Rozdział 3

211 20 3
                                    

Rosalie's POV:

Kolejne lekcje minęły mi w ekspresowym tempie. Ani razu nie natknęłam się na Dylana, czy Chrisa. Pomogła mi w tym Kaya, mimo że nie wiedziała, że ten drugi również się do mnie przystawiał. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Kiedy siedziałyśmy w autobusie, jadąc do domów, dziewczyna opowiadała mi więcej o Dylanie i Chrisie. Nie prosiłam ją o to, ale byłam niesamowicie ciekawa tego, co ma mi do powiedzenia.

-Chris i Dylan są nierozłączni od roku, czyli od momentu przeprowadzki Stewarta do LA.  Robią razem wszystko. Od organizowania imprez do wymieniania się laskami- przez chwilę chciałam zapytać się, czy ona była jedną z tych lasek, ale w porę ugryzłam się w język.-Aktualnie Dylan spotyka się z Kim, a Chris... Coż Chris raczej nie spotyka się dłużej, niż na jedną noc. Taki już jest.

-Czyli nie robią nic, no wiesz, groźnego?- zapytałam niepewnie.

-Rose, nie wiem. Słyszałam tylko, że Dylan zgwałcił jakąś dziewczynę, ale nie mam pewności. Przecież nie byłam przy tym.

-A Chris?

-To chyba nie w jego stylu. Okej, pije, pewnie ćpa, wdaje się w bójki, ale nigdy nie słyszałam, żeby skrzywdził jakąś dziewczynę. Oczywiście, nie wliczam w to dziesiątek złamanych serc.

Kaya jeszcze chwilę opowiadała mi o szkole, o przystojnym instruktorze pływania i o elicie. Kompletnie się wyłączyłam, kiedy mówiła coś o tym, że nie zda u pani Smith. Szczerze byłam przerażona faktem, że złamałam nos gwałcicielowi. Naprawdę bałam się, że będzie chciał się zemścić. Kaya nic na ten temat nie mówiła, ale wiem, że ona też zdaje sobie sprawę, że Dylan mi nie odpuści. Przynajmniej mam kilku znajomych, którzy pomogą mi trzymać tego psychola na dystans.

Kiedy wysiadłam z autobusu i pożegnałam się z dziewczyną, zaczęłam znowu rozmyślać. A może go przeproszę? Powiem, krótkie "Sorry, że zmasakrowałam ci twarz" albo "Bardzo przepraszam, że połamałam ci kości". Obydwie wersje są tak samo żałosne. Z resztą, nie powinnam go przepraszać. Po tym, co on mi zrobił, jesteśmy kwita. Ciekawe, czy Dylan uznaje to "kwita". Oby tak, bo w innym wypadku jestem już skończona. Wkrótce przekroczyłam próg domu i rzuciłam szybkie "cześć" mamie, wchodząc po schodach.

-Jak pierwszy dzień w nowej szkole, słonko?- zapytała zatroskana mama. Dobrze wiedziała o moich wcześniejszych przeżyciach, przez które mieszkamy teraz w Los Angeles. Zdobycie tutaj pracy, było tylko szczęśliwym dodatkiem do wyprowadzki.

-Dobrze, poznałam kilka... interesujących osób- odpowiedziałam, zatajając fakt, że komuś przywaliłam.

-To świetnie.

Nie wdając się w głębszą rozmowę z moją rodzicielką, po prostu weszłam do mojego pokoju. Było już po 16, więc zaczęłam odrabiać lekcje. Tak, robiłam zadania domowe! Którzy normalni nauczyciele zadają pracę domową już pierwszego dnia? Ci z Los Angeles High.

Kiedy wreszcie skończyłam (a stało się to po dwóch godzinach), stwierdziłam, że wezmę prysznic. Chciałam spłukać z siebie dzisiejszy stres i wspomnienia, o których skutecznie przypomniał mi Dylan, jak i Chris. Użyłam, jak zwykle, mojego ulubionego ziołowego szamponu i kwiatowego żelu. Wychodząc z kabiny, typowo się poślizgnęłam. Oczywiście, nie zdążyłam się niczego złapać, więc wylądowałam tyłkiem na zimnych kafelkach.

-Cholera!- krzyknęłam, łapiąc się za kość ogonową, która teraz niemiłosiernie mnie bolała.

Jakimś cudem, wstałam o własnych siłach i owinęłam się moim szlafrokiem w owieczki. Kiedy wyszłam z łazienki, rzuciłam się na łóżko, krzycząc w pościel. Dlaczego jestem taką niezdarą? To już czwarty raz w nowym domu. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego SMSa. Pomyślałam, że to Kaya, Lily, czy któryś z chłopaków, bo na stołówce zdążyliśmy wymienić się numerami. Myliłam się, bo na ekranie wyświetlacza widniał nieznany mi numer. Odblokowując telefon, przeczytałam wiadomość.

Co robisz, Rosie? Boksujesz w worek treningowy?

Kurwa! Dylan jest naprawdę jakimś psychopatą! Mimo wszystko, nie pokażę mu moich słabości, niech nie myśli, że się go boję. Chociaż przyznaję, w głębi duszy trochę mnie przeraża. Skąd ten kretyn w ogóle ma mój numer? Przecież podawałam go tylko Kayi, Lily, Tobiemu i Axelowi.

Pierdol się, Dylan. Masz to, na co zasługujesz.

Stuknęłam w ekran i rzuciłam telefon na drugi koniec łóżka. Wstałam, żeby nasmarować sobie moją kość ogonową, bo ból nie ustępował. Zanim przekroczyłam próg mojego pokoju, znowu usłyszałam dźwięk SMSa. Od razu chwyciłam telefon.

Kto ci powiedział, że jestem Dylanem? xx

O cholera, to Chris. To jebany Chris Stewart! Teraz to już naprawdę nie wiem, komu przyznać nagrodę największego psychopaty! Chyba będą musieli się nią podzielić, bo obydwoje są tak samo mocno popaprani.

Odpuść sobie, Chris. Znajdź sobie inną dziewczynę na jedną noc.

Odpowiedź przyszła po kilku sekundach. Tak, jakby czekał, aż przyjdzie mu SMS.

Kto powiedział, że chcę, żebyś była moją dziewczyną na jedną noc? Mam wobec ciebie większe plany.

Czytając to wyobraziłam sobie, jak znowu patrzy we mnie tymi ciemnymi oczami i, jak z niebezpiecznym uśmiechem, zbliża się do mnie.

Wściekła, usunęłam i zablokowałam jego numer.

Wreszcie, poczłapałam żałośnie do łazienki i użyłam mojej wybawiającej maści. W LA zdążyłam smarować się nią już kilka razy. Byłam tak zmęczona, że wgramoliłam się tylko do łóżka i napisałam Kayi wiadomość, czy jedzie jutro rano autobusem. Odpisała, że podwozi ją Axel, ale jak chcę, to mnie też może zabrać. Wysłałam jej mój adres i, pisząc szybkie "dobranoc", od razu zasnęłam.

***

Rozdział dedykuję najlepszej xxarox, która od kilku dni męczyła mnie, żebym dodała kolejną część!


Dla ciebie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz