Rozdział I

1.7K 65 0
                                    

-Czekałem, aż się obudzisz.

Przerażona i otumaniona spojrzałam na siedzącego w rogu chłopaka. Ma czarne włosy, które są utrzymane w nieładzie. Z daleka widzę jego wyróżniające się w ciemności błękitne oczy i krwawy uśmiech. Chcę się poruszyć, ale nie mogę. Mam związane ręce, tak samo jak resztę ciała.

- Pomocy! Ratunku! Niech ktoś mi pomoże, błagam! - wołam, czując, jak narasta we mnie poziom adrenaliny. Rzucam się tak, że krzesło, na którym jestem zmuszona siedzeć, zaczęło podskakiwać. W końcu czując zawroty głowy i to, jak opuściły mnie siły, przestałam.

Słyszę jak tajemniczy nieznajomy chichocze wyraźnie rozbawiony moim przerażeniem. Po chwili delikatnie odgarnia moje długie, brązowe kosmyki włosów, odsłąniając przy tym twarz.

I w tej chwili wszystko do mnie dociera. Rozpoznaje w nim osobę, przez którą cały Nowy Jork żyje w strachu. Seryjnego mordercę nazywanego przez media i okolicznych mieszkańców "Sadystą".

Patrzę na niego przerażona, a ten domyślając się o co chodzi, lekko się uśmiecha.

Młody morderca cały czas wlepia we mnie wzrok. Nagle zaczyna mnie rozwiązywać. Jest tak blisko mnie, że lekko ociera się o moje ciało. Gdy tylko skończył mnie rozwiązywać, opiera ręce na moich ramionach i głęboko patrzy mi w oczy. Czując narastające we mnie przerażenie czekam w bezruchu na jego następny krok. Przez chwile przechodzi mi przez myśl, że mnie pocałuje, ale zmieniło się to w momencie, gdy w oddali usłyszeliśmy syreny policyjnych samochodów. Mężczyzna gwałtownie sie ode mnie odsunął. Siada w kącie niczym przestraszone dziecko, wyjmuje z kieszeni kartkę i długopis. Zaczyna coś pisać.

Mam wykorzystać sytuację i wołać o pomoc? A co jeśli to go wkurzy i mnie zabije?

-Czego ode mnie chcesz?- pytam wpatrzona w niego.

Ale on tylko do mnie podbiega i już wcześniej złożoną kartkę chowa mi do tylniej kieszeni spodni zmuszając tym moje już i tak spięte ciało do jeszcze większego stresu i lekkiego podniesienia tułowia do góry.

-Otwórz to w domu. - Szepcze mi do ucha. Czuję jego ciepły oddech który opada na moją szyję. Ja tylko zaciskam zęby patrząc na niego katem oka.

Podbiega szybko do okna, rozbija je i ucieka. Zaraz po tym policja wchodzi przez wyważone wcześniej drzwi.

- Wszystko dobrze? Zrobił ci coś? - Jeden z policjantów pyta, gdy reszta rozgląda się po pokoju z bronią wycelowaną przed siebie, szukając czegoś. Lub kogoś.

-Wszystko dobrze. - odzywam się w końcu ciesząc się, że to już się skończyło.

- Znasz mężczyznę, który wyskoczył przez okno? - pyta dalej wpatrując się we mnie i opatulając kocem. Przytuloną do swojego ramienia wyprowadza mnie z pokoju.

-Nie. Nie znam go.

Nie miałam pojęcia, że to dopiero początek

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć! Zaczęłam właśnie pracę nad "Doba z mordercą" i mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu:) Wiem, że rozdział jest bardzo krótki, ale skupiłam się raczej na tym, by był ciekawy, z nutką tajemnicy. Następne będą bardziej rozbudowane. Zapraszam do czytania! :))

Doba z mordercą. / Zac EfronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz