ROZDZIAŁ 10

19 1 0
                                    

Tayler

Viktoria. To ona. Ale co ona tutaj robi? Byłem akurat w klubie z Mattem i nagle zauważam ją. Szła do mnie powoli patrząc mi w oczy. Kiedy usiadła obok mnie i zamówiła sobie zwykłą wodę spytała:
- A co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być w domu i płakać w poduszkę?
- Naprawdę myślisz że mógłbym płakać?
- Czy ja wiem?- spytała bardziej siebie- Możliwe.
- No to się mylisz. Wolę swoje smutki zatapiać w tym.- powiedziałem i wskazałem kieliszek trzymający w ręce.
- Rozumiem. Może cię pocieszę. Odwiozłam twoją dziewczynę do domu i urządziłam sobie z nią pogawędkę.
- Rozmawiałaś z nią ?- spytałem zdziwiony. Viktoria rozmawiała z Eleną gdzie to właśnie o nią również się pokłóciliśmy.
- Tak. Muszę ci powiedzieć że chyba się mnie trochę bała.
- O czym z nią rozmawiałaś?
- O czym? Hm...o tobie. Mówiłam jej że nie ma cię krzywdzić bo na to nie pozwolę.
Nie pozwoli? Co ona ma na myśli? Nagle się okazuje że być może nie znam Vik za dobrze jakby się wydawało.
- Widzę po twojej minie że nie wiesz o co chodzi prawda?- odpowiedziałem krótkim skinieniem głową- Po prostu zakumplowaliśmy się Tay i mam szacunek do przyjaciół. Nie lubię jak są smutni lub dzieje im się krzywda. Ciebie lubię i wnioskuję że ty mnie też dlatego nie pozwolę na to żebyś był nieobecny i cierpiał.
- Mogę o coś spytać?- tym razem ona skinęła głową.- Dlaczego nie chcesz mi opowiedzieć o powodzie twojej przeprowadzki?
Wiem że poruszyłem niezręczny dla niej temat ale że jestem już trochę pod wpływem to skorzystam. Po minie dziewczyny również mogłem wnioskować że nie jest zadowolona.
- Opowiem ci kiedy indziej. Teraz muszę się napić.- powiedziała i zamówiła sobie whisky. Nie miałem pojęcia że ona pije takie coś. No ale z dnia na dzień człowiek odkrywa nowe sekrety innych. Po kilku godzinach obydwoje byliśmy bardzo pijani. A na dodatek nie wiedziałem gdzie przepadł Matt. Bawiliśmy się w najlepsze. Piliśmy tańczyliśmy i gadaliśmy. Viki to naprawdę dobra przyjaciółka. Postanowiliśmy że opuścimy klub dlatego napisałem do Matta że wrócę do domu i że wszystko gra. Zabrałem dziewczynę na zewnątrz i spytałem:
- Odprowadzę cię. Daleko mieszkasz?
- Kawałek stąd.
- Czuję że moje nogi odmawiają posłuszeństwa.
- Moje również.
W jednym momencie chwyciłem szatynkę w stylu panny młodej i szliśmy tak do jej domu. Nie miałem pojęcia co wyprawiam bo przecież mogło to wyglądać dwuznacznie. Gdyby ktoś nas tylko zobaczył nie dali by mi żyć w szkole. Gdy byliśmy już przed domem szatynki postawiłem ją na ziemię i lekko się zachwiałem.Ta widząc moje ruchy zaprosiła mnie do środka. Oczywiście skorzystałem z zaproszenia na co pozwalały mi promile w moim ciele. Usiadłem na kanapie i poprosiłem o coś do picia. Chwilę później gdy dostałem napój Viktoria usiadła obok mnie zamykając oczy.
- Wszystko gra?- spytałem.
- Tak. Jest ok.
- Nie kłam. Przecież widzę.
- Tay. Jak już zauważyłeś jest druga w nocy a ja jestem sama w domu.
- No i co?
Zapomniałem jednak że ona nie mieszka sama. Gdzie podziali się wszyscy?
- Tay to nie jest takie łatwe jak ci się wydaje.
- Co nie jest łatwe?
- Powinieneś już iść. Zanim wszyscy się zejdą.
- A gdzie oni są?
- Idź już Tay.- widząc jednak moją minę dodała- Proszę.
Nie nalegałem. Wiedziałem że ma ona jakiś powód dla którego nie mogłem u niej zostać. Sam tak naprawdę nie chciałem spotkać Nicka bo bałem się że pod takim wpływem mógł bym mu coś zrobić a Viki by mi tego nie wybaczyła.
- W takim razie do zobaczenia.- powiedziałem i w tym momencie usłyszeliśmy huk. Jakby coś uderzyło o drzwi. Spojrzałem na dziewczynę a z jej ust wydobyło się ciche:
- O nie.
- Co się dzieje?- spytałem od razu ale ta szybko popchnęła mnie do jakiegoś pokoju. Byłem tak zaskoczony jej prędkością z jaką to zrobiła że otwierając usta chciałem o to zapytać. Zamiast tego dziewczyna wbiła się w moje wargi z bardzo mocną siłą. Byłem zszokowany jednak oddałem pocałunek. Chcąc nad nią dominować pchnąłem ją na ścianę jednak szybko usłyszałem:
- Jeśli chcesz żyć to pozwól mi cię obronić. Nie dominuj.
Po tych słowach byłem jeszcze bardziej zdziwiony jednak posłuchałem jej. Nasza pozycja znów się zmieniła i to ja byłem przyparty do ściany. Szatynka zjeżdżała coraz niżej pocałunkami. Zatrzymała się na szyi i zaczęła ją lekko gryźdź gdy do jej pokoju wparował jakiś chłopak. Chciałem się odsunąć ale dziewczyna mi na to nie pozwoliła.
- O widzę że nasza siostrzyczka zgłodniała.- odpowiedział śmiejąc się jej brat.
Nie widziałem go wcześniej ale Vik wspominała że Nick to nie jest jej jedyny brat. Zdziwiły mnie jednak jego słowa. Co miały one oznaczać? ,,O widzę że nasza siostrzyczka zgłodniała,,.
Chwilę później chłopak wyszedł z pokoju a dziewczyna odsunęła się ode mnie.
- Viki co to...
- Proszę cię. Nie zadawaj żadnych pytań. Przepraszam za to co zrobię. Dziewczyna spojrzała mi w oczy i powiedziała:
- Nie będziesz nic pamiętał. Nie będziesz cierpiał. Robię to dla ciebie Tay.
- Viki o czym ty...
- Będziesz udawał przed moimi braćmi mojego kochanka. Będziesz potakiwał i mówił że czujesz się na chaju. Jutro wszystko wróci do normy i będziemy zwykłymi przyjaciółmi. Zapomnisz o pocałunkach i innych pieszczotach. Nic się nie wydarzyło między nami.
Kiedy odwróciła wzrok zauważyłem że jest smutna. W oczach miała łzy kiedy mówiła do mnie...właśnie co mówiła? Nie mam pojęcia. Jak mogłem wszystko zapomnieć w przeciągu sekundy? Chciałem o to spytać ale ta chwyciła mnie za rękę i razem wyszliśmy z pokoju. Prowadziła mnie w głąb swojego domu a ja nie wiedziałem dokąd.
- Dokąd idziemy?
- Wychodzimy.
- Ale drzwi są tam.- powiedziałem i wskazałem za siebie.
- Wiem. Wyjdziemy tyłem.
Po tych słowach na drodze stanął nam nikt inny jak Nick. Co mogłem teraz zrobić? Rzucić się na niego ale coś mnie powstrzymywało. Tylko nie wiem co.
- Viktorine co on tu robi? Zaprosiłaś go tu?- zaraz jak on się do niej zwrócił?
- Tak ale już wychodzimy.
- Nie wydaje mi się.
- Nick nie rób zamieszania.
- A wiesz w co się pakujesz?
- To samo pytanie mogłabym zadać tobie. A teraz się przesuń bo chcemy wyjść.
Przysłuchiwałem się ich rozmowie i nic nie mogłem z tego zrozumieć. Chwilę później wyszliśmy z domu Petrov'ów i poszliśmy do mnie. Kiedy byliśmy na miejscu zaprosiłem dziewczynę do środka ale ta powiedziała że to nie jest dobry pomysł. Gdy miałem spytać dlaczego znów spojrzała mi w oczy i powiedziała te trzy słowa. ,,Zapomnij o wszystkim,,. Kiedy odzyskałem pełną świadomość nigdzie nie było szatynki. Poszła sobie. Kim ona do cholery jest?! Nad tym się zastanawiam. Wszedłem do domu i od razu poszedlem pod prysznic a następnie położyć się spać. Chciałem uniknąć pytań Matta. Wiem tylko jedno. Jutrzejszy dzień będzie jednym z najgorszych. Chociaż dzisiejszy też się do nich zalicza.

I'm fine, 148.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz