Rodział 3

961 54 36
                                    

- Zaraz będę. - powiedziałam do urządzenia. Właśnie umówiłam się z Peterem na jazdę. Szybko zarzuciłam na siebie skórzaną kurtkę i wyszłam z domu.

[...]

Już w oddali widziałam chłopaka. Na jego widok uśmiechnęłam się. On, chyba też... nie wiem jestem za daleko. Kiedy byłam już przy nim na pewno uśmiechnął się.
- Cześć! - powiedział radośnie. Choć gdy na mnie spojrzał uśmiech zszedł z jego twarzy. Przeciwnie, stał się poważny, zdziwiony i wystraszony?
- Jak coś nie zdążyłam się pomalować... - zaśmiałam się nerwowo. Peter przełknął ślinę i popchnął mnie na trawę. Tak że upadałam.
- Hej! - wykrzyknęłam. Lecz gdy uniosłam głowę zobaczyłam, że on mnie uchronił przed pociskiem usypiającym. Stało tam czterech facetów z bronią. Wiedziałam dlaczego tu są. Nie chciałam wplątać w to Petera. Więc zwinnie podniosłam się.

-Czego? -zapytałam lekko podirytowana. Peter tylko spojrzał na mnie, lecz po chwili się odwrócił.
-On chce cię. - powiedział stanowczo jeden z snajperów.
-Ojej, biedaczyna. -zaśmiałam się a on wycelował we mnie. Wystraszyłam się, moja pewność siebie spadła. Już zamknęłam oczy, lecz nic nie poczułam, a słuszałam wystrzał... Lekko otworzyłam prawe oko i zauwazyłam Peter'a leżacego, a w brzuch miał wbity pocisk. Snajperzy skupili się na nim, miałam szansę uciec, ale nie jestem już tamtą dziewczyną, on mnie uratowal, nie zostawię go! Przelknęłam ślinę.
-Widzimy się w sali tortur! -usłyszałan za sobą znajomy głos dziewczęcy. Nie zdążyłam się odwrócić, ponieważ dziewczyna za mna wbiła mi nóż w udo. Krzyknęłam z bólu. Po roku zdążyłam odzwyczaić się od tego. Zwinęłam się w głębek i ostatnie co widziałam to czarny glan uderzający moją twarz.

[...]

Skup się, skup się, gdzie to ukryłaś? No gdzie?

Lekko otworzyłam oczy.
-Niezła próba, gówniarzu. -spojrzałam z szorstkim usmiechem na faceta sterczącego nad moją głową. Usłyszałam szelest po lewej stronie więc postawnoiłam się odwrócić. Zobaczyłam Peter'a związanego. Opamiętałam się od razu. Nie może znać mojego starego oblicza! Jestem Acacia, nieśmiała, spokojna, normalna dziewczyna!
-Peter, wszystko okej? - zapytałam z troską i lękiem w głosie ignorując reakcję tego gościa.
- Trochę niewygodnie, i gdybym zrozumiał o co tu chodzi było by lepiej. - zaśmiał się troche nerwowo chłopak. Poczułam się dziwnie, wmieszałam go w to. Przeszedł mnie dreszcz.
- Cokolwiek się stanie, zachowaj spokój, okej? Wyjdziemy stąd! - przekonywałam go sztucznym entuzjazmem, ale on się nie przęjął niczym, jakby to dla niego nie była nowość. Chwilę zamyślenia przerwał mi trzask drzwiami. Weszła ona, Rose. Miała na sobie czarne glany do kostek, czarne getry do połowy ud, no i oczywiście różowe krótke spodenki i czarny crop-top. Włosy ciemno brązowe, tak jak myślałam, to ona.
- Wiedziałam, że się spotkamy! - krzyknęła radosnie podchodząc do Peter'a. -Ciekawie, ciekawie! -powiedziała z fastynacją w głosie. Wyjęła scyzoryk z kieszeni.
- Nie polecam mnie dotykać tym czymś, serio. -powiedział chlopak spokojnie, ale tez żartobliwie. Dlaczego on się nie boi?! Skoro ja boję się o niego to czemu on nie boi się o siebie?! Muszę coś zrobić, muszę to przerwać!
-Zostaw go! Proszę! On n-nic nie zrobił! Rose! -wykrzyknęłam patrząc blagalnie na dziewczynę. Łzy napływały mi do oczu gdy ona ignorowała moje prośby.
Była już tak blisko, zrobiła mu nacięcie na policzku.
-Powiedziałem, że nie radzę. Nagrabiłaś sobie! -wykrzyknął pewny siebie i zaczął się niebezpiesznie kołysać na krześle. Po chwili wziął tak zamach, że gdy uderzyl o ziemie krzesło się rowaliło. Wiedziałam jux co robić. Tez zaczęłam się rzochuśtywać. Rose nie uznała zagrożenia w chlopaku, ale gdy zobaczyła, że ja naśladuję go uśmiechnęła się.
Ostatnie mocne uderzenie miało nastąpić, lecz w ostatnim momencie dziewczyna mnie złapała.
-A ty gdzie? -zasmiała się. Zauwazyłan tylko jak cos przykleja się do jej głowy i pociągnęło ją tak, że uderzyłam glową o podłogę. Chwila co?
- Mówiłem, że zapłacisz. -powiedział rozbawiony Peter. -Chodź uciekamy stąd! -powiedział troskliwie i zaczął mnie odwiązywać.
-C-co?! -zauwazyłam, że miał rozsunięta bluzę, a zamiast bluzki miał kostium, spider-mana?! Co?!
-Wytłumaczę ci wszystko, ale ty chyba musisz wytłumaczyć mi więcej. -zasmiał się. -Chodź tu. -powiedział spokojnie, i wziął mnie na ręce. Załozył maskę i wybił okno. Racja... Jestem tylko ciężarem, dla niesamowitego spider-mana. Wzięłam duży wdech i zamknęłam oczy, iż nie chciałam by jakiś odłamek szkła dostał się do nich. -Już możesz otworzyć. -zasmiał się. Faktycznie byliśmy już daleko od tego budynku.
- Czyli... Jesteś spider-man'em? Jak Emma się o tym dowie będzie cała twoja! - zasmiałam się cicho. Chlopak rozmyślał chwile.
- Nie. Nie możesz nikomu o tym powiedzieć, rozumiesz? - złapał mnie za ramiona i przekonującym wzrokiem powiedział swoje.
-Rozumiem, nie powiem. Ty też morda w kubeł! - zasmiałam się. Peter, a raczej w chwili obecnej spider-man pokiwał głową na tak. Chwilę trwała cisza, ale wkońcu dałam mu z pięści w twarz.
- Za co?! Za uratowanie życia?! - zapytał zmieszany. Ja uklękłam i schowałam twarz w dłoniach.
-Nie trzeba było się w to mieszać, mogłeś uciekać, sam...- powiedziałam ponuro. Chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam. -Jestem tak słaba, że nie potrafię się sama ochronić! A przez moją głupią przeszłość wmieszałam też ciebie! -zaczęłam być zła na samą siebie.
- Nie.- Peter, już Peter, ponieważ zdjął maskę. Podniósł mnie z ziemi. -Nie twoja wina. Sam się w to wmieszałem, nie martw się. Nawet gdybyś była silna, nie dałabyś rady, ja dałem radę, poniewaz mam te super moce. -zasmiał się, ale potem spoważniał. -Będę cię chronić, rozumiesz? - powiedział powaznie i przytulił mnie. Byłam zaskoczona. Nie wiedziałam co jest robić, więc lekko się trzęsłam. - Chcesz mi opowiedzieć o co chodziło? -zapytał troskliwie.
- Jutro, muszę ochłonąć... -powiedziałam i uśmiechnęłam się blado. Ruszyłam w stronę mojevo mieszkania.
- Hej! A jak cię zaatakują?! - krzyknął chłopak. A ja się zasmiałam.
- Nie atakują dwa razy dziennie, zaufaj mi. -odkrzyknęłam.

[...]

Stałam przed drzwiami mojego domu.
- 16:30, o tej godzinie zawsze Emma gości. - powiedziałam do siebie i weszłam do domu. Tak jak myślałam, drzwi były otwarte. Zauważyłam drogę z róż kierującą do mojego pokoju. - Postarałaś się! - zasmiałam się i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Gdy miałam otworzyć już drzwi poczułam niepokojacy zapach. Metaliczny. Szybko wbiegłam do pokoju. Gdy zobaczyłam co tam się znajduję moje źrenice zmalały. Cała się trzęsłam. Pokój był pochlapany krwią, a na stole leżała karteczka. Szybko oddychając wzięłam do trzęsącej się ręki kartkę. "Jeśli chcesz po raz ostatni zobaczyc swoją przyjaciółkę radzę ci dać się zaciągnąć do sali tortur, jutro. W parku o 9:30, jak tylko dowiem się, że uciekłaś, zabiję ją, powoli oczywiście, do zobaczenia! :) ~ Rose"
-Cholera! - krzyknęłam i opadłam na zakrwawioną podłogę. - Emma, tak cholernie przepraszam! Wydostanę cię, obiecuję! - zaczęłam płakać, okropnie płakać...

Witajcie po długiej x8292 przerwie! Chciałam wam wynagordzić tym rodziałem to, że tyle czekaliście! Postaram się by rodziały pojawiały się co tydzień! Jak znajdziecie błędy piszcie! Czytałam swoje stare rodziały by wejść w temat, przepraszam was za nie! Były straszne, wszystko było chaotycznie napisane!! I chciałabym wam podziękować, bo gdybh nie wasze komentarze i gwiazdki to nawet dupska bym się ruszyła! Dziękuję was, że mimo wszystko jesteście ze mną! Jak są błędy to przepraszam, ale pisałam na telefonie! ;* Wattpad mi się zjebał i wstawił tylko kawałek rodziału ;/ Ale już naprawiłam xD

Vote/Kom?

~ Thorcik

The Amazing Spider-Man | Peter Parker/Spider-ManOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz