5.

891 97 13
                                    


"When you really care about someone,
their mistakes never change our feelings
because it is the mind that gets us angry
but the heart still cares."


- Tęskniłem za tobą. Braciszku.

***

Syriusz już od długiego czasu nie widział by jego brat w tak zaskakująco bezczelny jak dla niego sposób odezwał się do ich rodzicielki. Z reguły raczej siedział cicho i posłusznie słuchał chorych rozkazów i zakazów ich opętanych na punkcie czystości krwi rodziców. Bo w sumie po co miał się pakować w niepotrzebne kłopoty skoro jego starszy brat zawsze był na to chętny i buntował się kiedy tylko miał na to okazję.

Ale dziś było inaczej. Dziś Regulus po raz pierwszy stanął w obronie własnej przy okazji również broniąc Syriusza. Trzeba było widzieć minę starszego z braci Blacków, kiedy to młodszy krzyknął na matkę. Musiał wyglądać komicznie kiedy to stał z szeroko otwartą buzią zupełnie zapominając języka w gębie. A to przecież całkowicie nie leżało w jego naturze.

A o cóż to się buntował idealny z pozoru Regulus? Otóż, jak się można spodziewać, podjął się on jednego z tematów tabu; tematu Syriusza. Prawdopodobnie bolało go patrzenie jak jego matka po raz kolejny brutalnie szarpie jego brata lub jak ojciec nie wiadomo który już raz kieruje w jego stronę jakieś zaklęcie pod wpływem emocji. Nie tak powinna wyglądać prawidłowa relacja pomiędzy rodzicami i dziećmi. I kiedy ręka ojca po raz kolejny powędrowała w stronę różdżki, Regulus zwyczajnie nie wytrzymał.

- Czy nie jest Wam wstyd?!- jego donośny głos odbił się od ścian salonu jednocześnie zwracając uwagę rodziców, którzy jak na zawołanie wbili w niego ostre spojrzenia. Syriusz jednak dobrze widział , że gdzieś tam w głębi czarnych jak noc oczu jego matki kryło się zdziwienie.

Regulus jednak wcale się tym nie przejął.

- Spytałem czy nie jest wam wstyd?- powtórzył pytanie, tym razem jeszcze mocniej akcentując ostatni wyraz.

- Owszem. Wstyd nam za to, że nasz najstarszy, pierworodny syn prowadza się ze szlamami i zdradza dla nich własną rodzinę! W gruncie rzeczy zaczyna nam być wstyd, że Syriusz w ogóle jest naszym synem.

To chyba nie powinno go zaboleć; przecież cały czas zapewniał, że nie nienawidzi swojej rodziny. Mimo wszystko bolało go jak cholera. Aż dziwne, że po tylu latach nie przywykł jeszcze nie bycia niechcianym, notorycznie sprawiającym problemy synem. Przecież często sam przyznawał się do tego, że kłócenie się z rodzicami sprawiało mu przyjemność, niezależnie od tego jak często oberwał od ojca zaklęciem lub ile siniaków zyskał po przepychankach z matką. Teraz jednak zamiast szczęścia lub złości, czuł smutek, a nawet pewne ukłucie zazdrości. Zazdrościł tego, że inni mieli lepiej, mieli lepszą rodzinę. Kochającą rodzinę. Taką jak rodzina Jamesa. Potterowie byli najlepszymi i najbardziej czułymi osobami jakie miał okazje w życiu poznać i za każdym razem kiedy uświadamiał sobie, że ci traktują go niemal jak syna czuł ogromne ciepło w okolicach serca. Wszystko by oddał by mieć takich rodziców jak oni.

- Jak możesz tak mówić o Syriuszu?!- krzyk Regulusa gwałtownie wyrwał Syriusza z wcześniejszych przemyśleń.

- Czy zapomniałeś już Regulusie o tym, że twój brat zdradził nas po tym jak trafił do Gryffindoru, łamiąc tym samym tradycję naszego rodu?- matka nie pozostawała mu dłużna. Jak zwykle musiała wywlec swoją obsesję na punkcie czystości krwi i Slytherinu.

A Little of a Good LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz