłopiec nie znał matki i nawet nie wiedział jak wygląda. Może na co dzień zdawało się, że mu to nie przeszkadza, ale czasem takie pytania i sygnały mówiły Sanowi, że mimo wszystko jest niewystarczający...

 Może na co dzień zdawało się, że mu to nie przeszkadza, ale czasem takie pytania i sygnały mówiły Sanowi, że mimo wszystko jest niewystarczający

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Popołudniu do mieszkania Sana wstąpił Yunho. Bywał tu często przez ostatnie trzy lata, chcąc pomóc najlepiej jak mógł przyjacielowi, który znalazł się w okropnej sytuacji. San jednak czuł się głupio przez wykorzystywanie dobroci starszego i starał się prosić o pomoc tylko w przypadku, gdy jest naprawdę zmęczony.

- Wybacz, że znowu traktuję cię jak opiekunkę - zaczął San, gdy przepuszczał Yunho w drzwiach.

- Niepotrzebnie się przejmujesz. Zawsze chętnie ci pomogę, bez względu na to jak często o to poprosisz.

- Mimo wszystko czuję się beznadziejnie.

- Łączysz pracę z wychowaniem dziecka, to nie jest proste. I tak cię podziwiam. Po tym, ile przeszedłeś, radzisz sobie tak dobrze...

- Nie zastąpię mu matki... Jest coraz starszy i coraz więcej rozumie. Często pyta o Suryeon. Cieszy mnie to, ale mimo to... To boli.

- Pamiętaj, że zawsze kiedy robi się za ciężko, możesz zadzwonić. To gdzie ten mały łobuz?

- Aktualnie zasnął, ale pewnie nie na długo. Chodź, zrobię ci kawę.

Poszli do kuchni, gdzie San starał się bardzo cicho obsłużyć gościa oraz samego siebie. Nawet jeśli Yunho był tutaj, żeby mu pomóc, nie chciał jeszcze budzić chłopca. To dawało im chwilę spokoju i czas na rozmowę, której dziś potrzebował. Nie miał nikogo innego, z kim mógł o tym porozmawiać. Dzisiejsze spotkanie w parku nie opuszczało jego głowy i zżerało go od środka.

- Wydajesz się jeszcze bardziej zmarnowany niż zwykle - zauważył Yunho.

- Ciężki tydzień. Najpierw praca, potem Jihoon... Prawie cały tydzień przeleżał przeziębiony. Przez cały dzień w pracy nie myślałem o niczym innym, niż o tym, że muszę szybko wrócić. Wiem, że nie jest sam, ale źle się czuję, gdy nie widzi mnie tyle czasu.

- A ta dziewczyna, która się nim zajmuje... Mówiłeś, że rezygnuje?

- Ta... Wyjeżdża na studia, więc nie będzie mogła do niego przychodzić. Muszę coś wymyślić.

-  Ciężko znaleźć odpowiednią osobę do takiej pracy... Nie mówiąc już o braku chęci.

- Mam czas do końca miesiąca, więc na razie się tym bardzo nie przejmuję... Martwi mnie tylko jeszcze jedna rzecz.

- Co takiego?

- Byliśmy dziś w parku... Nie wiem, jak to się stało, ale musiałem odpłynąć... Nie zauważyłem, kiedy Jihoon się oddalił. Omal nie wyszedł sam na ulicę...

- Ktoś go zatrzymał?! - przejął się Jeong. Współczuł też Sanowi, bo widział jak bardzo stara się zapewnić synowi wszystko, czego potrzebuje, ale w tym samym czasie jest wyczerpany.

- Tak, ale... Nie był to byle kto. Spotkałem Wooyounga.

- Wooyounga...? - Yunho z początku nie mógł skojarzyć, o kim mowa. Minęło sporo czasu... - Jung Wooyoung?! Ten psychol?!

- Nic się nie stało. Po prostu się przestraszyłem. Odprowadził Jihoona z powrotem i jakoś się znaleźliśmy, ale... Same wspomnienia, gdy go zobaczyłem wystarczyły. Nie wiem, co powinienem zrobić.

- A co niby masz zrobić?

- Chciał rozmawiać, ale go zbyłem. Wydawał się... Inny. Ale boję się, że to kolejna przykrywka.

- Oczywiście, że tak. Nie pamiętasz jak się skończyło ostatnim razem?

- Wiem, ale... Uh, nieważne, masz rację. Może i minęło sporo czasu, ale źli ludzie tak łatwo się nie zmieniają. Muszę zatrzymać go z dala od Jihoona.

- Jak tylko się pojawi, daj mi znać. Z przyjemnością się nim zajmę. Powinien znać swoje miejsce.

San uśmiechnął się słabo na te słowa. Nie chciał wracać do przeszłości, pogodził się ze wszystkim. Widok Wooyounga jednak go zmieszał. Naprawdę wyglądał inaczej, ale nie miał pewności, czy to spojrzenie było szczere. Niegdyś te same oczy patrzyły na niego z czułością i miłością, ale to okazało się być zwykłym chorym pożądaniem. Nie chciał popełnić drugi raz tego samego błędu.

Nawet jeśli Yunho nigdy nie lubił Wooyounga i od samego początku był do niego uprzedzony, nie uważał, by tym razem się mylił. Upływ czasu niczego nie zmieniał i zwyczajnie nie mógł dopuścić, by Jung więcej zbliżył się do jego syna. Zamknął tamten rozdział i nie zamierzał do niego wracać. Teraz miał rodzinę, kogoś, kto był całym jego światem i nie było tu już miejsca dla Wooyounga.

...

a/ Przepraszam za brak rozdziałów. Zastanawiam się, jak to poprowadzić, żeby nie było za nudne xd

Obsession/Addiction • WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz