4.

887 96 5
                                    

"The greatest evil is physical pain."

                  

Po tym jak Remus wrócił w nocy do dormitorium, nie odzywając się do nikogo, nie obdarzając swojego przyjaciela nawet najmniejszym spojrzeniem, w głowie Jamesa pojawiły się dosyć nieprzyjemne scenariusze. W gruncie rzeczy nie widział ani jego, ani Syriusza od kiedy ci wyszli z Wielkiej Sali. Po tym słuch po nich zaginą. Wraz z Lily szukali ich chyba wszędzie- w dormitoriach innych czarodziei, w salach w których zazwyczaj mieli lekcje, nawet na chwile po kryjomu wybrali się do Hogsmeade, myśląc że może Luniek zabrał Łapę do jakiegoś baru w ramach pocieszenia. Jednak w żadnym z tych miejsc nie było po nich śladu, a pytani nauczycieli nie umieli lub nie chcieli odpowiedzieć na ich pytania na temat pobytu dwójki Huncwotów. Więc nie pozostało im nic innego jak czekanie z zniecierpliwieniem na ich przybycie. I doczekali się, jednak do dormitorium powrócił jedynie Remus, całkowicie ignorujący pytania Jamesa na temat tego gdzie jest Syriusz. I to właśnie go najbardziej martwiło.

Pokłócili się? Pytanie to nie dawało Rogaczowi spać niemal całą noc. Obstawiał każdy możliwy scenariusz, starając się odgonić wszystkie czarne myśli krążące mu po głowie. I może robił głupio, że nie chciał ich do siebie dopuścić, tym bardziej, że dobrze wiedział do czego Syriusz był zdolny. Jednak wierzył, a w każdym razie chciał wierzyć, że jego najlepszy przyjaciel jest gdzieś, cały i zdrowy, a przede wszystkim- bezpieczny.

I wiara przyniosła mu oczekiwany sen.

&&&

-Jak to trafił do szpitala?!- podniesiony głos Lily rozniósł się po dormitorium Huncwotów. Właśnie w chwilach takich jak ta przezwisko „rudowłosa furia" nabierało sensu, ukazując w idealnym świetle drugą naturę dziewczyny.

- No zwyczajnie. Znalazłem go wczoraj nieprzytomnego w toalecie... Wymiotował krwią- głos Remusa był zdumiewająco spokojny, wręcz ociekał obojętnością. To tylko umocniło irytacje Gryfonki.

- I kiedy miałeś zamiar nam o tym powiedzieć?! Przed czy po zorganizowaniu pogrzebu?!

- Lily, spokojnie...- James próbował uspokoić dziewczynę kładąc delikatnie dłoń na jej ramieniu, jednak niemal natychmiast została ona zrzucona.

- Spokojnie?! Mam być spokojna?! To nasz PRZYJACIEL James! Chyba powinniśmy wiedzieć kiedy cos mu się dzieje lub, nie wiem, kiedy trafia do szpitala?!

James musiał przyznać rację rudowłosej. On również był nieco zirytowany tym, że Remus nie powiadomił ich o sytuacji zdrowotnej Syriusza, tym bardziej że dzień wcześniej wspólnie rozmawiali o tym jak można mu pomóc.

- Remus, czemu nie powiedziałeś nam o tym, że Syriusz jest w szpitalu? Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się o was martwiliśmy. Przeszukaliśmy chyba cały Hogwart, mając nadzieję, że koniec końców was znajdziemy. A potem przychodzisz w nocy, nic nie mówisz, a na dodatek nie ma z tobą Łapy. Stało się coś w tym szpitalu?

Na słowa przyjaciela Remus natychmiastowo spuścił wzrok na ziemię, jednocześnie  intensywnie przyglądając się swoim butom, które nagle stały się niezwykle interesujące. Nie chciał patrzeć im w oczy. Czuł jak łzy wściekłości i żalu powoli wypełniają jego powieki. Nie był w stanie dłużej ich powstrzymywać.

- Ja... ja przepraszam was, że nic wam nie powiedziałem. Naprawdę. Byłem panicznie wystraszony, nie miałem pojęcia co robić i... po prostu chciałem jak najszybciej mu pomóc- z każdym wypowiadanym słowem głos Remusa drżał coraz bardziej, a słone łzy niekontrolowanie zaczęły spływać po jego bladych policzkach. Nie miał siły nawet ich ścierać, po prostu pozwolił by skapywały na jego zielony sweter przy okazji nieznacznie go mocząc.

A Little of a Good LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz