Ważna notka pod rozdziałem!
***
Rosalie's POV:
Jechaliśmy autem Axela, śpiewając piosenkę Taylor Swift, którą akurat teraz puszczono w radiu. Jedynie Lily była nie w humorze. Językiem migowym zapytałam Kayi, co się stało, a ta odpowiedziała, że sama nie wie. Może lepiej było nie roztrząsać sytuacji, która przydarzyła się blondynce?
-Uwielbiam ten kawałek!- krzyknął Toby, kiedy w aucie rozbrzmiał "Cheerleader".
Po chwili chłopaki zaczęli fałszować, co skutecznie rozbawiło Lily. Zrobiło mi się ciepło na sercu, kiedy zobaczyłam, jak nasz kierowca- Axel- sprawdził, czy dziewczyna się uśmiecha, patrząc w lusterko samochodowe. Dalsza część drogi minęła nam na śpiewaniu, żartowaniu i rozmawianiu. W ciągu tych dwóch dni zdążyłam przywiązać się do tych ludzi. Zastanawiał mnie trochę fakt, dlaczego tak szybko mnie zaakceptowali, od razu przyjęli do swojego grona. Bo nie można się zaprzyjaźnić w ciągu 48 godzin, prawda?
-Jesteśmy- oznajmił Axel, parkując przy kinie.
Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do budynku. Toby kupił nam bilety, a Kaya i ja popcorn. Do rozpoczęcia seansu zostało jakieś 15 minut, więc postanowiliśmy, że posiedzimy chwilę przed salą kinową i porozmawiamy. Sytuacja wydawała się idealna do pogadania z Lily i dowiedzenia się, dlaczego jest taka przygnębiona.
-Lily, co jest?- zapytała Kaya.
-Nic, skąd to pytanie?
-Przecież widzimy, że coś cię gryzie. O co chodzi?- wtrącił się Axel.
-I tak byście się dowiedzieli- powiedziała smutna.
-Dowiedzieli o czym?- spytał Toby.
-Rose- zwróciła się do mnie.- To ja podałam Chrisowi twój numer. Powiedział, że będę zaproszona na jego sylwestrową imprezę i się zgodziłam. To najlepszy melanż w całym roku i mnie przekonał. Przepraszam.
Wcale mnie to nie zdziwiło. To typowe zagranie ze strony tego kretyna. Manipulowanie moją koleżanką, żeby zdobyć jakiś głupi numer. Poza tym, wiedziałam, że to ktoś z nich przekazał mu mój telefon, więc "przygotowałam się" na tego typu wyznanie.
-Spoko, i tak by go w jakiś sposób zdobył.
-Jak to? Przecież się nie znacie?- zapytała Kaya.
-Nie do końca... Po tym, jak złamałam nos Dylanowi chciałam gdzieś się schować, żeby uciec od wścibskich spojrzeń uczniów. Przez przypadek weszłam do męskiej toalety, gdzie spotkałam Chrisa. Powiedział, że chce mnie poznać bliżej i zaczął się do mnie przystawiać. Wtedy go odepchnęłam i uciekłam.
-Dlaczego nie powiedziałaś nam o tym wcześniej?- spytał Axel.
-Nie widziałam za bardzo sensu. Chciałam o tej sytuacji, jak najszybciej zapomnieć, więc zataiłam ten fakt przed wami. Przepraszam- powiedziałam.
-Nie no, w porządku, ale mogłaś od razu mówić, że te dupki cię prześladują- stwierdził Toby.
-To nie wszystko, Rosalie- oznajmiła Lily.- Zdradziłam mu też, że będziesz dzisiaj w kinie. On jest za tobą...
Momentalnie się odwróciłam, a moim oczom ukazał się uśmiechnięty Chris, idący w naszą stronę.
-Lily...- powiedziałam zawiedziona.- Przecież wiesz, że chciałam go unikać, przecież ci mówiłam...
-No witam, witam wszystkich- przywitał się Chris.- Rosie, wyglądasz bosko, Lilka- spisałaś się.
-Kiedy w końcu zrozumiesz, że nie chcę mieć z tobą nic do czynienia?!- krzyknęłam. Miałam już tego dosyć, nie chciałam mieć żadnego chłopaka, a szczególnie Chrisa, czy Dylana. Obydwoje są nienormalni, agresywni, a jedyną wartością, którą się przejmują, jest seks. Nienawidzę ich. Wiem to już po dwóch dniach naszej znajomości.
-Uważaj na słowa, Rosie.
-Film już się zaczyna- powiedziała Kaya.
-Szampańsko! No to idziemy, kochani?- zaproponował sarkastycznie Chris.
Weszliśmy do sali kinowej, trzymając tego debila na dystans. Mimo że chłopak miał bilet na drugim końcu, usiadł koło nas. Starałam się nie zwracać na niego uwagi, bo film naprawdę mnie zainteresował. Widocznie jego też, bo nie spuszczał wzroku z ekranu. Całe szczęście.
Po zakończeniu seansu, rozemocjonowani wyszliśmy z sali, rozmawiając na temat zakończenia i dyskutując, o czym będzie następna część. Kompletnie nie zwracaliśmy uwagi na Chrisa, który szedł za nami. Nie daliśmy mu zepsuć sobie wieczoru. Co do Lily... Nie jestem na nią zła. Oczywiście, nie powinna dawać Stewartowi mojego numeru, ani mówić mu, gdzie może mnie dziś spotkać. Ale prawda jest taka, że jest też w tym dużo mojej winy. Powinnam była im powiedzieć, co się wczoraj stało w męskiej toalecie. Gdybym to zrobiła, Liliana nie dałaby się przekupić zaproszeniem na imprezę roku u Chrisa i Dylana. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Po wejściu do auta, wyciszeni jechaliśmy do naszych domów. Była już całkiem późna pora. Na domiar złego, pogoda nam nie sprzyjała. Deszcz intensywnie padał, a wiatr wiał z zawrotną prędkością. Całe szczęście, że byliśmy w aucie. Może i Axel nie jest osobą, która szczególnie przejmuje się bezpieczeństwem na drodze, ale wolę być jego pasażerką, niż iść teraz na piechotę do domu. Dojechaliśmy do mnie po 15 minutach drogi. Podziękowałam moim znajomym za wieczór, a na ostatnie przeprosiny Lily, machnęłam ręką i powiedziałam, że nic wielkiego się nie stało. W końcu nie zrobiła niczego groźnego, prawda?
Wchodząc do domu, przywitałam się z rodzicami i Maxem. Poczłapałam zmęczona na górę i wzięłam długi, gorący prysznic. Z kabiny wyszłam wyjątkowo ostrożnie, trzymając się ściany. Tym razem, nie przewróciłam się i dałam mojej obitej kości ogonowej odpocząć. Ubrałam się w luźną bluzkę i legginsy, a na to zarzuciłam mój szlafrok w owieczki. Myślałam o dzisiejszym dniu, o sytuacji z rana z Dylanem oraz o uporze Chrisa w dążeniu do... No właśnie w dążeniu do czego? Do przyjaźni, miłości, poznania mnie? Nie mam pojęcia, co ten chłopak ma w głowie i dlaczego jestem jego "celem"? Przyznam szczerze, że mnie intryguje. W męskiej toalecie zrobił na mnie beznadziejne pierwsze wrażenie. "Chcę cię poznać bliżej"? Zabrzmiało to trochę banalnie i oklepanie, jak z jakiegoś starego filmu romantycznego. Ale jednak postarał się o mój numer i spotkanie w kinie. Stój. O czym ja w ogóle myślę? To Chris Stewart, zwykły dupek i kretyn, pieprzący się z laskami, co noc. Chyba już naprawdę zwariowałam. Z tą myślą wyszłam z łazienki, a w oczy rzuciła mi się biała karteczka, leżąca na łóżku. Jeżeli jest od Chrisa to naprawdę się zdziwię. Może on nie jest wcale taki, jak go malują?
Szybko podeszłam do łóżka i otworzyłam liścik. Przejechałam po literkach, które ewidentnie nabazgrał jakiś chłopak i skończyłam czytać. Przeczytałam tylko podpis i nie wiedziałam, czy płakać, czy się śmiać z własnej głupoty.
Rosie, dasz mi numer do Kayi, z którą dzisiaj rano jechaliśmy do szkoły? Nie chciałem ci wbijać pod prysznic, a idę spać, więc zostawiam ci kartkę na łóżku. Napisz mi SMSa z jej telefonem, proszę. Dobranoc, siostra! Max.
Ale byłam głupia, myśląc, że to kartka od Chrisa. Zawsze musi odezwać się we mnie ta wierząca w ludzi Rosie, która uwierzyła, że Stewart wcale nie jest takim kretynem. Przecież on mnie prześladuje, prosi ludzi o mój numer i o wyjawienie moich planów na wieczór. Za chwilę będzie po mnie przejeżdżał do szkoły, bo przecież kimś zamanipuluje i zdobędzie mój adres! Jak przez ten jeden jebany ułamek sekundy mogło mi się to spodobać?!
***
Witam wszystkich po 3 miesięcznej przerwie! Chciałam Was za nią bardzo przeprosić. Miałam sporo nauki i mało czasu na pisanie. Teraz zaczęła się moja dwutygodniowa przerwa świąteczna i myślę, że podczas niej dodam jeszcze jakiś rozdział. Chciałam podziękować za wszystkie gwiazdki i ciepłe komentarze. One naprawdę motywują do pracy! Jako że nie było mnie tu długo, chciałabym sprawdzić obecność. A więc każdą osobę, która przeczytała ten rozdział, proszę o pozostawienie gwiazdki. I jeszcze jedna bardzo ważna sprawa! Zmieniłam lekko fabułę w piątym rozdziale, więc jeżeli macie czas to bardzo proszę o ponowne przeczytanie rozdziału piątego. Jest tam pewna poprawka, zmieniająca oblicze Chrisa. Jeszcze raz dziękuję za wszystko i do zobaczenia w kolejnym rozdziale!
CZYTASZ
Dla ciebie wszystko
Novela JuvenilCo zrobisz, kiedy dwaj najlepsi przyjaciele, szkolni podrywacze i niebezpieczne dupki będą mieć na ciebie ochotę? Wiesz? To powiedz to Rosalie Black, bo jej ta wiedza o wiele bardziej się przyda.