Rozdział Jedenasty

156 16 3
                                    

Dlaczego wszystko co dobre, szybko się kończy?
Ostatni dzień wakacji. Ostatni dzień spania do późna. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Pękała mi głowa od tego dźwięku. W końcu się ruszyłem i podszedłem do nich. Otworzyłem je. Moim oczom ukazał się James. Wpuściłem go do środka. Na dzień dobry dostałem od niego owal, że nie odbieram komórki. Wywróciłem oczami i walnąłem się z powrotem na łóżko.
- Wstawaj! - Ciągnął mnie za noge.
Poślizgnął się na bluzce, która była na podłodze i wywalił się.
Wybiegł z mieszkania. Zdziwiłem się, ale po chwili powróciłem do snu. Rozległ się wrzask i wielki fałsz pociągających strun od gitary. Podniosłem głowę. Blondyn siedział na moich plecach i "śpiewał".
- Wstawaj. Dzisiaj ostatni dzień. Trzeba to uczcić! Trzeba zrobić coś szalonego!
- Która godzina?
Spojrzał na zegarek i oznajmił, że jest po 11.
- Zrobie teraz coś szalonego.
- Co takiego?
- Dobranoc. - Obróciłem się na drugi bok i próbowałem zasnąć.
Zaczął wzdychać.
- O 16 masz być gotowy. Przyjde po Ciebie. - Powiedział po czym wyszedł.
Po jaką cholerę ma być o 16? Gotowy na co?
Nie zważając na jego słowa, zasnąłem sam nie wiem kiedy.
Otworzyłem oczy i przetarłem je. Wyciągnąłem się ziewając. Chyba się wyspałem. Zaburczało mi w brzuchu. Na ten sygnał wstałem i ruszyłem do kuchni. Z dolnej szafki wyciągnąłem miskę, chwyciłem za chrupki. Spojrzałem na grafik mamy. Godzinę temu poszła na nocną zmianę. Wsypałem chrupki do miski. Dostałem olśnienia. Mama godzinę temu poszła do pracy..
- Zaraz 16! - Wybiegłem do łazienki.
Wziąłem bardzo szybki prysznic, ubrałem jakiś czarny T-shirt i jeansy. Kiedy zobaczyłem w jakim stanie jest kuchnia, załamałem się. Obok mnie stanął James.
- No ładnie.. Twoja mama będzie zła..
Na podłodze była rozbity talerz, rozlane mleko i wszędzie rozsypane czekoladowe kulki.
Zamknąłem oczy i odetchnąłem.
- Nie mamy czasu na sprzątanie. - Ciągnął mnie za rękawek w stronę wyjścia.
- Czekaj.. - Wziąłem telefon, portfel, klucze oraz kurtke skórzaną.
Zamknąłem mieszkanie i zbiegliśmy po schodach. Zaciągnął mnie do jakiejś taksówki. Powiedział kierowcy jakiś dziwny adres i pojechaliśmy. Nie wiedziałem dokąd. Nurtowało mnie to pytanie. W końcu po długiej ciszy, zdobyłem odwagę.
- Dokąd właściwie jedziemy?
- Do Bradleya. - Posłał mi uśmiech.
A do niego to po co?
Przez resztę drogi milczyłem.
- Jak długo mamy jeszcze jechać?? - Nie wytrzymałem.
W tym momencie taksówka się zatrzymała. McVey powstrzymywał się tylko od śmiechu. Wyszliśmy z auta. Odjechał. Staliśmy przed domem jednorodzinnym. Zapukaliśmy. Drzwi otworzył nam loczek.
Ten kierowca zabłądził i jak się dostaliśmy w końcu na jego dzielnicę, był już wieczór. Muzyka zagłuszała wszystko. Były także rażące światła. Nim się obejrzałem, a chłopaki zniknęli gdzieś w tłumie. Nic jeszcze nie jadłem. Zauważyłem stół z przekąskami.
- Rozluźnij sie stary! - Powiedział Brad podając mi szklankę z napojem.
Chciałem mu powiedzieć, ale znowu zniknął z mojego pola widzenia. Zmarszczyłem brwi i napiłem się. Wykręciło mnie. A jednak posmakowało mi. Zabrałem się za jedzenie. Dostałem gęsiej skórki. Ktoś przejechał delikatnie palcem po moich plecach. Za mną stała jakaś blondynka i uśmiechała się. Chwilę potem nim się spostrzegłem, a siedzieliśmy razem na kanapie przy stoliku pijąc alkohol. Rażące światła już mi w cale nie przeszkadzały. Wręcz przeciwnie. Lauren włożyła mi okulary dwukolorowe.
Wbrew pozorom było bardzo zabawnie. Z kolejnym drinkiem odpływałem i wczuwałem się w otaczającą mnie atmosferę. Pierwszy raz przy tak dużej liczbie osób nie wytyka mnie i moich błędów jakie popełnię. Ogarnęło mnie przyjemne uczucie. Moje wargi kleiły się do miękkich warg blondynki. Kiedy chciałem ją objąć, uciekła gdzieś zostawiając mnie osłupionego. Wstałem z sofy i zmieżałem powoli w jej stronę. Tańczyła patrząc mi się w oczy. Kręciły mnie jej zgrabne ruchy i świadomość, że tańczy tylko dla mnie. Podszedłem do niej i chwyciłem za jej podbródek. Ta pobiegła ciągnąc mnie za rękę. W tym domu roiło się od ludzi. Biegliśmy po schodach w górę. Przycisnąłem ją do ściany i obdarowałem pocałunkami. Weszliśmy do jednych z pokoi. Upadliśmy na łóżko. W mgnieniu oka nie mieliśmy już na sobie ubrań. Koniec.
___________________
Tylko małe powiadomkenie :
Zaczęłam pisać ff o Connorze
Anioł Stróż.
Kto z was ma czas i chęci, może poczytać i zostawić po sobie ślad, ponieważ potrzebuję do niego czytelniku hah. Do zobaczenia!

Different Human // Tristan EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz