*Poniedziałek*
Dzisiaj poszłam do szkoły i oczywiście pierwsza lekcja chemia, coś strasznego. Gdy byłam przy szafkach przyszły do mnie An i Becky.
-Słyszałaś już super ekstra nowinę?- zapytała na jednym tchu Beck.
-Nie?
-Dylan jest w naszej klasie!!- jeszcze chwila a Beck skakała by ze szczęścia.
-Becky nie wiem czemu się tak jarasz, przecież masz chłopaka.
-Tomas? On nie musi o niczym wiedzieć. -Zadzwonił dzwonek i gdy weszliśmy do klasy na tablicy było napisane " usiądzie parami, będziecie rozwiązywać zadania". No tak podobno ostatnio nie było lekcij bo pani ma coś z gardłem. Chyba wszyscy mieli parę oprucz mnie, siedziałam w ostatniej ławce od okna. Po 10 minutach od rozpoczęcia się lekcij do klasy wszedł Dylan (automatycznie było słychać szepty dziewczyn). Pani wskazała Dylanowi tablicę, a potem miejsce obok mnie. Dylan uśmiechnął się (w ten jego sposób) i ruszył w moim kierunku.
-No cześć.
-H..hej.
-No co ty taka zła? Jeśli chodzi o to pod tym starym domem to przepraszam.
-Spoko.
-Czyli chodziło o ten dom?
-Wsumię to nie wiem.
-Dobra mam pomysł.. zacznijmy od nowa jako sąsiedzi i jako hym partnerzy na chemi?
-Ok, niech ci będzie.- wsumie mało dalej gadaliśmy, ale czułam jak się mi przyglądał. W końcu zadzwonił dzwonek, ja, An i Beck wyszłyśmy z klasy jako pierwsze. W drodze do następnej klasy dziewczyny się podniecały, że siedziałam z Dylanem natomiast gdy przechodziłyśmy obok innych słyszałam teksty typu " czemu nie usiadłam sama" itd. Potem lekcje jakoś zleciały i na każdej czułam na sobie wzrok albo Dylana albo zazdrosnych dziewczyn.
Po lekcjach poszłam się pouczyć do biblioteki w której oprócz mnie była Emily. Znam ją właśnie z biblioteki praktycznie tylko ona i ja tu przychodzimy. Dzisiaj skończyłyśmy się uczyć praktycznie w tym samym momencie.
-O boziu jak ciemno .. Chloe odprowadzisz mnie do domu? - czasem to robiłam i w sumie stamtąd mam bliżej do domu, tylko że Emily mieszka w starej kamienicy i do mojego domu musze chodzić ciemnymi uliczkami, których nienawidzę bo jest "strasznie" i nikt tamtędy nie chodzi a jeśli już ktoś chodzi to nikt fajny kiedyś gdyby nie to, że chodziłam na samoobrone to było by już po mnie.
-Pewnie.. choć.