ROZDZIAL 20

5 1 0
                                    

Elena

Minął już drugi dzień, od mojej rozmowy z Taylerem. Nie obeszło się oczywiście bez łez. Rozmawialiśmy prawie całą noc a rano w trójkę, pojechaliśmy do szkoły. Tam, zadano nam wiele pytań, dotyczących Viktorine. Również, minęły dwa dni, odkąd nie pojawiła się ona w szkole. Tego też, dotyczyły zadawane pytania. Oczywiście, odpowiedź była prosta. Nie mieliśmy pojęcia, co jest powodem nieobecności dziewczyny. Tayler próbował skontaktować się z nią telefonicznie ale również na próżno. Dziś jest czwartek, czyli ten z najgorszych dni tygodnia, jak dla mnie. Jak codzień, lekcje zaczęły się o godzinie dziewiątej. Pierwszą lekcją była chemia, na której razem z Sashą, siedziałyśmy z dala od biurka Pani Morrison.
- Pss..-usłyszałam ciche wołanie koleżanki z ławki.
- O co chodzi?-spytałam.
- Nie wiesz może, czy Viktoria już wróciła?
- Nie mam pojęcia. A nawet gdyby, to wszyscy by zauważyli.
Dlaczego pytasz?
- Ciekawi mnie po prostu, dlaczego jej nie ma.
- Nie tylko ciebie.-odparłam.
Po skończonych zajęciach, postanowiłam poszukać Taylera i porozmawiać z nim, na temat szatynki.
Idąc w stronę boiska, zauważyłam nieopodal, stojącego Nicka. Wypatrywał on czegoś lub kogoś. Z nim również nie miałam kontaktu, dlatego jak najszybciej, pokonałam dzielącą nas  odległość.
- Nick!-krzyknęłam.
- Elena.-odpowiedział spokojnie, odwracając się przodem do mnie.
- Gdzie ty się podziewasz? Nikt nie wie co się z wami dzieję! Od dwóch dni, ty i Viktoria nie chodzicie do szkoły, nie dajecie znaku życia!
- Spokonie, jak widzisz nic mi nie jest. Musieliśmy załatwić kilka spraw i tyle.
- Nie kłam. Potrafię wyczuć kogoś kto kłamie. Dlaczego się nie odezwałeś, chociażby do mnie?
- Elena, to co spotkało moją siostrę...musiałem coś z tym zrobić. Ten człowiek musiał zapłacić za to, co chciał jej zrobić, rozumiesz?
- Tak ale dlaczego się nie odezwałeś? Nie wiedzieliśmy, co myśleć.
- Myślę, że powinnaś już iść. Za chwilę będzie dzwonek.
- A ty?
- Czekam na brata.
- Dlaczego?
- Jesteś strasznie ciekawska Eleno.
- Nie mów tak do mnie. A tak poza tym, kiedy wrócicie do szkoły?
- W swoim czasie.
Chwilę po jego słowach, na parking wjechało czarne BMW a w nim, siedział bodajże brat Nicka.
Tak jak się spodziewałam, mężczyzna dobrze zbudowany o króczo czarnych włosach, podszedł do nas i przywitał się ze swoim bratem, podając mu rękę.
- Ty musisz być Elena.
- Tak to ja. A ty to...
- Adrian. Adrian Petrov. Miło mi cię w końcu poznać Eleno.
W momencie skończenia jego słów, w szkole rozbrzmiał dzwonek, oznaczający koniec przerwy.
- Przykro mi ale chyba musisz już pójść.-powiedział Nick.
- Wiem ale rozmowa ze mną cię nie ominie, no chyba, że nadal będziesz się ukrywał.-odparłam i skierowałam się w stronę szkoły, na kolejną, długo trwającą lekcję, tym razem matematyki.

Po skończonych lekcjach, nie miałam ochoty wracać do domu, dlatego postanowiłam pójść do biblioteki. Jest to ciche miejsce, przy którym można dużo pomyśleć. To wszystko, co miało miejsce w najbliższych tygodniach, trochę dało mi do myślenia. Najbardziej niepokoi mnie sprawa z Viktorią. Wtedy u Taylera, kiedy zobaczyłam ją taką posiniaczoną, brudną i może nawet pobitą, od razu stwierdziłam, że coś było nie tak. Cała ta rodzina, skrywa jakiś sekret o którym nie mam pojęcia. Nawet Nick, chłopak który wydawał się być zwykłym nastolatkiem, również posiada wiele sekretów. Jestem jego przyjaciółką, dlatego liczyłam na to, że jednak powie mi coś, dzięki czemu moje myśli zostaną rozwiane. Przykro mi z tego powodu, że jednak nic takiego nie zrobił.

Idąc w stronę biblioteki, mijałam innych uczniów, którzy szli już do domów. Najpierw sala biologiczna, później angielsko-języczna, a następnie fizyczna zostały puste a na korytarzu nie było widać już nikogo. Kiedy weszłam do biblioteki, powiedziałam ciche ,,dzień dobry" i udałam się na poszukiwania, ciekawej a zarazem tajemniczej książki. Od małego, zawsze ciągło mnie do tajemniczości, grozy. Moja babcia, kiedy jeszcze żyła, mówiła, że w przyszłości mogłabym być jak Sherlock Holmes. Ja jednak uważałam, że nikt mu nie dorówna, nawet taka zwykła Elena jak ja.

Szukając na regałach książki, która mnie zafascynuje, usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pomieszczenia, również mile witając się z bibliotekarką. Spojrzałam na wejście ale nie zauważyłam tam, żadnej osoby. Nagle, ktoś chwycił mnie za ramię i ciągnąc do czytelni mruknął szeptem słowo ,,cicho".  Domyśliłam się, że nie mam wydawać niepokojących dźwięków, dlatego też posłuchałam się tajemniczego chłopaka. Kiedy odwrócił mnie w swoją stronę, od razu spojrzałam na twarz chłopaka. Nie wierząc kto przede mną stoi, szepnęłam cicho ,,Nick?!".

- Tak to ja. Przepraszam, że tak z zaskoczenia ale inaczej się nie dało.-odpowiedział, uśmiechając się słabo.

- Jak to inaczej się nie dało?! Żartujesz?!

- Nie przyszedłem tu, żeby się kłócić Eleno.-odparł pomijając moje wcześniejsze pytanie.

- O co chodzi?-spytałam.

- Chciałaś wiedzieć co stało się mojej siostrze, a ja obiecałem, że na to odpowiem.

- Faktycznie. No więc?

- Usiądźmy.-powiedział jednocześnie odsuwając mi krzesło a następnie usiadł na swoje.- Dobrze więc...Nie wiem czy wiesz ale moja matka zginęła dawno temu. Adrian, jako najstarszy z naszego rodzeństwa, razem z tatą postanowił poszukać tego, kto dopuścił się śmierci naszej matki. Długo szukać nie musieli, ponieważ sprawca tak jakby sam się ujawnił.

- Co znaczy tak jakby?

- Był to siostrzeniec mojego pra dziadka, Steven.  Kiedy byliśmy na kolacji w domu jego rodziców, sam wyznał, że dopuścił się czegoś złego. Nie powiedział jednak czego. Dlatego Adrian, postanowił przyjrzeć mu się bardziej. Będąc razem w klubie, upili się tak bardzo, że Steven sam wyznał iż zabił kobietę o imieniu Sitcia a właśnie tak nazywała się moja matka. Wtedy też, wybuchła wielka afera. I odtąd nasze rodziny się nie znoszą.

- Rozumiem ale jaki to ma związek z Viktorią?

- Taki, że Steven obiecał sobie, że nie odpuści, póki nie zabije wszystkich kobiet w naszej rodzinie.

To co powiedział Nick, było dla mnie jak cios w twarz. Ktoś, z można powiedzieć jego rodziny, zabił jego matkę a teraz chce to samo zrobić z wszystkimi kobietami w jego rodzinie. Naprawdę bardzo mu współczuję. Nie wiem, co on może teraz przechodzić ale wyobrażam to sobie.

- Nick...to jest naprawdę przykre ale co teraz z tym zrobicie?

- Właśnie w związku z całą tą sytuacją moi bracia i ja próbujemy zrobić z nim porządek. Nie jest to jednak takie łatwe, jak ci się wydaje. Policja i inne tego typu osoby nie mogą się w to angażować. Nie pytaj proszę dlaczego ale spróbuj to zrozumieć.

- Dobrze ale...kiedy to wszystko będzie normalne? Kiedy będziecie normalnie chodzić do szkoły?

- Narazie nie jest to możliwe. Bynajmniej nie, kiedy on, chodzi po tej ziemi. Musimy pilnować Vicky i nie dopuścić do tego, żeby stała jej się jakakolwiek krzywda.

- Rozumiem...

I'm fine, 148.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz