Rozdział IV

1.1K 46 2
                                    

-To ja zdecyduje kiedy będę mógł o tym mówić. - Powiedział tak oschle, że można było wyczuć nutę nienawiści w jego głosie.

-Nie taka była umowa. - Spojrzałam mu w twarz i lekko zmrużyłam oczy.

Jeydon zrobił gwałtowny krok w moją stroną i przycisnął mnie (znów) swoim ciałem do blatu.

-To ja tu rozdaje karty. Nie gram według zasad Blair, powinnaś była już to zauważyć. - mówił przez zaciśnięte zęby.

Odszedł w stronę jakiś drzwi, a ja postanowiłam chociaż spróbować wziąć sprawę w swoje ręce. Podeszłam więc do niego i gdy już złapał on za klamkę, szarpnęłam go za ramię zmuszając tym samym, by się obrócił.

- Masz ze mną porozmawiać! Cholera, albo to albo wracam. Twój wybór. - Powiedziałam i nie widząc na jego twarzy żadnej zmiany czy reakcji, to ja zrobiłam jakże spektakularne wyjście i trzasnęłam za sobą drzwiami.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie znałam okolicy, więc postanowiłam pójść przed siebie, czyli na plażę. Ściągnęłam trampki i trzymałam je w prawej ręce. Pozwoliłam, by zimne fale obmywały moje stopy. Spacerowałam brzegiem bardzo długo, bo gdy spojrzałam na zegarek było już po 8:00. Na plażę zjeżdżało sie coraz więcej ludzi. Patrzyłam na całe rodziny, które z wielkim uśmiechem na twarzy biegły w stronę wody, ciesząc się na myśl o dniu spędzonym razem. I wtedy poczułam smutek. Moja rodzina pewnie już dawno jest postawiona na równe nogi.

Zeszłam z kursu i poszłam pod molo, by posiedzieć w spokoju. Wybrałam sobie w miarę równy kamień i usiadłam na nim.

- Cześć. - dopiero po chwili zauważyłam uśmiechniętego chłopaka o ciemnej cerze, zielonych oczach i blond włosach.

-Cześć. - powiedziałam uśmiechając się lekko, a potem odwracając wzrok w kierunku wody.

- Mogę się przysiąść? - zapytał radośnie, jakby od zawsze czekał na zadanie tego pytania.

Zamruczałam tylko coś pod nosem, a on usiadł na kamieniu obok.

- Nie surfujesz?

-Nie. Nie umiem, zresztą woda jest dla mnie za zimna. - popatrzyłam na niego, a potem na jego wyrzeźbiony tors.

-Cóż, zawsze możesz założyć piankę. - zaśmiał się odsłaniając zęby.

- Taak. - odwzajemniłam uśmiech. - A ty dlaczego nie surfujesz?

- Mam zamiar iść, ale zobaczyłem cię tu samą. Wyglądasz na zagubioną.

-Jestem tu sama. I nie mam jak skontaktować się z rodziną, bo.. - przerwałam, bo nie chciałam mówić obcej osobie jak się tu znalazłam. - Hmm, to skomplikowane. Tak w ogóle jestem Blair. - powiedziałam podając mu rękę.

- Ethan. - chłopak lekko uścisnął mi dłoń. - Może chciałabyś zadzwonić do kogoś?

-Tak! Bardzo bym chciała. -powiedziałam obracając się w jego strone.

Ethan wyciągnął ze swojej torby telefon i podał mi go. Wpisałam domowy numer i zadzwoniłam.

-Holmes, słucham.

-Tata?

-Blair?!

-Tak. Posłuchaj mnie. Nie martwcie się, nic mi nie jest. Niedługo wrócę do domu.

-Blair gdzie jesteś?!

-To nie jest ważne, poradzę sobie i będę dzwonić do was co jakiś czas.

Rozłączyłam się i oddałam Ethanowi jego własność.

-Dziękuję.

-Ależ nie masz za co. - z jego twarzy nawet na moment nie schodził uśmiech.

Chwilę milczeliśmy. Ethan wstał, złapał za swoją torbę i deskę do surfingu, która leżała za mną.

-Słuchaj.. Wieczorem idę ze znajomymi na zabawę, tu niedaleko. Może.. Poszłabyś ze mną? Pokazałbym ci miasto. - Szczerze nie mam na to najmniejszej ochoty. Ethan jest miły, ale zrobiłam już wystarczające głupstwo. Nie popełnie drugiego idąc gdziekolwiek z innym nieznajomym.

Ethan podszedł do mnie i objoł w talii. Chciałam odmówić, kiedy poczułam, jak Ethan gwałtownie się ode mnie odsuwa. Tak gwałtownie, że nie utrzymał równowagi i upadł na piach.

Obok mnie pojawił się Jeydon. To on odepchnął ode mnie nowo poznanego chłopaka.

- Dotknij ją jeszcze raz, a zedrę z ciebie skórę. -mówił podchodząc do niego z zaciśniętymi pięściami i gdy myślałam, że rzuci się na niego, Jeydon tylko kopnął mu piachem prosto w twarz.

Ethan wyraźnie przestraszony, wydobył z siebie tylko kaszel spowodowany piachem w przełyku.

Jeydon obrócił się w moją stronę i dalej wkurzony złapał mnie za rękę. Szybkim krokiem prowadzi w stronę małego parkingu przy drodze.

-Zadowolona?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć:) Jako, że mam teraz mega dużo nauki, rozdziały będą pojawiać się rzadko, ale mam nadzieję, że warto będzie na nie czekać. Jeszcze raz dziękuję za voted i do usłyszenia w kolejnym rozdziale!


Doba z mordercą. / Zac EfronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz