Rozdział 1

2.3K 97 34
                                    

He

Spoglądałem na nasz New York, przeskakując nad głowami, tych zawsze naburmuszonych ludzi.
Nagle zauważyłem coś dziwnego, tak jakby wybuch. Szybko i zwinnie ruszyłem do celu. W momencie w ktorym przybyłem, dręczyciel który bawił się lękiem wysokości jakiejś dziewczyny spojrzał się na mnie a dziewczynę postawił na jakimś małym kawałku wieży, który zaraz się zawali. Mechaniczny robot a raczej jakiś wariat w środku maszyny, rzucił się na mnie. Kompletne nie wiedziałem o co chodzi. Oczywiście bronię się przed nim, ale co on ode mnie chce. Choć, chwila... Każdy superbohater musi mieć wroga z niewiadomych przyczyn, co nie...
Nagle poczułem dość na tyle mocny ból, że padłem na ziemię.
- Ty głupku! Jesteś skończony, tak jak całe te miasto! Ale przyjdzie odpowiednia pora na moją zemstę! -odezwał się mechaniczny głos i prędkością światła uciekł. Kiedy zdążyłem się podnieść go już nie było. Zauważyłem, że w okolicach klatki piersiowej mój kostium zmienia kolor na krwistą czerwień.
Podleciałem do dziewczyny i w momencie kiedy kawałek na ktorym stała się zawalił chwiciłem ją za rękę.
- Trzymasz się? - zapytałem patrząc prosto w jej oczy. Widziałem w nich strach, nieufność, oraz przerażenie. Coś jest w niej niezwykłego a ja nie wiem co.

She

Trzym go z całej siły. Bałam się, boję się. Wiszę tak nad New Yorkiem trzymając spider-mana za rękę. A on zamiast mi pomóc patrzył się na mnie jak na zabawkę. Moja ręka się zaczęła wyślizgiwać z jego dłoni. Puściłam się. Spadam.  Gdy byłam już przy ziemi poczułam ciepły uścisk umięśnionego mężczyzny. Tak to był spider-man. Postawił mnie na ziemi i poklepał po ramieniu. Przed moimi oczami zaczęło robić się ciemno, po kilku minutach kompletnie czarno.
Czarne plamy zaczęły znikać a ja zauważyłam dziwne miejsce. Gdzie ja jestem?! Nad moją twarzą starczało kilka facetów.
Gwałtownie się podniosłam.
- Gdzie ja jestem? Kim wy jesteście?! -zapytałam zestresowana. Co się stało?!
- Dzień Dobry! My jesteśmy lekarzami a ty jesteś w szpitalu. -odezwał się jeden z nich. Jak to  się stało? Dlaczego jestem w szpitalu?!
- Widzę, po pani wyrazie twarzy, że pani jest zaniepokojona. Już tłumaczę. -wysłał mi krótki i szybki uśmieszek. Po czym pomógł mi wstać i zaprowadził do biura.
- O panna Clark! -powiedziała jakaś starsza pani, przeglądając dokumenty.
- Dlaczego tu jestem? -zapytałam niepewnie. Wkońcu powinnam znać odpowiedź na te pytanie.
- Podczas wielkiej afery z tym mechanicznym czymś, spadałaś z wieży tak? -zapytała mnie, ale widać było, że zna odpowiedź.
- Tak... -spojrzałam na nią a ona się uśmiechnęła.
- I ten moment kiedy niesamowity spider-man cię złapał. To było wspaniałe! Lecz przejdźmy do rzeczy. Prawdopodobnie straciłaś przytomność, ponieważ twój lęk wysokości jest tak silny, że nie wytrzymałaś. -rzekła. To już jest wiadome, ale dlaczego Emma nie przyszła ona zawsze jest, nawet kiedy jej nie potrzeba...
-Zwalniam cię możesz iść do domu. -powiedziała znawiając spoglądanie w papiery.
Nadal dziwnie się czuję...
Przykuł moją uwagę Peter. Znam go z sąsiedztwa, nie rozmawiamy ze sobą. Nawet kiedy razem wyjdziemy z domu każdy idzie w inną stronę. Teraz zauważyłam jego miłość do deski. Udałam się w jego stronę, aby zobaczyć super triki. Gdy on na mnie spojrzał trik mu nie wyszedł i spadł z deski. Podbiegłam do niego i pomogłam mu wstać.
- Hej nic ci nie jest? -zapytałam spoglądając w jego oczy.
- Co? A, nie. Jest dobrze. -powiedział kiwając twierdząco głową. Coś w nim jest, coś bardzo fajnego.
- Jestem Acacia, Acacia Clark. Miło mi. -wydusiłam to z siebie i wyciągnęłam do niego rękę.
- Tak wiem... A ja jestem... -przerwałam brunetowi.
-Peter, wiem... -podaliśmy sobie ręce. W tym samym momencie spojrzeliśmy na siebie. Przeszedł mnie dreszcz. Wielki dreszcz.

He

To ta dziewczyna. To Acacia, dziewczyna z sąsiedztwa. Często ją widuję ale nigdy nie miałem okazji spojrzeć jej w oczy. Jest w nich cała ona. Wszystkie emocje, wszystko!
- Yy... Ja muszę już lecieć ale spotkajmy się kiedy, okey? -zapytałem przerywając dziwnie przyjemną ciszę.
- Tak, z chęcią! To... Do zobaczenia! -machnęła żegnająco ręką i pobiegła. Nie sądziłem, że dzisiejszy dzień może być super! Ciekawi mnie spotkany mi frajer w maszynie. Nie można olać jego słów. Muszę mieć nowy york na baczności, tylko jak, skoro poznałem Acacie i z nią będę spędzać pewnie więcej czasu!

Wpadła na mnie jakaś dziewczyna. Kolejna dziewczyna...
- Ojejciu przepraszam, ale moja npnś (najlepsza przyjaciółka na świecie) właśnie była w szpitalu!! -wykrzyknęła mając na sobie bluzkę z kim? Z spider-manem! Wow...
- Emma? -zapytałem, ponieważ dopiero przypomniałem sobie moją dawną miłość. Zmieniła się, bardzo się zmieniła!
- Peter! Ile czasu minęło odkąd cię widziałam! -odpowiedziała z zachwytem i rzuciła mi się w ramiona. Przytuliłem ją i zaczęła się śmiać. Yyy o co chodzi? Również zacząłem się śmiać, tylko nerwowo.
- Przypomniały mi się dawne czasy
kiedy oblałś mnie sokiem. Hehe! -ja niestety nie wspominam tego dobrze... Acacia to moja nowa znajoma. Emma stara miłość, a może jednak nie taka stara? W sumie nie ma... Gween... Zacząłem płakać.
- Ej co jest? Chodzi o Gween tak? Spokojnie ja też ją wspominam. -dotknęła mnie po ramieniu a potem gwałtownie przytuliła. Wydaje mi się, że chyba nie śpieszy się już jej do dziewczyny w szpitalu.
- A może wyskoczymy gdzieś? -powiedziała a ja twierdząco pokręciłem głową. Chyba na nowo się zakochałem.
Ciekawe co ja widziałem w oczach Acaci, pewnie jeszcze nie raz to ujrzę, ale teraz odnawiam znajomości z Emmą.

***********

Hey! Tak wiem rozdział bardzo krótki a długo robiony. Tak szczerze to napisałam go wczoraj i dzisiaj skończyłam. Jak to się stało? Brak weny czasu i chęci, ale to się zmieniło! Mam nadzieję że się podoba :) strasznie przepraszam za błędy :(

Vote/Kom?

The Amazing Spider-Man | Peter Parker/Spider-ManOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz