Siedzieli w czwórkę w salonie państwa Weasley, rozkoszując się ostatnimi chwilami lata. Ron i Harry grali w szachy, a Ginny i Hermiona przyglądały się partii, jedząc "Fasolki wszystkich smaków". Poza nimi w domu nie było nikogo, nie licząc krzątającej się po kuchni pani Weasley.
"Zabawne. Zupełnie tak, jakby nie było żadnej Wielkiej Wojny", pomyślała Hermiona.
Jednak ich życie zmieniło się. Przede wszystkim stracili bardzo wielu przyjaciół i bliskich. Stali się też dojrzalsi. Coraz częściej, kiedy zerkała w lustro, dostrzegała smutek w swoich oczach. Zastanawiała się, czy kiedyś jeszcze będzie jej dane uśmiechnąć się - tak zupełnie szczerze, bez cienia strachu czy widma złych wspomnień.
- No nie! - Rozmyślania przerwał jej pełen oburzenia okrzyk Rona. - To niemożliwe! Wygrałeś trzecią partię z rzędu!
Uśmiechnęła się widząc minę Rona. Reagował na wszystko tak szczerze i spontanicznie. Chyba to tak bardzo w nim lubiła - był tak prostolinijny i nieskomplikowany w tym świecie przepełnionym intrygami i wielką polityką.
- Och, Ronaldzie - uśmiechnęła się figlarnie. - Nie oszukujmy się. Przecież wszyscy wiemy, że choć oboje byliście nieukami, to jednak Harry bardziej wytężał swój umysł w trakcie tych ostatnich siedmiu lat, podczas gdy niektórzy zajmowali się flirtowaniem z Lavender.
Ron zrobił urażoną minę, na co wszyscy zgodnie wybuchnęli śmiechem.
- Albo uganianiem się za Romildą - przypomniała Ginny, którą najwyraźniej tak rozbawiło to wspomnienie, że śmiejąc się wysypała na kanapę kilka fasolek.
- Zostałem zaczarowany! To był eliksir dla Harry'ego! - bronił się Ron, ale na niewiele się to zdało.
Śmiali się jeszcze przez najbliższą godzinę, przypominając sobie najzabawniejsze wydarzenia z okresu szkolnego. Po Ronie przyszła pora na Ginny, ale Harry i Hermiona również nie uniknęli kilku kompromitujących wspomnień. Jęcząca Marta, mecze quidditcha, potyczki z Malfoyem, nocne przechadzki, walki z trollami, bal bożonarodzeniowy. Hermiona widziała wszystko tak wyraźnie, jakby ponownie przeżywała każdą najcudowniejszą chwilę. Cały czas miała jednak przed oczami wizerunki ludzi, których już nigdy w życiu nie zobaczy. Z którymi nigdy już nie będzie się śmiać czy nawet płakać.
Zegar wybił północ.
- Już dwunasta? - Ron sprawiał wrażenie tak zaskoczonego, jakby z jego kominka wyskoczył nagle sam Merlin. - Jak to się stało?
- Czas leci zdecydowanie za szybko - westchnął Harry. - Muszę już iść spać. Jutro mam spotkanie w Ministerstwie Magii.
- Czego znowu chcą? - rzuciła niechętnie Ginny, najwyraźniej niezadowolona, że jej chłopak znów ma do załatwienia jakieś ważne sprawy.
- Chodzi o uporządkowanie jakiś danych. Dalej mają problem z papierami. Śmierciożercy wprowadzili tam niezły zamęt, a prawda jest taka, że nawet bez nich mieli tam sporo zakłamań.
- Złapali już wszystkich? - zapytał cicho Ron.
- Większość - rzucił wymijająco Harry. Odkąd zaczął odwiedzać Ministerstwo, przekazywał im coraz to bardziej ogólne informacje. Hermiona podejrzewała, że większość danych jest utajniona. Ale przecież oni także walczyli o Hogwart. Należała im się prawda. Miała jednak także drugą teorię, która zakładała, że Harry po prostu nie chce ich martwić. - Ale ostatnio dowiedziałem się, że zwolnili warunkowo Lucjusza Malfoya.
- Co?! - Ron był zbulwersowany tą wiadomością. - Przecież to główny współpracownik Voldemorta! Jak oni...? Jak w ogóle...? Powinni zamknąć całą rodzinę w Azkabanie albo pozwolić, żeby dementorzy złożyli swój pocałunek, a nie...
- Ron! - Hermiona nie wytrzymała. Jak on mógł mówić takie rzeczy?! Malfoyowie nie byli święci, ale ona nikomu nie byłaby w stanie życzyć śmierci z rąk dementorów. A już zwłaszcza komuś, kogo znała tak dobrze jak Malfoya. Nienawidziła go, ale jednak spędzili w jednej szkole prawie siedem lat. - Nie zapominasz się czasem? To my jesteśmy ci dobrzy. Jeśli my nie potrafimy przebaczyć, to kto?
Ron zrobił się cały czerwony na twarzy i spuścił głowę. Każdy głupi zauważyłby, że było mu wstyd za nagły wybuch. Hermiona czuła jednak, że w głębi serca zdania nie zmienił. Nadal miał ochotę wysłać Malfoyów na śmierć. Zerknęła na Harry'ego, jednak on błyskawicznie odwrócił wzrok. Czyżby on też myślał tak jak Ron?
Westchnęła ciężko. Nie była w stanie znieść dłużej tej krępującej ciszy. A i tak miała im do powiedzenia coś ważnego. Odchrząknęła znacząco.
- Wiem, że pewnie się nawet nad tym nie zastanawialiście, ale... - urwała. Teraz albo nigdy. - Dostałam ostatnio list z Hogwartu. Profesor McGonagall zaprasza wszystkich, którzy nie ukończyli siódmego roku z powodu wojny do Hogwartu. Będzie dla nas utworzony osobny rocznik i postanowiłam, że skorzystam z tej propozycji. Chcę zdać owutemy, a poza tym jestem ciekawa, jak toczy się codzienne życie w Hogwarcie. Ta szkoła to mój dom. Nie chcę go opuścić bez pożegnania, więc...
Ron i Harry patrzyli na nią przez chwilę jak na wariatkę. Szybko jednak zrehabilitowali się i pokiwali twierdząco głowami, jakby przetrawiali jakąś bardzo trudną wiadomość.
- Hermiono - odezwał się opiekuńczo Harry, dobierając bardzo uważnie każde słowo. - Wiesz, że po tym jak bardzo wykazałaś się w Wielkiej Wojnie, nie musisz kończyć szkoły, aby zdobyć wymarzone stanowisko, prawda? Każda posada stoi dla ciebie otworem.
- Właśnie - wtrącił się Ron. - Przecież po co wracać do szkoły i zdawać owutemy, mając tak uprzywilejowaną pozycję?
Hermiona westchnęła. Wiedziała, że nie zrozumieją. I wiedziała, że nie zdoła ich namówić, aby również wrócili. Ale podjęła już decyzję i nie zamierzała jej zmieniać. Nie wyobrażała sobie nie ukończyć szkoły. Zerknęła znacząco na Ginny. Rudowłosa uśmiechnęła się przyjaźnie, ale pokiwała przecząco głową. Ona też nie musiała wracać do szkoły. Ale przynajmniej zrozumiała, co powodowało Hermioną.
- Rozumiem was. Ale ja już podjęłam decyzję. Za tydzień rozpoczyna się rok szkolny. Przyjęłam także propozycję zostania prefekt naczelną. A teraz przepraszam was, ale jestem bardzo zmęczona. Pójdę już na górę. Dobranoc.
Wstała z kanapy i dziarsko ruszyła w stronę schodów, pozostawiając za sobą zszokowanych przyjaciół.
xxx
Witam! Dopiero zaczynam pisanie, więc przepraszam za wszelkie niedociągnięcia. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii - czy jesteście zainteresowani kontynuacją? Jak Wam się podoba mój styl? Proszę, zostawcie po sobie ślad w komentarzu, bo to niesamowity czynnik motywujący :).
PS. Draco powinien się pojawić już w następnym rozdziale ;).
![](https://img.wattpad.com/cover/48298891-288-k590094.jpg)
CZYTASZ
Dramione - Ostatni rok na zmianę
FanfictionHermiona, jako jedyna z trójki przyjaciół, postanawia wrócić po Wielkiej Wojnie do Hogwartu, aby ukończyć ostatni rok nauki. Nie spodziewa się spotkać tam wielu znajomych twarzy, ale ciekawi ją, jak bardzo zmieniło się życie uczniów. Ostatnią osobą...