20. Gdzie wywiało Malfoya?!

5K 295 175
                                    

Siedziała na schodach przed swoim dormitorium i próbowała powstrzymać cisnące się jej do oczu łzy. Zupełnie ignorowała zaniepokojoną minę Merlina, który próbował nawet zagaić jakąś rozmowę i dowiedzieć się, dlaczego prefekt naczelna wygląda jak półtora nieszczęścia. W tej chwili nie miała jednak ochoty na towarzystwo nikogo - ani Merlina, ani Deana, ani nikogo innego. Zwinęła się w kłębek na schodach i oparła o ścianę. Jej myśli bombardowało jedno, uporczywe pytanie - dlaczego to zrobił?

Kiedy przyszła na ten przeklęty patrol i go zobaczyła, jej serce drgnęło. Nigdy nie widziała na niczyjej twarzy tak głębokiego zamyślenia i bólu. Draco Malfoy na jedną chwilę pozwolił sobie zrzucić maskę i zapomnieć o samokontroli. Widziała, jak na jego twarzy pojawia się grymas, jakby przypomniał sobie najgorsze wspomnienie w swoim życiu. Widziała też troskę i żal. Rozczarowanie i złość. I bezsilność. Bała się przerywać tą chwilę. Bała się wejść do jego osobistej sfery uczuciowej w obawie, że zareaguje obronnie. Cóż, nie pomyliła się...

Obrona przez atak - cały Malfoy. Tak bardzo zatopił się w swoich myślach, że nawet jej nie usłyszał. Za trzecim razem zawołała go nawet po imieniu...

"Dobrze, że nie usłyszał. Dostałoby mi się jeszcze bardziej", zauważyła z rozżaleniem.

Mimo wszystko chciała mu pomóc. Chciała mu zaoferować możliwość podzielenia się z kimś swoimi troskami. Nie miała pojęcia, co jej wtedy strzeliło do głowy, ale nie była w stanie pozbyć się sprzed oczu tej jego zbolałej twarzy. Była w stanie jednym ruchem wymazać te wszystkie lata nienawiści. Byle tylko dał jej szansę się zrozumieć...

W jednym momencie dostrzegła nawet w jego oczach wahanie. Tak jakby naprawdę rozważał podjęcie rozmowy. NORMALNEJ rozmowy. Drugi raz sprawił, że jej serce drgnęło, gdy powiedział, że wszyscy go nienawidzą.

"Jak bardzo nieszczęśliwa musi być osoba, która sądzi, że cały świat ją nienawidzi?", przemknęło jej przez głowę.

A potem ją poszczuł. Wyciągnęła do niego rękę, a on ją odtrącił z pełną świadomością i całą zawziętością. Próbowała sobie wmówić, że to także reakcja obronna. Że w ten sposób broni się przed odkryciem. Ale te wszystkie słowa o szlamach... Nauczyła się ignorować to przezwisko przez lata. Jednak teraz, kiedy odrobinę się przed nim odsłoniła, kiedy chciała się zbliżyć, znów zabolało z całą mocą. Tak jak na drugim roku, gdy użył tego słowa po raz pierwszy. Zrozumiała, że on naprawdę tak uważa. I że to się nie zmieni. Dla niego zawsze będzie tylko brudną szlamą...

W jej oczach znów pojawiły się łzy. Tym razem nie miała siły ich zahamować.

- Herm... Co się stało?

Troskliwy głos, pełen niepokoju, przedostał się do jej świadomości z lekkim opóźnieniem. Poczuła jak ktoś siada przy niej i obejmuje ją mocnym ramieniem. Poczuła mocną mieszankę zapachu ziemi i lasu sosnowego. Przyprawiło ją to o lekki zawrót głowy.

- Theo...? - wychlipała.

- Cii, Herm - szepnął uspokajająco do jej ucha. - Co się stało? Co tutaj robisz o tej porze?

Pokręciła głową, chcąc pozbyć się otumanienia.

- Miałam... patrol...

- I to cię doprowadziło do takiego stanu? - Uśmiechnął się delikatnie, jednak po chwili połączył fakty. Jego twarz stężała w wyrazie złości. - Malfoy. Zabiję skurwiela.

- Nie, Theo, proszę. - Słowa Ślizgona miały działanie otrzeźwiające. - Daj mu spokój. Nie warto się nim przejmować.

- Ale płaczesz przez niego - odparł twardym tonem.

Dramione - Ostatni rok na zmianęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz